poniedziałek, 26 maja 2014

Osłonki, kuferki i ..."nie zapomnij mnie, niech szczęście tuli Cię..."

   Zuzia, pewna przesympatyczna ośmiolatka, obchodziła właśnie urodziny. Jest miłośniczką motyli i kolekcjonuje anioły. Więc kuferek ozdobiłam motylami, a od siebie przygotowałam dwa aniołki, jeden z zawieszką, a drugi z magnesem:)



I poproszono mnie o wykonanie osłonki na kwiaty, myślę, że pelargonie, surfinie czy bratki będą się w niej pięknie prezentowały:)


No magiczny Harlem z życzeniami pięknego dnia:)


niedziela, 25 maja 2014

Jest na świecie piękna istota, u której jesteśmy wiecznymi dłużnikami (M. Ostrowski)... Dzień Matki


    No właśnie, każda z nas jest córką, niektóre z nas są matkami. Wiemy jakim darem i poświęceniem jest macierzyństwo, dlatego nie zapomnijmy o wyjątkowych podarunkach dla naszych mam, może przedmioty ręcznie wykonane albo zwyczajny bukiet kwiatów, cokolwiek, by czuła się kochana, podziwiana i najwspanialsza na świecie...w końcu dzięki niej istniejemy...pewnie ma wiele wad, często nas wkurza, może się powtarza, ale to cały czas nasza mama:)
    Agnieszka zamówiła u mnie kuferek dla swojej mamy:


   Emilka chce podarować chustecznik, który przygotowałam:


   Pamiętajcie o tym szczególnym dniu, jestem ciekawa jak moje dzieci podejdą do tego święta, na pewno się pochwalę na blogu;)

sobota, 17 maja 2014

... i jeszcze jeden post o Oleśnicy;)

Ale już o czymś innymh, jakiś czas temu ozdabiałam herbaciarkę dla koleżanki własnie z Oleśnicy, a teraz wykonałam dla niej chlebak, no i powstał ciekawy komplet:)





Byliśmy...jesteśmy...będziemy...

   Pochodzę z okolic pięknego miasta, jakim jest Oleśnica i chciałabym napisać kilka słów o nowej placówce, jaka powstała właśnie w Oleśnicy. Jako miłośniczka muzealnictwa nie mogłam przejść obojętnie obok informacji, że własnie w tym mieście powstało pierwsze muzeum o pięknej nazwie Oleśnicki Dom Spotkań z Historią.


Sam budynek jest piękny architektonicznie, został odrestaurowany i zaadaptowany na potrzeby muzeum.


Muzeum to wspaniałe połączenie przeszłości i teraźniejszości. Z jednej strony eksponowane są chronologicznie prezentowane eksponaty, a z drugiej strony mamy do dyspozycji urządzenia interaktywne, które pozwalają na zdobywanie wiedzy  o przeszłości za pomocą technologii XXI wieku.
Nasze dzieci były szczególnie zainteresowane tymi urządzeniami, szczególnie grą na tablicy multimedialnej;)


Słuchały też chętnie muzyki legend o Oleśnicy oraz muzyki poważnej;)


Oczywiście to nie jest miejsce na opisywanie zbiorów, ale na kilka faktów chciałabym zwrócić uwagę.
Koniecznie trzeba zobaczyć makietę XVIII-wiecznej Oleśnicy, która obrazuje kształt miasta usytuowanego w obrębie murów obronnych z czterema bramami wjazdowymi.


Wiele znanych postaci odwiedziło Oleśnicę, chciałam wspomnieć o Izabelii Czartoryskiej, która była prekursorką polskiego oświecenia i odwiedziła Oleśnicę w drodze do Cieplic w 1816 roku. Od "starowinki z oberży" dostała różę, którą zostawiał sobie na pamiątkę. A tak na marginesie to Olesnicę nazywa się miastem wież i róż.


Warto zobaczyć także Salę Kolekcjonera, gdzie znajdują się eksponaty miejscowego środowiska kolekcjonerów.


