Na początku chcę podziękować wszystkim, którzy zaglądają na mój blog, zostawiają tak piękne komentarze, pokazuję je nie raz mężowi i śmiejemy się, że w życiu realnym człowiek nie usłyszy tylu dobrych słów, co w ciągu kilku dni od wirtualnych znajomych:) Dziękuję!
Pragnę podkreślić, że Wasze blogi, Wasze prace, dzieła duże i małe, i te z różnych przestrzeni, bo i ze świata literatury, poezji, turystyki, mody, rękodzieła i innych, nieustannie wprawiają mnie w zachwyt! Budzi mój wielki podziw dzieło stworzenia - człowiek, to dla mnie coś niepojętego ile może mieć talentów! Do czego jest zdolny i powołany! Z przyjemnością do Was zaglądam, karmię mą duszę i me oczy:) Jesteście Wielkie! To zaszczyt być pośród Was:)
Mój tydzień upłynął pod znakiem chlebaka;) Zaraz wyjaśnię dlaczego. Ale najpierw coś innego.
Ikonografia to coś, co zawsze przykuwało moją uwagę, chyba nawet brzydko napisałam "coś", bo to przecież sztuka. Uwielbiam oglądać ikony, podziwiać artystów, którzy je wykonali. Mam w sobie dużo pokory, i nawet nie dorastam im do pięt, ale pewna osoba mnie poprosiła, bym wykonała dla niej "miniikonkę". Już kilka razy wykonywałam je na deseczkach, ale tym razem trójdzielna kompozycja, czyli tryptyk:)
No i czas na moje chlebaki:) Jakiś czas temu wykonywałam "kawowe" obrazki, do jednego z nich wykonałam chlebak. Wczoraj zawiozłam do klientki, muszę przyznać, że komplet pięknie się prezentuje w jej pięknej, "brązowej" kuchni. Agnieszko, dziękuję za zaufanie kolejny raz i pyszną białą herbatę;)
Inna klientka przyniosła mi stary chlebak, w którego miałam tchnąć życie;)
Po zmianach wygląda tak i mam nadzieję, że posłuży jeszcze wiele lat:)
A jakiś czas temu wykonywałam dla właścicielki chlebaka herbaciarkę z takim samym motywem, więc jest teraz komplecik.
I już ostatni chlebak z tego tygodnia. Wcześniej także przygotowywałam komplet: herbaciarka, serwetnik i szafka na kluczyk. Teraz jeszcze dojdzie chlebak.
We wcześniejszych postach zachwycałam się najbardziej poczytną współczesną pisarką niemiecką, Charlotte Link, przeczytałam większość jej książek. Uwielbiam je. Tym razem zakupiłam "Ciernistą różę", i znów się nie zawiodłam. Nie mogłam się oderwać. Podobnie jak w poprzednich książkach akcja sięga w przeszłość, dotyczy drugiej wojny światowej.
Główna bohaterka, Franca Palmer, nauczycielka, wyjeżdża do Anglii, by zmienić swoje życie. Szuka pokoju, i przez przypadek trafia do uroczego domu z ogrodem pełnym róż. Posiadłość należy do starszej pani - Beatrice Shaye. Franca jest zachwycona starszą osobą. Zaprzyjaźniają się, ich rozmowy są coraz bardziej osobiste. Beatrice zwierza się z wszystkich sekretów, no... prawie wszystkich. Umiera nagle inna osoba, która mieszkała w tym domu - żona niemieckiego żołnierza, Helene.
Wydawałoby się, że najistitniejszy jest w tej książce wątek kryminalny, ale dla mnie ważniejsze są główne postaci, niebanalne kobiety, motywy ich działań, żądze, które od wieków popychają ludzi do niewyobrażalnych czynów. Pozajemy też różne fobie, lęki, nałogi, zachwycają relanością i obrazowością opisy alkoholika, młodej kobiety uzależnionej od seksu, starszej pani, która okazuje się być zupełnie kimś innym, homoseksualisty, który "skopał" sobie życie, wrednego męża i żony, która nie potrafi egzystować bez tabletek.
Jeśli lubicie opisy zmagań człowieka ze słabościami, to polecam tę książkę. Wątek kryminalny jest jakby dodatkiem, bo własnie te słabości powodują śmierć jednej z głownych bohaterek.
Inna kwestia to życie Anglików pod okupacją niemiecką, oni też cierpieli, ale Link kapitalnie pokazuje też co się dzieje z niemieckimi oficerami, szczególnie w obliczu nadciągającej klęski...
Życzę Wam słonecznej niedzieli, jutro ma być ładnie, więc korzystajmy z pogody, ja się wybieram do ZOO;))))