A co to wszystko oznacza...Ano oznacza to, że w pracowni działo się i dzieje, że kilka książek mam w zanadrzu do polecenia, że obejrzałam sporo fajnych filmów, dziś polecę jeden z nich, no i nie będę tu oryginałem, ale ja po prostu mogłabym spać w ogrodzie. Nasz nowy ogród dopiero nabiera kształtów, ale kilka akcentów, które przygotowałam, już pokazują mi, że będzie tak, jak sobie wymarzyłam. Dużo bieli, akcentów sielskich, rustykalnych, trochę stylu shabby chic;kocham wieś, z każdym dniem jeszcze bardziej się w tym utwierdzam i jestem bardzo szczęśliwa w miejscu, które wybraliśmy sobie na nasze miejsce życia.
To może zacznę od pracowni. Najpierw kuferek dla miłośniczki fotografowania. To będzie urodzinowy prezent.
Martyna kocha konie, więc mama zamówiła dla niej pudełko na chusteczki i obrazek.
Do Janeczki pojechały komplety lawendowe składające się z herbaciarki i deseczki w kształcie cebulki.
Aneta kocha zwierzęta, ale w dekoracjach pokochała szczególnie te z sowami. Była taca, był zegar, przyszedł czas na chlebak:)
Do malutkiej Igi powędrował kufer na pierwsze pamiątki.
A teraz chwila przerwy w kufrach;) Poniżej w roli głównej pniaki! Najpierw w oryginale, gdy przyjechały wieczorową porą z tartaku, a potem wykorzystane jako stoliki nocne. Sporo pracy kosztowało wyczyszczenie ich, wysuszenie, ale efekt jest zadowalający. No i nie byłabym sobą, gdyby na nich nie było szablonu;)
Zostaniemy przy naturze, przy podkreślaniu piękna drzewa, jego słojów, pęknięć. Do ozdobienia komody poniżej posłużyłam się lakierobejcą w kolorze dębu rustykalnego.
Bardzo lubię ten kolor, więc szafka na klucze także powstała w takiej stylistyce.
Oliwia także kocha konie, jest wspaniałą dziewczyną i sprawiłam dla niej prawie urodzinowy prezent, składający się z zegara, z lustra i kubka na długopisy.
Marysia to kolejna dziewczynka, kochając konie. Kuferek poniżej to także urodzinowy prezent.
Takich szafek na klucze, jak poniżej, wykonywałam już kilka. Cieszę się, że wzór się spodobał. W tym przypadku była jedynie prośba o dodanie miejscami koloru złotego.
Komplet składający się z herbaciarki i pudełka z podkładkami pod kubki powędrował do Anglii:)
Lubię farby akrylowe, uwielbiam kredowe, ale od jakiegoś czasu "chodziły" za mną farby tablicowe. Wykorzystałam je przy malowaniu frontów szuflad do komody. Może ona służyć do przechowywania żywności, tak, jak na zdjęciach poniżej, a jeśli nie, to napis można zmazać, wiadomo, jak z tablicy i napisać coś innego. Bardzo podobają mi się uchwyty w kształcie sztućców, pomyślałam, że będą pasowały do tej "kuchennej" komody:)
Mama Zosi i Karola zamówiła dla nich tabliczki na drzwi, informujące kto jest właścicielem pokoju;)
Kolejny urodzinowy kuferek to prezent dla Kornelii, miłośniczki muzyki:)
I jeszcze jeden kufer, miało być shabby i z ornamentami na rogach.
A teraz przejdziemy do ogrodu:)
Jakiś czas temu trafiłam na starą żeliwną studnię.
Bardzo lubię ogrody właśnie z takimi studniami. A więc farba w ruch, wcześniej porządne czyszczenie i studnia żyje na nowo:))) Szkoda, że nie ma kolorowych kwiatów, ale z wrzosami prezentuje się też dobrze:)
I domek narzędziowy "na surowo" i "na sielsko", tak, jak lubię najbardziej:)
Jak widzicie biegam z pędzlem, gdzie się da:) Teraz pracuję nad dwoma komodami i nad drzwiami, niebawem efekty pokażę:)
*
Choć książkę tę zalicza się do thrillerów, to dla mnie jest ona także powieścią psychologiczną. Autorka dotyka wielu trudnych spraw, takich jak śmierć bliskiej osoby, w tym przypadku siostry głównej bohaterki. Beatrice i Tess to siostry, choć kompletnie inne. Mnie osobiście zaimponowała niesamowicie ta, która umarła. Jej radość , podchodzenie do życia, jako największego cudu jest szczególnie bliskie. Polubiłam tę postać. Starsza z nich to przykład wielu kobiet współczesnych, zapracowanych, goniących, śpieszących się, wydających duzo pieniędzy na dobre ubrania, by pod ich fasadą udawać silne, pewne siebie i świetnie radzące sobie ze wszystkim. Życie tę grę szybko zweryfikuje, Beatrice zmieni się i będzie robić wszystko, by wyjaśnić śmierć siostry.
