Dziś proponuję małą przerwę od rękodzieła i od poważnych rozmyślań o życiu:) Będzie wesoło i w doborowym towarzystwie;) Dla wrocławian może będzie nudno, bo Wrocławskie Krasnale towarzyszą nam prawie na każdej ulicy i wszyscy je dobrze znamy, ale zaglądają tutaj także mieszkańcy innych regionów Polski, więc ukłon w Waszą stronę Kochani, to tak na zachętę, by do stolicy Dolnego Śląska zawitać:)
Krasnale są niemalże symbolem Wrocławia, uważam, że to był świetny pomysł na promocję miasta, poza tym, planując wycieczkę Szlakiem Wrocławskich Krasnali można przy okazji opowiedzieć szczególnie tym najmłodszym trochę o zabytkach, których mamy mnóstwo.
Na dzień dzisiejszy skrzatów jest 246 i wciąż przybywa...Nie będę o wszystkich opowiadała, bo nikt do końca chyba by nie wytrzymał, ale zaprezentuję kilka ciekawych okazów;)
Tę wycieczkę odbyliśmy w czerwcu, było bardzo gorąco, ale nasz plan zrealizowaliśmy i nasze dzieci otrzymały Dyplom Poszukiwacza Wrocławskich Krasnali i duże lody w nagrodę za dzielność i wytrwałość:)
Dla uzyskania dokładniejszych informacji zapraszam na stronę skrzatów: http://krasnale.pl/
Pełni zapału i energii ruszyliśmy w stronę jednej z głównych ulic Wrocławia, to ulica Świdnicka. Szukaliśmy Zdrowika, zwanego też Chodziarzem, i oto, co niego zostało:((( Dzieci były rozczarowane takim początkiem;/
Zdrowik ponoć przemierza wrocławskie ulice zawsze z kijkami, bardzo dba o zdrowie, w zimie udaje się w Karkonosze, ponieważ śnieg nie pozwala mu spacerować po mieście. Gdzie jest tym razem? Nie wiem. Mam nadzieję, że wszystko u niego w porządku;)
Nie chcieliśmy się poddawać, wiedzieliśmy, że inne skrzaty na nas czekają. Dotarliśmy do Teatru Lalek, a tam spotkaliśmy krasnale, które są aktorami i grają role krasnoludków w spektaklu dla dzieci: "O sierotce Marysi i siedmiu krasnoludkach". Akurat miały przerwę i wyszły się ochłodzić w pobliskiej fontannie. Spotkaliśmy Wierzbnika, Zbierającego Wodę, Puszczającego Stateczki, Karmiącego Ptaki, Ogrodnika, Aktora i Parasolnika.
Przed Mediateką przesiaduje Bibliofil, który ponoć jest także zapisany w tej bibliotece i zdarza się, że podaje dzieciom książki i płyty:) Lubi wygrzewać się na słońcu:)
Jakie to szczęście spotkać kominiarza, a w dodatku krasnala;) Ponoć ludzie często korzystają z pomocy Florianka, gdy nie mogą uruchomić swoich samochodów. Wezwany krasnal czyści cały układ wydechowy, szczególnie rurę, szczoteczką do zębów;) Usługa ponoć droga, więc Florianek często bywa bezrobotny....
Podążaliśmy dalej ulicą Świdnicką, przy przejściu podziemnym od strony Rynku stoi pomnik Papy, który wrocławskie skrzaty wystawiły ludziom;) Ponad 30 lat temu dorośli uwierzyli, że krasnale są wśród nas i ubierali pomarańczowe kubraczki i czapeczki. Teraz niestety nie widać już "dużych" krasnali...
Na latarniach przy ulicy Oławskiej i Świdnickiej, a także na Placu Solnym siedzą sobie Słupniki, wciąż nie wiadomo dlaczego prawie z narażeniem życia wchodzą na latarnie...
