Jeszcze tydzień temu byłam przekonana, że od września to będę miała bardzo dużo czasu na wszystko...okazało się zupełnie inaczej, na razie trwam w próbach zorganizowania życia rodzinnego. Od kiedy dzieci poszły do szkoły dziesiątki rzeczy do załatwienia, dziesiątki telefonów do wykonania i jeszcze trzeba pracować;) No, ale kto, jak nie kobieta da radę! Więc jestem pewna, że to te pierwsze szalone tygodnie szkolne i już będzie dobrze. Nawet na bloga czasu mało! Ale jest niedziela, więc trochę czasu dla siebie:)
Dziś kilka wątków dla wytrwałych, bo i kilka prac, i książka, i ciekawy artykuł z sieci i kino:)
Kto dłużej obserwuje mojego bloga, to już zna ten zestaw poniżej, często go wykonuję, ten motyw bardzo się podoba, mnie zresztą także:)
Wciąż trwa moje uwielbienie do zestawów niebiesko - białych, poniżej kuferek na drobiazgi w tych kolorach właśnie.
I jeszcze trzy nowe obrazki z kwiatami i motywem kawowym:)
To tyle, jeśli chodzi o ostatnie prace, kolejne są przygotowywane, i jak zwykle podzielę się efektami w najbliższych dniach:)
A teraz bardzo ciekawy artykuł o macierzyństwie, jest wśród nas sporo mam, ale myślę, że nie tylko my - mamy, powinniśmy go przeczytać, ponieważ nie jest to artykuł o tym, jak wychowywać nastolatka, jak zmotywować dziecko, kiedy zacząć dawać kieszonkowe i kiedy kupić tablet...to nie te klimaty, bo od takich porad to aż uginają się półki w kioskach, wszak każda kolorowa gazeta podejmuje te tematy, albo próbuje podejmować;)
To artykuł o tym, jak zmieniało się macierzyństwo przez ostatnie lata, jak bardzo się różni od macierzyństwa naszych mam czy babć, jak "wariujemy", napiszę ogólnie, bo dotyczy to nas wszystkich przecież, na punkcie zajęć dodatkowych dla dzieci, jak wydajemy duże pieniądze na języki, balety, konie, baseny...gdzie jest granica, w którym momencie już przesadzamy, polecam artykuł, zgadzam się z autorką w 100 %, poniżej link do artykułu:
Poczytajcie w wolnej chwili, jestem ciekawa Waszych opinii:)
Chcę dziś także polecić piękną książkę, dla tych, którzy lubią wątki miłosne, rodzinne, muzyczne, ale i wątki trudne, jak śmierć. Książka nosi tytuł: "Jeśli zostanę", autorką jest Gayle Forman.
Bohaterką jest Mia, młoda dziewczyna, która w wypadku traci najbliższych, ona sama trwa w stanie dziwnego zawieszenia. Musi podjąć decyzję, czy walczyć o odzyskanie przytomności, czy też poddać się i umrzeć. Próbując rozstrzygnąć ten dylemat, wspomina dotychczasowe życie.
Poznajemy jej uczucia do Adama, przypatrujemy się przyjaźni z Kim, podziwiamy fascynację muzyką i jej ukochaną wiolonczelą...ale obserwujemy także, jak ciężko dokonać wyborów, wchodzimy też w ten moment, gdy jest chwila przed śmiercią, i co wtedy...Oczywiście to wyobraźnia wszystko, bo nie dowiemy się naprawdę, dopóki nas to nie spotka, ale warto poćwiczyć umysł, porozciągać go trochę, wyobrazić sobie, że my jesteśmy na miejscu bohaterki...I co wtedy...? Zamieniamy się w ducha, i widzimy naszych bliskich załamanych, cierpiących nad naszym ciałem, które walczy, cały czas walczy....Piękna i magiczna książka, z cudownym przesłaniem do nas wszystkich, by szanowaći każdą minutę naszego życia, a także każdego człowieka, którego spotykamy, przynajmniej próbujmy, nie jestem aniołem, wiem, jakie to trudne czasami;)
Pozostaniemy w podobnym klimacie, ale teraz coś z filmu. Wybraliśmy się wczoraj do kina na piękny film, pt. "Dawca pamięci", z Meryl Streep, i z dawno niewidzianą Katie Holmes.
