niedziela, 3 września 2017

Sierpniowe wspomnienia z ziemi konińskiej i okolic:)

Witajcie:) Już wrzesień, więc przyszedł czas na podsumowanie wyjazdów urlopowych. O pobycie nad Bałtykiem pisałam, więc teraz czas na opisanie kolejnego, tym razem sierpniowego wyjazdu. Udaliśmy się do Wielkopolski, w okolice Konina. Ale najpierw napiszę kilka słów o naszej bazie noclegowej. Ponieważ byliśmy w miejscu szczególnym. Nie wiem, czy słyszeliście o tym miejscu, ponieważ jest mało komercyjne, ale jeśli ktoś jest miłośnikiem Skandynawii, a dokładnie Norwegii, jeśli kocha przyrodę i ciszę, to dobrze trafi. Zaraz pokieruję;)
Na reklamę tego miejsca trafiłam w jednym z moich ulubionych czasopism: "Sielskie życie". Arendel, bo tak się nazywa to miejsce, to pierwsza wioska norweska w Polsce. Prowadzona przez wielkich wielbicieli Norwegii, którzy choć często odwiedzają ten kraj, to jednak postanowili jej namiastkę przenieść na tereny Polski. Są to okolice miejscowości Włodzimirów, niedaleko Zagórowa.
Wioska mieści się w lesie, pośród domków i wszelkiej drobnej architektury w stylu skandynawskim. Odpoczywającym towarzyszą renifery, konie fiordzkie, kucyki szetlandzkie, a także już mniej norweskie koty i ...sikorki, które siadały bardzo blisko mnie, podczas popołudniowego czytania książki przy kawie.
Na terenie wioski znajdują się całoroczne domki urządzone w kochanym przez Polaków, stylu skandynawskim. Domki małe, ale bardzo praktyczne.
Jest wielka stodoła, gdzie można biesiadować, grać w bilarda i oglądać tv. Bo w domkach telewizora nie ma...hurrrrra;)))!!!
Wieczory spędzaliśmy też pod wielką altaną, gdzie można grillować, śpiewać, a nawet tańczyć.
Myślę, że zimą wioska musi się pięknie prezentować..las iglasty, śnieg, renifery, pewnie i św. Mikołaj zagląda;)
Dobrze, teraz trochę zdjęć z Arendel.
























I jeszcze strona wioski: TUTAJ

Byliśmy tak zaledwie kilka dni, ale i tak udało nam się zobaczyć wiele ciekawych  miejsc.

Niedaleko znajduje się pocysterski klasztor w Lądzie, w którym teraz znajduje się Wyższe Seminarium Duchowne Towarzystwa Salezjańskiego.
Założony według tradycji ok, 1145 roku, jak większość zabytków przechodził burzliwe dzieje, a więc spustoszenia przez Krzyżaków, potem zabór pruski, potem rosyjski, wieczne remonty i historyczne przepychanki. Nie będę tu opisywać całej historii, bo wiadomo, daty nudzą, ale zainteresowanych odsyłam do sieci, w której jak zwykle mnóstwo informacji.
















Innym ciekawym miejscem w okolicach jest Ślesin. To niewielkie miasteczko znajdujące się 10 km od Konina, malowniczo położone nad Jeziorem Ślesińskim.
Zwiedzanie rozpoczęliśmy od Rynku. Zatrzymaliśmy się przy pomniku Świętej Rodziny z 1922 roku, który został ufundowany przez mieszkańców jako wotum wdzięczności za odzyskanie niepodległości.


Kolejny pomnik to pewnego rodzaju ciekawostka. Przedstawia handlarza gęsi. To nawiązanie do tradycji, kiedy to mieszkańcy Ślesina zajmowali się hodowlą gęsi i handlem ptakami, nawet za granicę. Obok znajduje się fontanna, oczywiście z gęsią:)






Z tymi gęsiami to były niezłe historie;) Zakupione pędziły z Wielkopolski do Niemiec. Przed wyjściem były PODKUWANE, przechodziły przez płynną smołę, a później przez pierze. To było zabezpieczenie gęsich nóg przed kontuzjami. Szok, nie?

Ciekawostką są też tablice informujące o ważniejszych obiektach w mieście. Napisy są w języku polskim i ochweśnickim. To była tajny język handlarzy, stworzony po to, by nikt nie mógł ich zrozumieć. 


Kolejną atrakcją Ślesina jest Łuk Triumfalny, został wybudowany w 1812, na cześć księcia warszawskiego Fryderyka Augusta. Powszechnie łuk zwany jest "Bramą Napoleona", ponieważ mieszkańcy Ślesina mieli nadzieję, że Napoleon wracając po triumfie nad Rosją, przejdzie właśnie pod łukiem. Wiemy, że historia potoczyła się inaczej...