Dowiedzieliśmy się na tej wycieczce, dzięki komu we Wrocławiu mamy względny porządek. To zasługa dwóch krasnali-bliźniaków, dzięki ich wytrwałej pracy stoją prościutko latarnie, ławki. Najgorzej jest z ogromnymi kulami, które turyści cały czas przestawiają;)
Przed kwiaciarnią na ulicy Oławskiej siedzi para niezwykłych przyjaciół. Są ponoć bardzo uzdolnieni muzycznie. To Grajek i Meloman. Plotka mówi, że Grajek niesamowicie fałszuje na bango, a Meloman udaje, że słucha i ma korki w uszach,ale to w końcu tylko plotka;)
Wrocławianie zawsze bardzo ufali skrzatom, do tego stopnia, że przekazali im klucz do swojego miasta. Jest on magiczny i pasuje do każdego mieszkania w mieście. Słyszałam o pewnej rodzinie, która miała nietypowe odwiedziny, ale uszanuję ich prośbę, by tego nie ujawniać na forum;)
Przed salonem jubilerskim na ulicy Kuźniczej 2 spotkaliśmy Kuźnika, ponoć bardzo nie lubi tej nazwy, chce by nazywano go Kowalem....
Podążając dalej tą ulicą przed barem STP przywitał nas Pierożnik. Opowiedział nam fajną historię. Otóż wszystkie krasnale uwielbiają zawody. Co roku przystępują do konkursu jedzenia pierogów. Ten, który zje ich najwięcej, przez cały rok nie musi pracować, ponieważ za darmo dostaje pierogi z okolicznych restauracji. Ehh, szczęściarz;)
Potem przyszedł moment trudniejszy...Na ulicy Więziennej spotkaliśmy Więziennika....Nikt nie wie, co takiego zrobił, że znalazł się za kratami i jeszcze z taką kulą u nogi. Cóż, to tak na przypomnienie, że za każdy zły uczynek spotka nas kara. Niestety.
Kolejny skrzat to dla nas prawdziwy bohater. Choć nazywa się Rzeźnik i trzyma w ręku wielki topór, to ponoć jest wegetarianinem. A zajmuje się uwalnianiem źle traktowanych zwierząt, odcina np. za krótkie łańcuchy przy budach...Brawo Rzeźnik!
Pod miastem istnieje Podziemne Miasto Krasnali. W ciągu dnia dorosłych ponoć to w ogóle nie interesuje, ale w nocy niejeden chciał zobaczyć to miejsce. Strażnikiem jest Śpioch, który w takich sytuacjach zamienia się w rycerza i lepiej z nim nie zadzierać. A w ciągu dnia skrzata odwiedzają dzieci, często sobie wtedy pochrapuje...;)
Przed Pizzą Hut zobaczyliśmy wielki brzuch Obieżysmaka, który odwiedził wszystkie wrocławskie restauracje i bary. Teraz odpoczywa przed degustacją deserów, lodów, gofrów i rurek:)
Bardzo lubimy spotykać życzliwych ludzi, skrzaty także. Będziemy jak najczęściej odwiedzać Życzliwka, dotykać go, może na zawsze nas zarazi życzliwością:)
Wrocław w wielu miejscach jest pięknie odnowiony, to zasługa najbardziej pracowitego z krasnali - Tynqusia. Spotkaliśmy go ubranego w roboczy strój, aktualnie pracuje w najbliższej okolicy Ratusza:)
Przed wejściem do Ratusza naszą uwagę zwróciła trójka ciekawych krasnali. To Głuchak, który ma kłopoty ze słuchem, Niewidomek, używający podczas spacerów białej laski, ponieważ nic nie widzi i W-Skers poruszający się na wózku ze względu na problemy z chodzeniem.
Stoją przed Ratuszem, aby rajcy miejscy dzień w dzień mieli na uwadze problemy niepełnosprawnych. Piękne!
Przed Informacją Turystyczną spotkaliśmy Turystę, który przybył do Wrocławia z odległej krainy. Chciał bardzo zwiedzić to miasto. Interesuje go Wrocławski Szlak Młodego Turysty. Właśnie wchodził do IT, aby zapytać o początek trasy, a także o to, czy on, taki mały skrzat nadaje się na Młodego Turystę. Jesteśmy pewni, że tak:)
W tym miejscu zakończyliśmy naszą wycieczkę, także weszliśmy do Informacji Turystycznej po pamiątkową pieczęć, a dzieci otrzymały zasłużony dyplom:)
Nasza wycieczka opierała się na książce Krzysztofa Głucha: "Szlakiem wrocławskich krasnali", zapraszam na stronę www.emka-wroc.pl, to strona właśnie pana Krzysztofa, który jest także wydawcą wszystkich swoich książek.
Mam nadzieję, że nikomu nie przeszkadza dzisiejszy trochę bajkowy klimat mojego wpisu:) W każdym z nas jest przecież wciąż dziecko i czasami najlepszym lekarstwem na problemy świata dorosłych jest własnie świat bajek, baśni, skrzatów i krasnali. Zajrzyjmy do niego czasami, może nasze problemy przynajmniej zbledną. Życzę Wam tego z całego serca:)))
Dobrego dnia:)
Uwielbiam wrocławskie krasnale!!!!