Zachwyca różnorodność tematyczna, nastawienie na wszystkie kategorie wiekowe zwiedzających oraz bogate zastosowanie nowoczesnych technologii. 
Zapraszam serdecznie do tej placówki, a także do innych miejsc wartych zwiedzenia, każdy zakątek przypomina i wspaniałej historii  tego miasta, noszącego ślady trzech kultur: czeskiej, niemieckiej i polskiej.
Choć pomimo tego, że wiele lat już nie mieszkam w tamtych okolicach, uwielbiam wracać w swe rodzinne strony, spacerować po ulicach, patrzeć na twarze ludzi, które poznałam dawno temu, wciąż takie same, może trochę starsze...:)
Nie odcinajmy się od miejsc, w których się wychowywaliśmy, przecież one nas kształtowały, pamiętajmy o nich i z chęcią wracajmy do wspomnień z tymi miejscami związanymi, przecież każdy z nas je ma...dobre i złe, ale nasze:))))

wtorek, 13 maja 2014

"Biała Lokomotywa", "Orłowskie knedliki" i muflony;))))

        Tegoroczny weekend majowy spędziliśmy w Górach Sowich, nie mam zamiaru wrzucać na tym blogu swoich zdjęć rodzinnych, bo uważam, że są inne miejsca w sieci bardziej odpowiednie na to, ale, że jestem miłośniczką turystyki i chciałabym zachęcić do odwiedzenia kilku fajnych miejsc właśnie w Górach Sowich.
     Jestem zaskoczona pięknem miasteczka Nowa Ruda, cudowne położenie, miasteczko leży w nieckowatej dolinie Włodzicy. Piłam tam chyba najlepszą kawę w swoim życiu, polecono nam kawiarnię "Biała Lokomotywa", magiczne miejsce, wspaniały właściciel, który dobiera kawę indywidualnie w zależności od stanu ducha, ciała, pory roku i samopoczucia klienta! Niesamowity człowiek! No i lody, wg receptury z lat 70-tych, bez ulepszaczy i stabilizatorów. Pycha!
Perełką Nowej Rudy jest wyremontowany Ratusz, wieczorem pięknie oświetlony. Kilka lat temu uznano noworudzki rynek za najładniejszy w Polsce. Zgadzam się w 100 %.


W  narożniku ratusza stoi figura  św. Floriana z 1756 r. i piękna fontanna ze sceną chrztu Chrystusa.



Warto dodać, że w Krajanowie, po drugiej stronie Wzgórz Włodzickich, mieszka Olga Tokarczuk, która często przywołuje w swojej twórczości własnie Nową Rudę.

Większości osób, muzeum kojarzy się z nudą i starociami, i właśnie tym osobom polecam odwiedzenie Muzeum Górnictwa w Nowej Rudzie. Jest to niezwykła placówka, gdzie oprócz unikatowych zabytkowych obiektów naziemnych zwiedza się wyrobiska kopalni. Turyści wyposażeni w górnicze kaski wjeżdżają do korytarzy oryginalną podziemną kolejką.
Kopalnia jest jedną z najstarszych kopalni w Polsce.


Przewodnicy bardzo ciekawie opowiadają o historii, wspominają tych, którzy już nigdy nie wrócili z kopalni, wzrusza los dzieci, które od 7 - go roku życia musiały pracować w kopalni i nie dożywały wieku młodzieńczego, umierały z wycieńczenia. Dobrze, że te czasy już się skończyły. Ale nawet teraz są kopalnie, gdzie dzieci niestety wciąż pracują...Chiny i Chile...a świat milczy, myślę, że Światowy Dzień Walki z Pracą Dzieci to za mało...no tak, ale o polityce miałam nie pisać.


