sobota, 18 marca 2017

Kolorowo, różnorodnie i "Guaranga Haribol":)

         Witam w tę deszczową sobotę:) Właśnie wróciłam z ogródka. Pomimo deszczu ostro w nim działałam. Mąż studzi moje zapały, bo ja najchętniej zamówiłabym już ciężarówkę roślin;) Ale męski głos rozsądku mówi: "Poczekaj do jesieni, najpierw elewacja, kostka...", kto by czekał do jesieni, jak ja już tuptam nogami,  chciałabym zaaranżować każdy metr. A powiedzenie: "W gorącej wodzie kąpana" to się chyba właśnie mnie tyczy, ja muszę już tu i teraz. No cóż, jak ktoś się wychował pośród ogrodu i kwiatów, to będąc w nowym miejscu, chciałby przenieść ten ogród ze wspomnień. A tak się niestety nie da...:( No cóż trzeba się uzbroić w cierpliwość i już.
        Dziś chciałabym Wam pokazać kilka dekoracji, uzmysłowiłam sobie, że każda jest z innej bajki. Ale takie była zamówienia, a także moje pomysły na nowe, wyszperane mebelki:)
Więc będzie różnorodnie.
Zacznę od zamówienia do sklepiku klientki. Jest miłośniczką fiołków i zamówiła dwie tabliczki ozdobione tymi uroczymi kwiatami.



Kolejne zamówienie to kufer ślubny na koperty.





Kolejna praca to odnowiony taborecik.



Odnowione krzesło...





Kolejna praca to szafki nocne w dość ciekawym zestawieniu kolorów.





Uwielbiam odnawiać półki na talerze...To kolejna i znów w turkusie:)





Kolejny kufer, tym razem na pamiątki i wspomnienia:)






I na koniec dwie komody. Pierwsza z nich odnowiona i kojarzona z matematyką ( geometria i liczby na szufladach;)).




A druga komoda to ukłon w stronę tych,którzy lubią złoto;) 






Jak widzicie kolorowo i różnorodnie dziś:)))

Pozdrawiam Was serdecznie i do każdego z Was wysyłam wirtualnie bukiecik moich krokusików:)


Nucę ostatnio wciąż poleconą przez niezwykłą osobę piosenkę, życzę Wam spokoju i ciszy, jaka z niej płynie...Chciałoby się tam być, jak niewiele nam do szczęścia  potrzeba. Bliskość drugiego człowieka i natura w zasięgu ręki...Tak mało i aż tyle...

Monika











 

środa, 8 marca 2017

Jedziemy do Kamieńca Ząbkowickiego:)

  Gdy tylko bardziej zaświeci słoneczko, gdy dzień dłuższy i bardziej się chce...zaczynamy myśleć o wycieczkach. Ja generalnie mam tak, że chcę robić kilka rzeczy naraz, planuję nową wycieczkę, planuję rabatę w ogrodzie, na stole w pracowni leży nowy mebelek do zaopiekowania się, a w lodówce produkty, z których chcę coś wyczarować;) Pocieszyłyście mnie w ostatnim poście tym, że też nie gardzicie czekoladą, więc i w tym liczę na kobiecą solidarność, że też macie mnóstwo planów i to w różnych przestrzeniach;)))
Dziś chcę zabrać Was na wycieczkę do pięknego zamku w Kamieńcu Ząbkowickim. Byliśmy tam kilka miesięcy temu i zamek zrobił na nas wielkie wrażenie. Dolny Śląsk jest pełen takich obiektów, ale myślę, że ten z Kamieńca jest jednym z piękniejszych.


Zamek zachwyca przede wszystkim historią, często dramatyczną. I pamięta wiele ludzkich dramatów...Główną bohaterką historii o zamku jest Marianna Orańska.
Pochodziła z namiestnikowsko-królewskiego domu Oranje-Nassau. Urodziła się 9 maja 1810 roku w Berlinie, jej ojciec Wilhelm VI był namiestnikiem, a po Kongresie Wiedeńskim w 1815 roku pierwszym królem Niderlandów, zaś matka Wilhelmina Fryderyka Ludwika córką Fryderyka Wilhema II, króla Prus.
Marianna była piękna, mądra i wspaniałomyślna. Ideał dla wszystkich, tylko nie dla swojego męża i jego rodziny. Niektórzy porównują ją dzisiaj do słynnej Lady Diany.
Marianna była bohaterką skandalicznych wydarzeń, była do bólu niezależna, zostawiła po sobie wspaniałe budowle Najpiękniejsza z nich to pałac w Kamieńcu Ząbkowickim.





Marianna dziedziczy Kamieniec Ząbkowicki po matce, pragnie wybudować w nim letnią rezydencję.  Zaprojektował ją wybitny architekt Karl Schinkel, twórca Starego Muzeum Pałacowego w Berlinie, Charlottenhof w Poczdamie (o którym też chcę Wam opowiedzieć) i wielu, wielu śląskich posiadłości. 