OdpowiedzUsuńTak, ja też Ewciu:) Pozdrawiam
UsuńTwój wpis Moniu - odebrał mi mowę. Ja go przeczytałam chyba nie oddychając nawet ;) Zaskoczyłaś mnie całkowicie. Czytam i czytam i nawet nie próbuję domyślić się jaki będzie Skrzatek następny.
OdpowiedzUsuńI osiągnęłaś swój cel, bo poczułam się jak mała dziewczynka w bajkowym świecie. Cudna to musiała być wycieczka. Moje wewnętrzne dziecko aż podskakuje z radości i wdzięczności, że o nim tez pomyślałaś. :)))Buziaki
Cieszę się bardzo, że tak fajnie Ci się czytało o naszej wycieczce, to taka odskocznia od realu;) Pozdrawiam
UsuńWspaniała relacja :) we Wrocławiu jeszcze nie byłam, muszę się wybrać na poszukiwanie krasnali! :) Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńKoniecznie, krasnale czekają;) Pozdrawiam serdecznie:)
UsuńTak,miło mi się spacerowało w towarzystwie tylu wrocławskich skrzatów. Nawet nie wiedziałam ,ze tyle ich tam jest.Moja córka była kilka razy we Wrocławiu,to miasto jej się podoba ,ale chyba szła.....innym szlakiem.Właśnie w tej chwili sprawdziłam ile km ode mnie ...no ok.400 km,sporo ,ale dla chcącego.....zachęciłaś mnie Moniko,a przy tym tak fajnie piszesz,więcej pokazujesz ,a przy tym jest to radosne,wesołe.....Twoim dzieciom dyplom się jak najbardziej należał,a w ogóle to wg mnie fajna "frajda".....pozdrawiam z Dukli....słonecznie...
OdpowiedzUsuńWitaj Grażynko:) życzę Ci, by udało się dotrzeć do Wrocławia, szlak krasnali jest świetny:) Przy tym można zwiedzić wiele innych atrakcji, np. zabytki, które, wiem, że lubisz oglądać:)
UsuńDzieci były zmęczone, ale zadowolone:)
Grażynko, dziś wysyłam do Ciebie chlebak:) Pozdrawiam
We Wrocławiu byłam tylko raz, ale niestety na taką wycieczkę w poszukiwaniu skrzatów nie miałam zbytnio czasu. Już od dawna obiecuję sobie, że wybiorę się tam ponownie, jednak ciągle jest to tylko w planach :)
OdpowiedzUsuńWitaj Magda:) Pewnie będzie jeszcze okazja, myślę, że krasnale nie ruszą się z miejsca, chyba, że znikną jak Zdrowik;) Ale raczej nie:)
UsuńFajne te krasnale :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńSuper pomysł i fajne krasnale, a jakie rozmaite! jesteś bardzo kreatywnym rodzicem, tak własnie budzi się w dzieciach ciekawość świata! My zaciągnęliśmy kiedyś naszego syna ( miał wtedy 4 i pół roku) nad Morskie Oko i dostał dyplom zdobywcy...W naszym mieście jest kilka figurek żaczków i wiewiórek:-)
OdpowiedzUsuńTak, to taki mój prywatny sposób na zachęcanie do wyjścia z domu, do przekonania się, że świat jest piękny i oferuje tyle do zobaczenia:)
UsuńGratuluję synkowi! Cztery lata...Morskie Oko! Super:))) Pozdrawiam
Wspaniała i pełna wrażeń podróż :) Marzy mi się zwiedzania Wrocławia, kto wie, może się uda :)
OdpowiedzUsuńNa pewno się uda! Marzenia mają to do siebie, że się spełniają:)))
UsuńSuper zabawa, muszę koniecznie odwiedzić Wrocław.Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńMyślę, że Wrocław Ci się spodoba, to niezwykła mieszanka kulturowa, zabytki pamiętające Niemców i Czechów, do których należały te tereny.
UsuńPoza tym dobre restauracje, liczne muzea, sklepy, jak to w dużym mieście....no i krasnale!