Bardzo ciekawym wątkiem w książce jest także wątek o chorobie, na którą zmarł brat sióstr. To mukowiscydoza. Słyszałam trochę o tej chorobie, ale dzięki książce, wiem dużo więcej.
Jeśli lubisz rozmyślać o kruchości życia, jeśli lubisz opowieści o relacjach w rodzinie to ta książka spodoba Ci się. Ja jestem nią zauroczona.
Częste zwroty akcji, brak jednoznacznej odpowiedzi na to, kto zabił Tess, ciągłe zastanawianie się, kto jest ojcem dziecka Tess, bo zmarła zaraz po urodzeniu synka powodowało że, nie mogłam od książki się oderwać.
Dużym atutem jest okładka, w pięknych kolorach. Następne książki Rosamund mają okładki podobne. Dzięki temu książki tej autorki są rozpoznawalne:)
*
Jeśli jeszcze nie wiedzieliście filmu poniżej, to koniecznie obejrzyjcie nawet teraz, bo to film krótkometrażowy, a więc trwa jakieś 30 minut. Nie jest nowy, bo powstał w 2003 roku, nawet było nominowany do Oskara w tej kategorii. To film czeski, kręcony częściowo w naszym Szczecinie. Film piękny, wzruszający, mądry. To "Most".
Dla mnie to taka perła pośród wszelkich "Pitbulów" i innych takich. Przepraszam tych, którzy lubią takie coś...Ale jak dla mnie to po prostu takie filmy to gwałty na słowie...Przeraża ilość przekleństw! Ile można tego słuchać! Czy to konieczne? ok, nie muszę lubić, komuś nie podoba się "Most".
Ale jednak myślę, że takich będzie niewielu, bo miłość ojca do syna, strata, żałoba, zmiana życia, wyjście z narkotyków, znalezienie celu to tematy bliskie każdemu z nas, bez względu na to, czy mamy dzieci, czy nie. W filmie straszną decyzję musi podjąć akurat ojciec, ale kto wie, czy nie będziemy musieli kiedyś tak wybierać, oby nie. Tego sobie i Wam życzę. Kino czeskie jest piękne, a film "Most"jest na to dowodem:)
No tak, wyszło dużo, jak zwykle;) Ale co tam mamy nowy tydzień, trzeba się cieszyć. Lecę po swoją pidżamkę zeberkę i poczytam jeszcze, chyba, że Orfeusz się upomni i zamknie mi oczy, ale choć kilka stron, znacie to prawda? Tak bardzo się cieszę, że jestem w grupie tych, którzy kochają czytać. nic tak nie ubogaca i nie daje tyle radości, co czytanie, i pisanie, jak widać też;)))
Dobrych dni:) Monika
Piękny post Moniko, jesteś tytanem pracy, jesteś uzdolniona,podziwiam Cię!