Ciekawostką i atrakcją kopalni jest duch skarbnik, który mieszka w sztolni i straszy turystów;)

A tu link do strony muzeum: http://kopalnia-muzeum.pl/

       Kolejnym miejscem, które odwiedziliśmy było urocze miasteczko Jedlina Zdrój. A dokładnie chciałam się przyjrzeć pałacowi, o którym gdzieś kiedyś słyszałam, a teraz chciałam sama się przekonać o tym, że nie wszystkie zabytki w Polsce zostały kiedyś przekształcone w PGR;)
Pałac ten został wybudowany na początku XVII w. jako barokowy dwór, po wojnie został przekazany PGR-owi i składowano w nim m.in. siano!!!!!!!!!! Dopiero w 2004 roku kupił go prywatny właściciel, który odrestaurował kilka sal i udostępnił go zwiedzającym.


A tutaj można znaleźć kilka zdjęć pałacu przed remontem, nie chce się wierzyć, do czego może doprowadzić głupota ludzka...kto nie szanuje przeszłości, nie ma miejsca w przyszłości...
http://www.skyscrapercity.com/showthread.php?t=813596

       A jak Góry Sowie, to i Wielka Sowa, najwyższy szczyt (1015 m n. p. m.), a na niej wspaniały punkt widokowy, trójkondygnacyjna betonowa wieża o wysokości 25 m. Zbudowana w 1906 roku przez Towarzystwo Gór Sowich i nazwana imieniem kanclerza Bismarcka. Wizerunek wieży stał się symbolem Pieszyc i znajduje się w herbie tego miasta.


Z wieży można podziwiać jedną z najładniejszych panoram Sudetów i Przedgórza Sudeckiego, aż po Wrocław.



Wędrując na Wielką Sowę można odpocząć i zjeść, np.: pyszne "Orłowskie Knedliki" w schroniskach: "Sowa" i "Orzeł".







     Walim...wojna trzydziestoletnia, susze i zarazy powodowały wyludnianie się tej wsi, którą kojarzymy ze sztolniami i nazwiskiem Hitlera...Ale warto dowiedzieć się, że wieś w poprzednich stuleciach osiągnęła istotną pozycję w produkcji i handlu płótnem. Po II wojnie św. Walim wciąż był związany z zakładami lniarskimi - produkowane tu serwety i obrusy wysyłano nawet do Australii...  A poniżej proszę zobaczyć co pozostało z tych zakładów, dających zatrudnienie tysiącom osób, promujących wieś w latach świetności... w 1992 roku ogłoszono upadłość i tak się teraz promuje tę miejscowość....:(((


Przy głównej ul. Kościuszki wznosi się kościół św. Barbary z 1548 r.,warto zajrzeć w głąb podwórza, by zobaczyć okazałe klasycystyczne mauzoleum grobowe rodziny Klinbergów z marmurową rzeźbą śpiącej Diany.



     I koniecznie należy zapoznać się z projektem "Olbrzym". To kompleks poniemieckich budowli w rejonie Włodarza, a jednocześnie jedna z największych zagadek Gór Sowich. W 1943 r. w Walimiu i okolicznych wsiach powstały filie obozu koncentracyjnego Gross-Rosen. Więźniowe pracowali w lasach pobliskiego Włodarza, gdzie drążono sztolnie, koryrarze i hal. Przez obozy pracy przewinęło się ok. 50 tys. więźniów, z których 4, 9 tys. nie przeżyło katorgi i spoczywa w zbiorowych mogiłach w Walimiu i Kolcach.
Historycy i miłośnicy historii, a także my, turyści, wciąż się zastanawiamy, dlaczego "Riese" powstało? Jaki był plan Hitlera? Co jeszcze nam przyszłość przyniesie, jakie zagadki rozwiążemy, a co już na zawsze zostanie tajemnicą...



A poniżej cement, który był wykorzystywany do prac przy drążeniu sztolni.



    Z głową pełną przemyśleń na temat okrucieństwa człowieka i kruchości życia warto pojechać do niedalekiego Zagórza Śl., gdzie znajduje się uroczy zamek Grodno z rezerwatem przyrody chroniącym starodrzew z lipami, jaworami i dębami. Według legend twierdzę wzniósł angielski rycerz w IX w. lub książę Bolesław Wysoki pod koniec XII w. Warto zwrócić na budynek bramny, którego elewację pokrywają wspaniałe sgraffita z 1570 r., przedstawiające m.in. dwa potężne lwy.