Urocze te krasnale, fajna zabawa ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńFajny taki bajkowy post :) ja bym się chetnie wybrała do Bibliofila :)
OdpowiedzUsuńTak, to chyba też jeden z moich ulubionych krasnali:) Pozdrawiam
UsuńWe Wrocławiu nigdy nie byłam. Dziękuję za niezwykle urokliwą o nim opowieść :) Świetny pomysł takie skrzacie przewodnictwo po mieście. Lubię podobne klimaty - nieoczekiwane rzeźby na miejskich ulicach, ciekawe, niebanalne dekoracje, czy choćby znane już chyba wszystkim ławeczki z wyrzeźbionymi realistycznie postaciami, obok których można przysiąść i tym podobne sympatyczne zdobienie miasta, które na pewno je ociepla i czyni milszym, swojskim, piękniejszym.
OdpowiedzUsuńBasiu, Wrocław zaprasza:) Myślę, że uda Ci się zwiedzić to miasto:) I także lubię takie oryginalne zdobienie miasta:) Takie rzeczy się zapamiętuje.
UsuńDobrego dnia:)
Tyle razy byłam we Wrocławiu (wprawdzie dosyć dawno) i nie wiem jak się to stało, że nie widziałam krasnali. Gdzie ja miałam oczy, że ich nie dostrzegłam.
OdpowiedzUsuńWycieczka wspaniała:):):):)
No, jest co nadrabiać, zwiedzanie Wrocławia bez zobaczenia krasnali to nie zwiedzanie;) Pozdrawiam
UsuńRewelacja :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńByłam we Wrocławiu na zlocie ,znalazłam i sfotografowałam kilka krasnali.W przyszłym roku muszę się lepiej przygotować,żeby odnaleźć ich więcej:)
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia, krasnale czekają na odkrywców:))) Pozdrawiam:)
UsuńDziękuję za wspaniałą podróż! Może i ja kiedyś się tam wybiorę i poszukam tych maluchów? ;) Sama nie wiem, którego polubiłam najbardziej: Bibliofil wydaje się pokrewną duszą, Słupniki tak się wspinają na latarnie, aż zachwycają odwagą, a Pierożnik i Obieżysmak z pewnością byliby przednimi towarzyszami przy stole. ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że jesteś zadowolona z podróży:) Krasnale są urocze i pewnie znalazłabyś wśród nich prawdziwych przyjaciół;) Pozdrawiam
UsuńJestem zaskoczona! Jakoś Wrocław zupełnie nie kojarzy mi się z krasnalami. Fantastyczny post, powędrowałam szlakiem krasnali z ogromną przyjemnością. Cieplutko pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i zapraszam na wycieczkę do stolicy Dolnego Śląska:)
UsuńTylko raz byłam we Wrocławiu, ale mam bardzo dobre wspomnienia z tego miasta. Szczególnie spodobał mi się oczywiście rynek:-) Następnym razem, jak przyjadę w odwiedziny, na pewno zwrócę uwagę na krasnale. Tak jak wspomniałaś, to świetny pomysł na promocję miasta. I bardzo, ale to bardzo oryginalny :-)
OdpowiedzUsuńTak, ja też lubię serce Wrocławia:) Następnym razem zapoznaj się z krasnalami, może opowiedzą trochę o Wrocławiu;)
UsuńPozdrawiam i cieszę się, że deseczki już dotarły:)))
Wrocław to kilka lat mojego życia. Miło było tam wrócić, choćby wirtualnie a jeszcze sympatyczniej pobyć wśród skrzatów:))))
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, że masz wspomnienia związane z Wrocławiem:) Pozdrawiam
UsuńZnam je, są urocze :) byłam raz we Wrocławiu, piękne miasto.. .. kiedyś wrócę :)
OdpowiedzUsuńWróć koniecznie, to piękne miasto:) Pozdrawiam
UsuńPomysł z krasnalami uważam za świetny.
OdpowiedzUsuńByliśmy we Wrocławiu i też rozglądaliśmy się za tymi małymi stworkami.
Myślę, że gdy wrócimy do Wrocławia, tym razem już w towarzystwie Aurelki, to takie poszukiwania jak Twoje będą obowiązkowym punktem naszej wycieczki. :) Ściskam mocno!
Aurelka będzie miałam mnóstwo frajdy w spotkaniach z krasnalami:) Mam dokładnie to samo zdanie, pomysł z krasnalami to był strzał w dziesiątkę! Pozdrawiam:)))
UsuńKapitalne te krasnale :) Fajna wycieczka
OdpowiedzUsuń:)
Usuń