OdpowiedzUsuńTo prawda Basiu, mam coraz więcej pracy związanej z malowaniem, odnawianiem mebli, a także z przygotowywaniem różnych pudełek i drobiazgów, dlatego i mniej mnie na blogach, ale myślę, że nawet w blogosferze liczy się jakość, a nie ilość, a może częstotliwość w tym przypadku;) Pozdrawiam:)))
UsuńKochana, u Ciebie jak zwykle wysyp pieknych prac. Wszystkie zachwycają, i te mniejsze i te całkiem dużych rozmiarów jak komoda czy domek:) Podziwiam Twoje przecierki, ale zauroczyło mnie też pudełeczko z nutkami:) Piękna sypialnia, pieńki pasują tam idealnie! Książką mnie zaciekawiłaś, pewnie po nią sięgnę:) Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Kiniu, a co tam u Was w pracowni, "lecę" zobaczyć;))) Pozdrawiam
UsuńOjoj .... ile prac. Znów same cudeńka:)
OdpowiedzUsuń:)))
UsuńKażda z nas tak ma dlatego tak świetnie się rozumiemy :) Prace jak zawsze zachwycające :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak!:)
UsuńJak Ty to robisz, że wszystko, co wyjdzie spod Twojej ręki, jest tak piękne i efektowne? :)
OdpowiedzUsuńStaram się;)
UsuńTeż się staram, ale mi się to nie udaje :)
UsuńCierpliwości Kochana, wszystko przyjdzie z czasem:))) Pozdrawiam:)
UsuńMoniko, wspaniałe rzeczy , jestem zaciekawiona, czy ta sypialnia w lasku brzozowym to Twoja oaza spokoju czy kogos innego?? Książka "Siostry" bardzo mnie zaciekawiła, ja tez duzo czytam ale nawet nie mam kiedy cos napisać. Podziwiam Twoja pracowitość i pomysłowość...pozdrówka:))
OdpowiedzUsuńTak, to nasza sypialnia i rzeczywiście prawdziwa oaza spokoju:) Książkę poleca, właśnie, brakuje czasu na polecenie tego, co się czyta, a myślę, że warto polecać:) Pozdrawiam:)
UsuńPojawiasz się i znikasz ;) Dobrze że jesteś Moniu, bo już zatęskniłam za Tobą. Widać że nie masz chwili wolnego czasu - ale jakie owoce... :)
OdpowiedzUsuńNo własnie Gabrysiu, dobrze powiedziane, chciałabym być częściej, ale sama wiesz jak jest, priorytety...:) Ściskam:)
UsuńKolejne piękne prace ;)
OdpowiedzUsuń:)))
UsuńAle cudowny wysyp tylu przepięknych prac! Jak widać nie próżnowałaś i Twoja nieobecność tutaj jest pełni uzasadniona :) Zawsze jak oglądam Twoje prace, to zaraz chce mi się coś odnawiać, przemalowywać i ozdabiać :) Póki co, w pracy urwanie głowy, więc mam problem nawet ze zrobieniem świątecznych kartek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Mam nadzieję, że w pracy się trochę uspokoi i znajdziesz chwilę na przygotowanie kartek, tak pięknych w Twoim wykonaniu, tego Ci z całego serca życzę:))) Pozdrawiam:)
Usuńprzepiekne prace, wszystkie
OdpowiedzUsuńDziękuję Edytko:)
UsuńJakże Ci nie wybaczyć tego "nie bycia tu" gdy wskakujesz z takimi różnymi.....fajnymi "zdarzeniami"....o cudeńkach ,które wykonujesz nie będę bo po co się powtarzać. Zatrzymałam się na chwilkę przy chlebaku-przecież mam co prawda z innym motywem-takim jaki sobie życzyłam.Co do książki. Mam tej autorki książkę "Potem" (czeka na półce do przeczytania) ale jak sprawdziłam w bibliotece "Siostra" jest i może ta Twoja zachęta przyśpieszy wzięcie się .Takie psychologiczne książki także pisze Charlotte Link ,czytałam już sporo jej książek i tak mi wpadło do głowy ,że może także warto zapoznać się z Rosamund Lupton. A co do filmu czeskiego...zapisałam sobie w moim notesiku i będę miała to na względzie.Pozdrawiam Cię Moniko i tak przy okazji .... jak byłam w szpitalu (ok.9 lat temu) miałam pidżamkę ( różowa z kaczorem donaldem). Ta pidżamka wyjątkowo wspaniale wpływała na lekarzy ,którzy przychodzili na obchód....bo zawsze witali mnie z uśmiechem a nawet pochwalili za wniesienie "uśmiechu dzięki pidżamce"....
OdpowiedzUsuńJak wiesz Grażynko, także uwielbiam Charlotte Link i czekam na jakąś nowość tej pisarki. ale zapewniam Cię, że warto sięgnąć po Lupton. Rozbawiłaś mnie tą historią z pidżamką:))) Pozdrawiam cieplutko:)
UsuńA ja właśnie dzisiaj przyniosłam z biblioteki "Siostrę " Lupton.... w domu na półce stoi "Potem" tej samej autorki więc zapoznam się z nimi....na pewno.
