sobota, 17 lutego 2018

Moszna na cały dzień:)

      Jeśli chodzi o pisanie o miejscach, które zwiedziliśmy, to mam straszne zaległości. Jestem nieregularna i niechronologiczna;) Bo dziś, choć luty mamy, napiszę kilka słów o zeszłorocznej, jednodniowej wycieczce. Dlatego nie dziwcie się letnim ubrankom;)
Całkiem niedaleko od nas znajduje się miejscowość Moszna z pięknym, bajkowym zamkiem. Od zawsze wzbudzał on krańcowe emocje: dla jednych jest kiczem, a dla innych Disneylandem;)

 

Może niektórzy z Was nawet nie słyszeli o miejscowości Moszna, więc  wspomnę, iż leży ona na południe od Opola i znajduje się na starym szlaku komunikacyjnym łączącym Prudnik z Krapkowicami.

Z zamkiem wiąże się wiele ciekawostek. Interesujące jest to, iż w zamku znajduje się 365 pomieszczeń, a więc tyle, ile jest dni w roku, i ma 99 wież - tyle, ile majątków miał niegdyś właściciel pałacu.
A historia zaczyna się w 1866 roku, kiedy to miejscowość kupił Hubert von Thiele - Winckler z Miechowic, człowiek niezwykle bogaty, najbogatszy w całych Prusach.
Sam Winckler nie osiągnąłby wiele, gdyby nie jego teść, postać kontrowersyjna - Xavier Winckler.



W wielkim skrócie napiszę historię owego Franza, bo myślę, że warto zapoznać się z kilkoma faktami z jego życia.
Urodził się niedaleko Ząbkowic Śląskich. W wieku szesnastu lat zaczął pracować jako górnik. Po siedmiu latach poślubił córkę inżyniera kopalni "Maria" w Miechowicach, to podniosło jego status.
Para miała dwie córki, a Franz został pełnomocnikiem właściciela kopalni, Franza Arezina. Czyli jak dziś powiedzielibyśmy, nasz bohater robił karierę;) 
Ale w życiu są radości, ale dla równowagi są i smutki. Tak było też w życiu Franza. W 1831 roku umiera właściciel kopalni, a epidemia zabiera Franzowi żonę i starszą córkę. Zostaje sam z dwuletnią Valeską.
Wdowiec nie poddaje się...Zarządza dobrami pozostawionymi przez Arezina i po kilkunastu miesiącach został mężem wdowy po Arezinie, niezwykle pięknej osoby, zwanej Różą Śląską.
W tamtych czasach to był prawdziwy skandal. Arystokracja była zbulwersowana!
Zwykły zarządca i bogaczka małżeństwem? Poza tym ona starsza od niego o 14 lat? Nie podobało się to wielu...



Winckler z dnia na dzień stał się bogaczem, ale że był bardzo przedsiębiorczy, nie poprzestawał na tym. Majątek chciał pomnażać. W 1839 roku kupił  małą wieś Katowice, do której poprowadził linię kolejową. To był strzał w dziesiątkę.  Winckler się bogacił, pożyczał pieniądze rządowi...i w 1840 roku otrzymał tytuł szlachecki. I wszystko mogło być pięknie, ale jedenaście lat później wybrał się do słoweńskich jaskiń, gdzie zginął w bardzo dziwnych sposób. Jego ciało przywieziono w potrójnej, zalutowanej trumnie. Nigdy już nie dowiemy się, jak zginął Winckler, ale myślę, że wrogów mógł mieć sporo. Zazdrość prowadzi do najgorszych i ohydnych rzeczy.

Niedługo umiera  Róża. Majątek - sześć milionów talarów, przypada Valesce. Zostaje ona żoną porucznika, Huberta von Thiele - Wincklera, o którym wspominałam na początku.

I tak właśnie Moszna trafiła w ręce Wincklerów. W miejscu obecnego pałacu stał inny, mniej okazały, ale plany były ambitne. Pałac miał być siedzibą rodziny. Hubert był sprytny i pomnożył majątek wielokrotnie. Założył też majorat obejmujący trzydzieści trzy posiadłości ziemskie, które miały z pokolenia na pokolenie przechodzić w całości na najstarszego syna.

Hubert i Valesca mieli ośmioro dzieci. Najstarszy, Franz Hubert odziedziczył wszystkie majątki i kopalnie. Otrzymał tytuł hrabiego i rozpoczął budowę pałacu, który właśnie współcześnie możemy podziwiać.

Franz kazał wykonać właśnie 99 wież, bo tyle miał majątków. Gdyby miał sto majątków, musiałby utrzymać garnizon wojska, więc poprzestał na dziewięćdziesięciu dziewięciu;)
Skąpstwo? Z pewnością.

Jego marzeniem było ściągnięcie do zamku cesarza. W parku, przyległym do zamku stworzył nawet sieć kanałów, po których pływały gondole, kazał poprowadzić linię kolejową łączącą Mosznę z resztą świata. Wreszcie Wilhelm II przyjechał....Potem za rok jeszcze raz, na wielkie polowanie, Ustrzelono wtedy 2839 sztuk zwierzyny.
Cesarz był zachwycony Moszną i zapytał Franza Huberta, jak udało mu się stworzyć takie cudo. Ponoć zapytany odpowiedział, że pomógł mu sam Szatan...i na dowód tego, obok kaplicy zamkowej kazał wystawić figurę diabła. Przetrwała do II wojny światowej..aż pobożni miejscowi w końcu ją rozebrali.

Kolejny Winckler, który odziedziczył majątek to Klaus, rozrabiaka i hulaka. Stał się jednym z największych posiadaczy ziemskich na Śląsku. Miał trzy żony i mnóstwo kochanek. Dochodziło nawet do samobójstw zakochanych kobiet, były w ciąży, a swawolny Klaus nie chciał uznać dzieci. Jedna rzuciła się z okna wieży, inna ponoć powiesiła na dębie koło pałacu...
Nie wiemy, ile jest w tym prawdy, bo niektóre źródła podają, że hrabia był bezpłodny.
Umarł w 1937 roku na sifilis w aurze wstydu i niepochlebnej pamięci. Rodzinny majątek zadłużył i sprzedawał, co się tylko dało.

Pod koniec wojny do majątku przywieziono meble i wystrój z pałacu Wincklerów z Berlina . I niestety równocześnie do Moszny wkroczyli Rosjanie...Możemy się domyślać, co zostało z piękna, jakie było w majątku. 

Po wojnie w pałacu odbywały się szkolenia Służby Bezpieczeństwa, potem w 1972 roku znajdował się tu Ośrodek Leczenia Nerwic. I wiele słyszy się o duchach krążących po pałacu, m.in. guwernantki z Anglii. Zawsze ponoć powtarzała, że po śmierci chce, by ją pochować w jej kraju. Wincklerowie nie uszanowali jej woli i pochowali na wyspie, ale w parku w Mosznej. Od tamtej pory w pałacu straszy...;)











Pałac ma niezwykłą historię a także piękny park, w którym można spacerować. 
Poza tym można w nim spędzić noc, i to niejedną;) Jest także restauracja i kawiarnia, sauna i Hrabiolandia, czyli sala zabaw. 
Cyklicznie odbywają się też różne wystawy i konferencje, Moszna tętni życiem:)))

Pozdrawiamy serdecznie i chcemy już takiej pogody, by okulary ze zdjęcia nosić;) Jeszcze trochę, jeszcze chwila i powiemy: "Jaskółka i pszczółka lata, znakiem to wiosny dla świata";)))


Monia