Po spacerze przyszedł czas na pływanie i jedzenie;) Jezioro Ślesińskie to dogodne warunki do uprawiania sportów wodnych, także plaża i wiele punktów gastronomicznych. 



A jeśli chodzi o dobre jedzonko w Ślesinie to polecam Oberżę pod Kulawą Gęsią TUTAJ

Dbaliśmy o formę sportową, o pełne brzuszki, trzeba było zadbać też o naszego ducha. Dlatego odwiedziliśmy Licheń. To miejsce pielgrzymkowe o znaczeniu ogólnopolskim i światowym. Od połowy XIX wieku znajduje się tutaj sanktuarium Matki Bożej Bolesnej Królowej Polski.
Historia sanktuarium wiąże się z malutkim obrazkiem Matki Bożej, który zawiesił w lesie Tomasz Kłossowski, kowal z Izabelina. Został on umieszczony na sośnie w Lesie Grąblińskim. Obrazek został namalowany pod koniec XVIII wieku, przez nieznanego malarza, na modrzewiowej desce. Malowidło przedstawia popiersie Najświętszej Maryi Panny spoglądającej w dół. Na piersi umieszczono rozpostartego białego orła w koronie. Ok. 1850 roku miejscowy pasterz Mikołaj Sikatka miał przed tym obrazem kilkakrotnie wizję Matki Bożej. Przekazała mu orędzie wzywające do modlitwy i nawrócenia oraz przeniesie obrazu w miejsce bardziej godne. 29 września 1852 roku przeniesiono obraz do kościoła w Licheniu. 
To historia w wielkim skrócie. Sanktuarium robi niesamowite wrażenie, jest piękna i niezwykle ozdobna. Byłam tam dopiero drugi raz, ale pamiętam wielki zachwyt małej dziewczynki, która pojechała tam pierwszy raz z babcią. Teraz, właśnie drugi raz, byłam już ze swoją małą dziewczynką, ze swoją córką:)









W naszym wędrowaniu  nie mogło zabraknąć mojego konika, czyli czas na muzea! I to dwa w jednym miejscu. To Muzeum Gwiezdnych Wojen i Muzeum Napoleońskie. 
Mieszczą się one w pałacu w Witaszycach. Właścicielem całego zespołu dworsko-pałacowo-parkowego jest Tomasz Klauza, niezwykły człowiek, który oprowadzał nas po obu muzeach. Z wykształcenia prawnik, z zamiłowania historyk...jego wiedza to coś niesamowitego. A do tego ma niezwykłą charyzmę i dar mówienia tak, że nie chce się z pałacu wychodzić. 
Pałac neobarokowy, wyremontowany i pełniący teraz rolę hotelu i restauracji, został wybudowany w roku 1899. Jego historia jest burzliwa, zmieniający się właściciele i podupadanie do momentu zakupu przez pana Klauzę. 







W budynku przy pałacu mieści się jedyne w Polsce muzeum poświęcone Epoce Napoleońskiej. Myślą przewodnią towarzyszącą powstaniu muzeum było pokazanie ogromnego wkładu Polaków w walkę o niepodległość pod przewodnictwem Napoleona. W salach wystawowych prezentowana jest kolekcja ok. 10 000 figurek żołnierzy, wszystkich walczących stron tamtych czasów. Duże dioramy prezentują bitwę pod Raszynem i Waterloo. Można zobaczyć też broń, mundury, książki, monety i dokumenty z tej epoki. 
Oniemieliśmy, gdy dowiedzieliśmy się, że te wszystkie małe figurki były malowane przez właściciela...Szacunek. Jak cudownie spotkać tak wspaniałego pasjonata.









I drugie muzeum...największa w Polsce kolekcja unikatowych przedmiotów z najsłynniejszej sagi gwiezdnej. Ponad 1000 eksponatów ze wszystkich części fabularnych i animowanych. I znów sam właściciel opowiada tak, że można słuchać i słuchać:)







Bardzo ciekawe miejsce godne zobaczenia, i dla miłośników Napoleona i dla fanów Star Wars.

No i Konin...Nie mieliśmy za dużo czasu na zwiedzanie całego miasta, ale udało się odwiedzić ciekawy Park Makiet Mikroskala. To miejsce, gdzie można zobaczyć ok. 50 różnych makiet o charakterze edukacyjnym i rozrywkowym. Przedstawiają one różne sceny z popularnych filmów, obrazy z historii Polski, świata i Konina. Niektóre z nich są interaktywne, a każda oryginalna i niezwykła. Zobaczymy wybuch w Hiroshimie, sceny z "Gwiezdnych wojen", flotę Krzysztofa Kolumba u wybrzeży Karaibów, Arkę Noego, tonącego Titanica, a nawet scenę lądowania na księżycu. 