Na otoczonymi murami i bastejami podwórcu stoi ok. 500-letnia lipa sądowa!


Zamek ma oczywiście swoją legendę - w niszy w sieni zamurowano żywcem księżniczkę Małgorzatę, która nie chciała wyjść za wybranego przez ojca starca, więc podczas spaceru zepchnęła zalotnika ze skał. Do dziś jej szkielet (cóż, że plastikowy) straszy zwiedzających;)


        Zwiedzanie zamku nie jest nudne, ponieważ przewodnicy w bardzo ciekawy, a nawet humorystyczny sposób przybliżają nam historię zamku. Są odpowiednio ubrani jak przystało na mieszkańców zamku, mają bardzo dużą wiedzę i są prawdziwymi pasjonatami zamku i okolic.

         Wchodząc na Zamek Grodno napotykamy jeszcze ruiny, na które ja zawsze zwracam uwagę bez względu na to, gdzie jestem, jakoś mnie fascynują ich historie, po co je kiedyś wybudowano, co się stało, dlaczego nikt tego nie remontuje?....
Te ruiny to była kiedyś powozownia z XVII w. W latach 90 wymagała ponoć jedynie remontu dachu, a proszę zobaczyć, jak teraz wygląda...:(((


     Mieszkaliśmy w Sokolcu, dawnej osadzie tkaczy, mnóstwo tu miejsc noclegowych, piękny kościółek św. Marcina z 1786 roku, trochę gorzej ze sklepami, ale jak szukamy wody czy innych trunków to na pewno je kupimy w Sokolcu;)
   Osobiście mogę polecić miejsce, w którym mieszkaliśmy: ładne, przestronne apartamenty z widokami i wszelkimi wygodami, w bardzo dobrej cenie i z bardzo sympatycznymi pomocnymi właścicielami. Poniżej link to tego ośrodka:

   A dla dzieci największą atrakcją w Górach Sowich były muflony, które można spotkać na zboczach Gór Sowich, piękne, dumne zwierzęta:)


Ponoć można jeszcze zobaczyć czarne bociany, ale to już następnym razem:))))

piątek, 9 maja 2014

Dla damy lubiącej złoto i róże...i mój towar eksportowy;)

Miałam dosyć ciekawe zlecenie i długo zastanawiałam się jak je ugryźć. Poza tym znałam osobę, dla której wykonałam owe zlecenie, tylko z opowieści, bo to miał być prezent. Informację były takie: osoba w średnim wieku, dama, lubiąca złoto i róże, ma być dużo i dekoracyjnie, a jednocześnie bez przesady:)
W ruch poszła złota farba jako podkład, więc w miejscach przecierek widać złoty kolor, choć na fotkach bardziej przypomina żółty;) Potem biel antyczna jako kolor główny i róże z dodatkami niebieskich kwiatów. Zastosowałam także, szczególnie na narożach, tepowanie i na końcu dodałam kropeczki w kolorze starego złota posługując się konturówką. Te kropeczki to na podkreślenie oczekiwań i gustu  obdarowanej:)









I jeszcze jeden zestaw, nazwany przeze mnie moim towarem eksportowym, ponieważ ten komplet herbaciarki i tacy z takim motywem jest bardzo często zamawiany, ten wykonałam na urodziny mamy znajomej, a mam jeszcze jedno zamówienie na dokładnie taki sam na przyszły tydzień:)




I na koniec jak zwykle piosenka;) Subetelna Ania Wyszkoni i nieodżałowany Marek Jackowski :)


środa, 7 maja 2014

Charlotte Link i jej książki...nie dla czytelników o słabych nerwach!