UsuńJestem bardzo ciekawa "Potem", chyba poproszę św. Mikołaja o prezent:) Ściskam Grażka:)
UsuńMoniko, sypialnia powstała urzekająca i przeurocza. Ale film... skąd Ty wynajdujesz takie perełki ? Wzruszyłam się do łez. Wiem, że bohater musiał dokonać wyboru, ale tak naprawdę w życiu jest, że ciągle stajemy przed jakimś wyborem, a życie to nie bajka. Dziewczyna z pociągu też dokonała wyboru, choć nie było jej łatwo. Czasem jest bardzo ciężko i trzeba wybrać mniejsze zło, by potem móc się cieszyć. Każdy musi sam przejść przez trudy życia, by docenić to , co ma. Piękny film, choć smutny. Ściskam Cię Moniś :))
OdpowiedzUsuńWitaj ulu:) Prawda, że niezwykły film? A perełki...słucham odpowiednich stacji radiowych, gdzie polecają fajne filmy;))))
UsuńWszystkiego dobrego Ulu:)
Masz rację rodzina najważniejsza!!
OdpowiedzUsuńJak zwykle wysyp ślicznych prac. Napatrzeć się nie mogę :) Wszystko bardzo mi się podoba!!!
Fajna aranżacja sypialni :)
Dziękuję Agnieszko:)
UsuńTrudnych tematów i rozmyślań nigdy za wiele, z tego składa się życie...
OdpowiedzUsuńDla Ciebie także dobrych dni :-)
Dokładnie Asiu, to część naszego życia:) Dobrej niedzieli:)
UsuńPieńki w sypialni są super, ale przecierane deski nad łóżkiem wyglądają rewelacyjnie.
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym zrobić takie cudeńko w kuchni na deskach boazerii, ale obawiam się, że nie podołam.
Pozdrawiam:)
Witaj Mario:) Ja też nie jestem tak zdolna...to tapeta! Ale wygląda niezwykle efektownie:))) Pozdrawiam:)
UsuńPracowita kobietka jesteś. Wszystko genialne i piękne. Kolorki delikatne i niebiańsko przyjemne :)
OdpowiedzUsuń:)))
UsuńZa kazdym razem zachwycają mnie Twoje prace. Moje serce skradł najbardziej sielski domek :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, uwielbiam sielskie klimaty:)
UsuńPodziwiam Moniczko Twoją konsekwencję. Ja gdy wchodzę do pracowni tracę poczucie czasu i często zarywam noce.
OdpowiedzUsuńPokazałaś mnóstwo pięknych prac, trudno to wszystko skomentować. Jestem zachwycona sypialnią, pomysł z pniaczkami jest rewelacyjny! Twój dom jest jak Twoja dusza - jasny i piękny.
Przesyłam cieplutkie pozdrowienia.
Dziękuję Ewciu:) Rzeczywiście chyba tak jest, mój do jest kopią mojego wnętrza, a w nim jasno, więc i w domu jasno:) A pniaki już od dłuższego czasu chodziły mi po głowie;)))
UsuńPozdrawiam
Prace przepiękne, a ilość mnie przerasta, a do książki chętnie zajrzę.
OdpowiedzUsuńPrzepiękne rzeczy ;)
OdpowiedzUsuń:)))
UsuńNo robota Ci się pali w rekach:):):):) Widać nie próżnujesz tylko działasz cały czas, super. Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńŚciskam Sylwia i dziękuję za ciepłe słowa:)
UsuńUdzielam Ci całkowitego rozgrzeszenia za nieobecność Przecież miałaś tyle pracy, że nie wiem jak zdążyłaś porobić te wszystkie zdjęcia i jeszcze tak bogato wszystko opisać. Podziwiam! Prace są piękne, domek narzędziowy faktycznie sielski i taki fajny z piżama w zebry to wg mojego wyobrażenia bardzo fajny ciuszek nocny :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, pa
Dziękuję Aniu za rozgrzeszenie;))) Tak, pracy sporo, ale jak wiesz, kocham tę robotę:))) Dobrego weekendu:)
UsuńSzafka na klucze fenomenalna! Bardzo mi się spodobała!
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Aniołki górą:)
UsuńRefleks mam niezły, bo zajrzałam do Ciebie po miesiącu. :)
OdpowiedzUsuńMiło było mi znowu podziwiać Twoje prace. Sporo ich. Najbardziej podoba mi się stół z krzesłami i Twój pomysł na umywalkę. :)
Późno już, więc zmykam, ale ściskam Cię bardzo mocno!!!
ดูหนัง