Podobały się nam też tabliczki z czasów nie tak odległych;)









W Koninie jest też piękne miejsce do spacerów, to bulwary nadwarciańskie. Znajdują się tutaj tarasy widokowe, amfiteatry, przystań pasażerska, marina rzeczna. 
Niedaleko znajduje się park im. Chopina, to ogród spacerowy, będący dorobkiem kilku pokoleń koninian. Jego historia liczy ok. 180 lat. Park jest ładnie zagospodarowany, dużą atrakcją dla dzieci jest minizoo.





I tak dobiegła końca nasza wielkopolska wycieczka. Przyszedł czas na pożegnanie z Koninem i jego okolicami. Jestem pewna, że jeszcze tam wrócimy...może w zimie, by w Arendel trafić na św. Mikołaja. Zajrzymy do Witaszyc, po to, by zobaczyć, czy niezwykły właściciel erudyta otworzył trzecie muzeum, może w Ślesinie powstanie kolejny pomnik z gęsią. A Licheń, czy trzeba będzie kolejnych trzydziestu lat, by się tam pojawić. Tym razem już nie. To zdecydowanie za długo.
Zadowoleni i wypoczęci od jutra bierzemy się za barki z nowym rokiem szkolnym:))) Przed nami nowe wyzwania, radości i smutki, ale też nowe wycieczki:))))



Pozdrawiam wszystkich i polecam ziemię konińską pełną atrakcji i pięknych miejsc:)))










32 komentarze:

  1. Jak ja dawno byłam w Koninie... Miasto na pewno zmieniło się przez tyle lat. Konin - to miasto i okolice, gdzie miałam dwie, bliskie sercu koleżanki i przynajmniej raz w roku je odwiedzałam. Potem każda z nas założyła rodzinę i drogi nasze się rozeszły. Ciekawe miejsca w tej okolicy, które ja miałam okazję poznać to: Kazimierz Biskupi z Wyższym Seminarium Duchownym Misjonarzy Świętej Rodziny, w którym mieści się takie mini-muzeum i można zobaczyć pamiątki misyjne. Poza tym Bieniszew - kościół i klasztor Kamedułów - niezapomniane wrażenia, bo to zgromadzenie o bardzo ścisłej regule. Wstęp tam mają tylko mężczyźni, a kobiety mogą uczestniczyć we mszy św. niedzielnej. Byłam tez w Wieruszewie, Koninie i Licheniu. Licheń kiedyś był naprawdę piękny, a obecny przepych nowego Sanktuarium do mnie nie przemawia.
    Piękne miejsca zwiedziliście. Nie wiedziałam o wiosce norweskiej. To na pewno godne uwagi miejsce. Pozdrawiam Moniś :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam dodać, że te tabliczki z PRL-u to by chętnie zaadoptowała. Czyż nie były genialne? Pamiętam jeszcze taką: " Strzeż się pociągu !"

      Usuń
    2. Witaj Ulu:) No zobacz, spacerowałam po ulicach, które i Tobie były kiedyś bliskie. Takie przyjaźnie to prawdziwy skarb, choć nie zawsze udaje się je utrzymać, ale zawsze pozostają choć wspomnienia.
      Czasu nie mieliśmy dużo, więc plan musiał być taki, jak opisałam, ale czekają jeszcze chociażby te miejsca, o których wspomniałaś. Mam nadzieję, że wszystko przed nami.
      A te tabliczki z PRL- u są genialne, aż nie chce się wierzyć, że były takie rady czy wskazówki.
      Pozdrawiam serdecznie:*

      Usuń
  2. Kolejną cudowną wycieczkę nam zafundowałaś. Bardzo dziękuję. Już dawno nie byłam w tych okolicach :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla mnie to fajne miejsca, ale tylko Licheń odwiedziłam , a tu widzę z Twojego wpisu jest wiele innych atrakcji do zobaczenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak...jest sporo do zobaczenia:) Polecam i pozdrawiam:)

      Usuń
  4. Mieszkam całkiem niedaleko a w Ślesinie urodziła się moja mama, jednak na takiej wycieczce jeszcze nie byłam. Zainteresowała mnie również ta skandynawska wioseczka a,że lubię prostotę tego stylu, to na pewno się wybiorę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam tę wioskę, urocze miejsce:) A Ślesin to urocze miasteczko, bardzo lubię właśnie miasteczka tej wielkości, mają swój urok. Pozdrawiam:)

      Usuń
  5. no i widzisz: a ja mieszkam pół godziny jazdy od Konina i byłam tam tylko w parku w mini ZOO...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a nie. jeszcze w Mikroskali byliśmy. był tam super tor na szklane kulki. działa jeszcze?