Jakiś czas temu odkryłam współczesną pisarkę niemiecką, Charlotte Link, która specjalizuje się w kryminałach. Pierwszą powieścią, którą przeczytałam był: "Dom sióstr", akcja rozgrywa się w Yorkshire, w krainie wyżynnych torfowisk w północnej Anglii, opowiada o małżeństwie, które podejmuje ostatnią próbę ratowania swojego związku....pogoda fatalna, posiadłość, w której znajduje się znudzone sobą małżeństwo jest odcięte od świata. Barbara, główna bohaterka, szperając po starym domu, znajduje zapiski właścicielki domu, które powodują, że już nic nie będzie takie samo....Kobieta odkrywa zakamarki swojej duszy i podejmuje bardzo ważną decyzję...A akcji towarzyszy aura miłości, nienawiści, pogardy i tęsknoty...Zakończenie kompletnie zaskakuje! Książkę czyta się szybko, jest bardzo wciągająca, znajdziemy w niej elementy historii, thrilleru psychologicznego i kryminału, przy wolnym czasie zajmie kilka godzin czytania, pomimo, że to ponad 600 stron!

Po "Domie sióstr" chciałam więcej;) I znów wpadła w sidła Charlotte, tym razem była to kapitalna powieść "Drugie dziecko". Nie przedstawię fotki, bo książka pożyczona, ale wciąż jak sobie przypominam historię z tej powieści to włos się jeży! Autorka przenosi nas w czasie do II wojny światowej, kiedy to do miasteczka, w którym dzieje się ta historia przybywa z ewakuowanego Londynu dwójka dzieci, a krótko potem zaginął ślad po jednym z nich, niedorozwiniętym umysłowo chłopcu....ehhh, od początku milion pytań, kto jest mordercą, a na końcu odwieczne pytanie ludzkości: kogo można nazwać ofiarą, a kogo mordercą? Czy można to w ogóle jednoznacznie stwierdzić?

A potem pojawił się w moim życiu "Wielbiciel"...;)


Akcja książki toczy się w dwóch miejscach, w Augsburgu i Frankfurcie. Dwie historie, a coś je łączy. I znów Charlotte mistrzowsko stopniuje napięcie, tworzy niepowtarzalną atmosferę tajemnicy a także wiszącej w powietrzu tragedii...
Warto sięgnąć, by przekonać się jak funkcjonuje umysł szaleńca, jak bardzo będąc zakochaną można dać się omotać drugiej osobie. No i z tej książki płynie też taka refleksja, że szaleńcy są wśród nas, a skrywają się pod maską ułożonych, uroczych osób....No ale postraszyłam!

Kolejna pozycja przeczytana przeze mnie i polecania dla miłośników kryminałów i nie tylko to "Przerwane milczenie".


I znów klaustrofobiczny strach! Historia prosta, niemalże banalna, grupa przyjaciół spędza kolejne ferie na wsi, sielanka, nawet nuda i nagle umierają ludzie. To znaczy zostają zamordowani...Kto, dlaczego, i w jakim celu morduje? Gęsta siatka fałszywych tropów, mylne podpowiedzi, poszlaki...i zaskakujący finał! A także refleksja nad manipulacjami w grupie "przyjaciół"( może u nas w życiu jest podobnie?), nad toksycznymi relacjami między ludźmi, jednym słowem ciemna strona ludzkiej natury....

A podczas weekendu majowego udało mi się przeczytać "Lisią dolinę".


I znów gęsia skórka. Wchodziłam na Wielką Sowę i wciąż myślałam, czy Vanessa żyje? To jedna z głównych postaci. Tylko szukałam wolnej chwili, by przeczytać choć troszkę. Mroczna, dramatyczna, zawiła historia, czyta się świetnie, Link jest mistrzynią w zagłębianiu się w psychikę swoich bohaterów. Czytając żyje się ich życiem, i znów zakończenie zaskakuje, i znów ten ułożony, miły okazuje się niezłą bestią. Polecam Charlotte Link z całego serca, kawał dobrego kryminału.

A na zakończenie i oderwanie od kryminałów piosenka, którą dziś rano usłyszałam w radio i potem nuciłam przy...oglądaniu kapitalnej Radwańskiej,ehhh...ta to dopiero nam sprawiła dziś thriller ! No ale najważniejsze, że wygrała!Bravo!!!