Przed rozpoczęciem prac zbudowano najpierw cegielnię. Przez cztery lata przygotowywano w niej specjalne materiały, w tym szkliwione cegły, dzięki którym zamek błyszczy się w słońcu jak srebro. Budowa kosztowała około miliona dukatów, co stanowi równowartość trzech ton złota.
W czasie pełni księżyca lakierowane cegły w niemal magiczny sposób odbijają światło. 





Rezydencję otaczały sławne w całej Europie dzieła wodne, system fontann i wodospadów, stawy i strumienie w parku. Z niektórych fontann woda tryskała na wysokość 33 metrów!
Pozostałości dziś...




W tym czasie Marianna rozwodzi się ze swym mężem Albrechtem...Wszystko w atmosferze skandalu, ponieważ Marianna  romansuje z masztalerzem Johannem von Rossumem. Król Fryderyk Wilhelm IV wydaje rozkaz, na mocy którego nie wolno spotykać się jej z dziećmi, zabroniono jej przebywać na terenie Prus dłużej niż 24 godziny. Dodatkowym upokorzeniem miał być przymus każdorazowego meldowania się na policji. Do własnej posiadłości w Kamieńcu Ząbkowickim nie wolno jej było wchodzić głównymi schodami....Dlatego kupuje pałacyk w oddalonej o dziesięć kilometrów Bilej Vodzie, stąd rozciągała się panorama na całą okolicę, widziała więc też kamieniecką rezydencję.

Od 1857 roku Marianna dalej kontynuuje prace nad zamkiem. Po pracach końcowych zostaje wydany wielki bal i pierwsi mieszkańcy wprowadzają się do pałacu.

Wnętrza robią wrażenie, choć niewiele zostało z tamtych czasów, proszę popatrzeć na sfotografowane przeze mnie zdjęcie sali balowej i tego, co z niej zostało...














W 1883 roku Marianna umiera, zostaje zapamiętana jako jedna z najbardziej niekonwencjonalnych kobiet XIX wieku.

Jej imieniem nazwano skały, drogi i kamieniołomy,dziś możemy wędrować szlakiem Marianny Orańskiej czy szlakiem cysterskim...



Tymczasem nadciąga Armia Czerwona...a z nią grabieże, zniszczenia, z pałacu wywieziono mnóstwo dzieł sztuki. Opowiadano, że żołnierze strzelali do figur, luster, porcelany.  W głowie się nie mieści barbarzyństwo żołnierzy Armii Czerwonej...wycierali sobie buty kawałkiem płótna, okazało się, że to był obraz Van Dycka, wartego miliony dolarów...
Jakby tego było mało, wybuchł pożar....Barbarzyńcom było mało. Palił się obiekt, który miał 365 pokoi! Windę królewską, własną elektrownię, gazownię, ujęcie wodne...
Rosjanie zamek opuścili 9 lutego 1946 roku. Potem zaczął się "polski szaber"...Oficjalnie zabierano marmury na Pałac Kultury, braterski dar ZSRR dla Polski:(((( 
Reszty dokonali okoliczni mieszkańcy i rabusie...Podczas zwiedzania pałacu, pani przewodnik wspominała o tym, że wielu dobrych ludzi przynosi różne przedmioty, które pochodzą z pałacu.
Do 1986 roku następuje dewastacja całkowita obiektu, w tym roku pałac zostaje wydzierżawiony na 40 lat. W 2012 roku umowa dzierżawy wygasa i pałac wraca pod bezpośredni zarząd Gminy Kamieniec Ząbkowicki. Stan kompleksu był katastrofalny. Wciąż trwają prace remontowe, niezwykle kosztowne, obiekt został udostępniony dla turystów. Widać zaangażowanie i postęp prac.
Pałac jest pięknie położony, miejsce budowy Marianna wybrała bardzo starannie, na zboczu Grodowego Wzgórza. Rozciąga się stąd niesamowity widok na okolicę. 
Pałac jest widoczny z daleka, to przecież potężna budowla, zwieńczona czterema, widocznymi już z daleka, wieżami.


Zachęcamy Was do odwiedzenia Kamieńca, my na pewno tam jeszcze wrócimy,by zobaczyć, co nowego udało się właścicielowi odnowić:)



Dla tych, których pasjonują różne tajemnice zamkowe,polecam książkę Joanny Lamparskiej, pt.: "Zamkowe tajemnice". Autorka podaje wiele ciekawych informacji na temat zamków na Dolnym Śląsku, planując wycieczki, często zaglądam i zbieram ciekawostki:)

A dla tych, którzy są pasjonatami legend,polecam książkę Bogusława Romaszewskiego, z którym zresztą miałam kiedyś przyjemność pracować, pt.: "Legendy i opowieści Ziemi Ząbkowickiej". Można  w niej przeczytać niezwykłe historie związane z pałacem w Kamieńcu...:)



Zachęcam Was do wycieczek w urokliwe miejsca, widzę na wielu blogach, że pasjonatów ciekawych miejsc wśród nas nie brakuje. I TAK TRZYMAĆ! 
Pozdrawiam:)