      Usuń
    2. Tak, działają, dzieci miały frajdę:) Ale niedaleko od Ciebie byłam, szkoda, że nie wiedziałam, byś zajrzała do naszej norweskiej wioski. Mieszkasz w ciekawych okolicach:) Pozdrawiam:)

      Usuń
  6. Długi wpis ale za to bardzo ciekawy , kocham konie. POzdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiele opisanych przez Ciebie miejsc znam, ale nawet w tych znanych znalazłaś ciekawostki mi nieznane. Resztę muszę nadrobić, bo wszystko blisko siebie, dzięki za podpowiedź:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będąc w tamtych stronach, wiedziałam, że jesteś niedaleko:) Wielkopolska zapadła mi w pamięci, z chęcią tam jeszcze wrócimy:) Pozdrawiam

      Usuń
  8. Dzięki Jotce mogłam być w ubiegłym roku w Licheniu - muszę przyznać, że poczułam tam niezwykłą atmosferę należną takiemu miejscu. Pozdrawiam Moniu z Wisły

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Gabrysiu:) Odpoczywaj w takim razie, zdrówka i radości życzę:)

      Usuń
  9. Moniczko, urlop widze udany, super rodzinka z Was.Skandynawskie klimaty lubie u kogoś, bo ja jak wiesz....zwiedziłabym co prawda inne miejsca, a te tabliczki z przestrogami po prostu bym ukradła i nie żartuję !!! U mniew altance (zjarzyj) jest jedna ale w porównaniu z tymi Twoimi wymiękam:((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Beatko:) Ja też już mam za sobą skandynawskie klimaty, ale chętnie u kogoś je oglądam, podobnie jak Ty:)
      Tak, te tabliczki są mega, nie mogłam się przestać śmiać, czytając niektóre:) Zajrzę do Ciebie na pewno:) Ściskam:)

      Usuń
  10. Monia, jaki świetny wypadzik. Kompletnie nie znam okolic. Może to czas, by ponownie dopuścić do głosu włóczęgę, który we mnie mieszka ?
    Świetna recenzja pozwala się zastanowić nad odwiedzeniem tych miejsc :)
    Tabliczki są mega :) To było poczucie humoru :)
    Pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu, koniecznie wypuść tego włóczęgę:))) Mnie nic tak nie resetuje jak wyjazdy;) Uwielbiam i staram się zawsze w jakimś miejscu znaleźć coś ciekawego, i nie musi to być bardzo znane:)))
      Tak, tabliczki wymiatają:)))
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  11. Kolejna wspaniała wycieczka bez wychodzenia z domu:D Dziękuję:) Jak zawsze ciekawa relacja i piękne zdjęcia! Miło się czytało i oglądało, szczególnie, że nie byłam nigdy w tych stronach, a widać, że warto:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wspaniała i bardzo ciekawa fotorelacja. Nigdy nie byłam w tamtych okolicach więc przeczytałam wszystko z ogromnym zainteresowaniem. Dziękuję za fajną wycieczkę! Spodobały mi się te stare tabliczki, niektóre powinno się przywrócić do łask :) Przesyłam cieplutkie pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, te tabliczki były świetne, i masz rację, powinny wrócić do łask:) Pozdrawiam Ewuś:)

      Usuń
  13. Dzięki za wycieczkę. Kiedyś odwiedziłam tamte strony, ale miejsc, które pokazałaś nie widziałam. Pozdrawiam:):):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Janeczko:) Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze zawitasz w tamte strony:) Pozdrawiam:)

      Usuń
  14. Już wielokrotnie pisałam, ze uwielbiam te Twoje relacje z nieoczywistych wycieczek. :) Zabierasz do mniej znanych miejsc, tych, które niekoniecznie są celem urlopowiczów. Zabezpieczanie gęsich nóżek było dosyć oryginalne. Podoba mi się wioska skandynawska. A tabliczki z PRL-u uwielbiam. :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Korciu:)dziękuję za miłe słowa, lubię takie mało komercyjne miejsca, ale te, gdzie ludzi mnóstwo też odwiedzam:)
      Do wioski na pewno wrócę, świetne miejsce:) Ściskam:)

      Usuń
  15. Ciekawe miejsca. Szkoda, że tak daleko ode mnie.

    OdpowiedzUsuń