Witajcie:)
Jak widać, zmieniła się szata graficzna na blogu....jakoś ciemno mi było przedtem, teraz chyba jest dobrze, mnie się podoba. Kasia - autorka nowej szat,y stanęła na wysokości zadania i pięknie połączyła moje pasje, a więc rękodzieło, szczególne uwielbienie dla stylu shabby chic, miłość do literatury i podróży. Jeszcze raz dziękuję Kasiu:)
Dzisiaj post w klimacie podziękowań, bo Ciebie, Emilko też ściskam mocno i dziękuję za zaufanie kolejny raz i możliwość wykonania dekoracji dla Ciebie, Twojej mamy i teściowej. Cieszę się, że jesteś zadowolona.
Chustecznik dla teściowej:
Chustecznik dla Emilki:
Dla mamy Emilki wcześniej wykonywałam także chustecznik, który wygląda tak:
A teraz przygotowałam herbaciarkę do kompletu, trzymałam się tego samego stylu, motywu, detali typu: okucia i przetarcia w tych samych miejscach.
To tyle, jeśli chodzi o prace z ostatnich dni.
Chciałam na chwilkę jeszcze wrócić do tematyki z ostatniego posta, dotyczącego chińszczyzny, a bardziej przyjrzeć się problemowi wykorzystywania dzieci do pracy. A tak jest m.in w Chinach właśnie i nie tylko. Obserwując dzisiejszy świat, mam wrażenie, że coraz mniej w nim autorytetów, lansuje się i nawet promuje celebrytów, którzy często nie mają za wiele do powiedzenia, którzy oprócz ubioru, makijażu niczym nie imponują...A same, czy sami byliśmy młodzi, i wiemy jak młody człowiek potrzebuje wzorców do naśladowania. Media, te najbardziej dostępne i popularne, pokazują właśnie tylko takie osoby, a gdzie ci, którzy niejednokrotnie poświęcają życie za innych, albo dla innych, ja wiem, że oglądalność, itd, ja wiem, że z mojej strony to donkiszoteria, ale kiedy wreszcie zacznie liczyć się jakość, a nie ilość.
Wracając do wątku wykorzystywania dzieci do prac, chciałabym podać pewne liczbą, którą powinno się podawać codziennie w wiadomościach jako pierwszą informację i w każdej stacji bez względu na poglądy polityczne....to liczba 168 mln dzieci na całym świecie zmuszanych codziennie do pracy!
Może wtedy nasze dzieci, nasza młodzież inaczej potrafiłyby spojrzeć na dobrobyt, w którym pływamy, na ilość jedzenia, którą wyrzucamy, na ilość gadżetów, które dzieciom kupujemy, na ilość zajęć dodatkowych, za które płacimy, za komfort nauki, która ma dać lepsze życie, za godność i wolność, którą mamy. Bez względu na wszystko.
Dlaczego tak mało mówimy o Nagrodzie Nobla, jaką w tym roku dostał człowiek, który właśnie nie pasuje do tego świata celebrytów...a jak dla mnie, jest kimś, kogo należy jeśli nie naśladować, to na pewno podziwiać!
To Kailash Satyarthi, Hindus, obrońca praw dzieci, który dostał tę nagrodę za " walkę z ciemiężeniem dzieci i młodych ludzi".
Kailash od lat 80. angażuje się w obronę praw dzieci. Zwrócił uwagę świata zwłaszcza na problem wykorzystywania dzieci jako taniej lub darmowej siły roboczej. 60 - letni dziś mężczyzna porzucił karierę inżyniera i założył Bachpan Bachao Andolan - organizację działającą na rzecz walki z wykorzystywaniem nieletnich do pracy niewolniczej, która dotychczas uratowała ok. 80 tys. dzieci. Jako metodę walki obrał spektakularne protesty i akcje. W 1998 roku zorganizował liczący 80 tys. kilometrów marsz przez pięć kontynentów. Uczestniczył też w setkach błyskawicznych akcji w prywatnych domach i fabrykach, mających na celu uwolnienie dzieci, podczas których był wielokrotnie atakowany Na początku lat 90. przeprowadził w Indiach kampanię przeciw wykorzystywaniu dzieci przy wyrobie dywanów. Efekt jest taki, że obecnie funkcjonuje system kontroli mający zapewnić, że przy produkcji towarów pracują wyłącznie osoby dorosłe. W samych Indiach musi pracować 60 mln dzieci, czyli 6 % ludności kraju!!! Dzieci są zatrudniane np. przy produkcji kostki brukowej eksportowanej do Europy, przy uprawie roli czy jako domowi niewolnicy.
W Chinach niestety nikt chyba nie odważy się tak walczyć, a jeśli nawet jest, to informacje do nas nie docierają...ciche przyzwolenie:(((
Dlatego pomyślmy kilka razy, zanim kupimy coś "made in China"...i nie chodzi mi tylko o rękodzieło, bo przecież dotyczy to wielu przestrzeni...moi znajomi chcą własnie zamknąć sklepiki z dobrymi polskimi butami, bo miasteczko od lat zalewa "chińszczyzna"...kobiety pracujące w tych butikach stracą pracę, niektóre z nich mają kilka lat do emerytury...więc, wiecie co będzie dalej.
Mój głos to pewnie głos" wołającego na pustyni", ale wiem, że wszystkie jesteście tego samego zdania, więc jest już nas bardzo dużo!!!
W naszej szkole w zeszłym roku przygotowaliśmy kiermasz, z którego dochód przeznaczamy dla Wrocławskiego Hospicjum dla Dzieci. W tym roku będzie podobnie. Ja też ze swoimi aniołami będę pomagać:)))
Poprosiłam Gabrysię, poetkę, która prowadzi bloga, a w zasadzie dwa, a ma także zdolności manualne, o przygotowanie kilku dekoracji, które jestem przekonana, że znajdą nabywców na naszym kiermaszu.
Niedługo zostanie wydany tomik poezji Gabrysi, na który baaaaaaaaaaaaaardzo czekam, a jeśli chcecie zapoznać się z pięknymi wierszami poetki to poniżej adres bloga:
http://dojrzalosc-gabi.blogspot.com/
Gabrysia jest też specem o wszelkich dolegliwości, więc tutaj też zajrzyjcie:
http://podrekeznatura.blogspot.com/
A oto śliczne maskotki, m.in. "misiołajki":)))))))) Są cudowne!
Jest i wspaniała myszka na telefon:
A poniżej mój salonik z kilkoma lampionami, widzicie je?
To lampiony wykonane na szydełku przez Gabrysię, mam nadzieję, że ogrzeją serca tych, którzy będą chcieli pomóc dzieciom, które wciąż czekają na pomoc:)))) Gabrysiu, dziękuję:)))