Akcja filmu według wydanej w 1993 roku bestsellerowej powieści Lois Ann Lowry, autorki wielu książek dla dzieci i młodzieży, rozgrywa się w świecie bez wad. Głównym bohaterem jest Jonas, który wraz z przyjaciółmi, Fioną i Asherem, niecierpliwie czekają na uroczystość, w której poznają przypisane im na całe życie role. Jonas, ze względu na wyjątkowe predyspozycje, pozostaje wybrany na Odbiorcę Wspomnień, czyli jedynego członka społeczności mającego dostęp do przeszłości.
Mistrz Jonasa, nazywany Dawcą, przekazuje mu telepatycznie wspomnienia z przeszłości. Zarówno te pozytywne, związane z muzyką, miłością, szczęściem i dzieciństwem, jak i te negatywne, w których zawiera się strach, nienawiść, wojna i zbrodnia...
Wspólnota proponuje świat bez miłości, by pozbyć się nienawiści, wszystko jest jednorodne i jednakowe...nie ma rodziny, jest komórka rodzinna, nie ma słowa "kocham", nie ma koloru i uczuć.
Film jak dla mnie bardzo odważny i wyrazisty, bo podejmuje tematy bardzo aktualne dziś, a więc eutanazja, testy genetyczne, różne aspekty bioetyki...Ale myślę, że scena dzieciobójstwa pozwala na zajęcia właściwego stanowiska w tych kwestiach. Obejrzyjmy film i zastanówmy się nad tym, co byłoby lepsze dla ludzkości, jednorodność, brak miłości i innych uczuć, czy świat pełen wojen i cierpienia, ale i wiary, miłości i nadziei...
cudowna taca!!!!!!!!!!!pięknie sie prezentuje z tym motywem ,wykonanie mistrzowskie po prostu.POZDRAWIAM;-)
OdpowiedzUsuńDziękuję, ja osobiście też bardzo lubię ten motyw i chętnie go wykonuję:) Pozdrawiam
UsuńPrześliczny zestaw Moniko - niezwykle urokliwe ziółka :) Tyle smaku jest w tym, co robisz, aż ślinka cieknie :)
OdpowiedzUsuńCo do wychowania to mam określone zdanie, bo jestem pedagogiem po takim kierunku studiów, więc dla mnie te rodzicielskie jak to określiłaś "wariacje" są tym, a nie czym innym od dawna, ale jak zauważyłam (też od dawna) jest to dziedzina życia, w której każdy wie najlepiej. I może niech tak zostanie - każdy z nas dźwiga na sobie odpowiedzialność za własne życie.
Na film się wybierałam ze względu na Meryl Streep, ale ktoś mi odradził mówiąc, że to podobne do "Equilibrium" sprzed wielu lat, który to film oglądałam i który obudził we mnie podobne do Twoich refleksje.
Pozdrawiam i życzę Tobie i Twojej rodzinie dużo sił w ogarnięciu wrześniowego chaosu :)
Dziękuję Basiu, Wasze miłe komentarze są dla mnie dodatkową motywacją do pracy:)
UsuńOdnośnie wychowania to podobnie myślę, niech każdy z nas będzie odpowiedzialny za swoje czyny, ale także za małego człowieka, bo przecież my go kształtujemy w latach życia.
Tak, zgadzam się ten film jest bardzo podobny do "Equilibrium", który jest ponoć o niebo lepszy, jak to często bywa, ale myślę, że przesłanie obu filmów jest najważniejsze. Chaos powoli ogarniamy, dziękuję za wsparcie:)
Miło Cię znów "zobaczyć" i "usłyszeć" Moniko....a tak jest jak piszesz-wydaje nam się ,że jest czas gdy mamy (a przynajmniej powinniśmy mieć) więcej czasu....nic bardziej mylnego. Twoje "cudeńka" bardzo znów mi się podobają,ale teraz to może poczekam i coś -przyjemność pozwolę sobie zrobić w okolicach moich urodzin-a już całkiem niedługo...Odnośnie wychowania latorośli nie będę się rozpisywać ,bo....tyle doszukuję się błędów....swoich błędów ...wygląda na to ,że prawie wszystko zrobiłabym teraz inaczej....czy też tak macie?
OdpowiedzUsuńMoniko-obyś opanowała z dobrym skutkiem ten wrześniowy czas.....wierzę ,że uda się i to niebawem...
Witaj Grażynko:) Będzie mi bardzo miło coś dla Ciebie wykonać, daj znać wcześniej, to coś "wyczarujemy";) Jeśli chodzi o wychowanie, to chyba za dużo w Tobie skromności, jestem przekonana, że Wasze latorośle to cudowne dzieci:) Dziękuję za życzenia opanowania tego wrześniowego czasu, jest coraz lepiej, pozdrawiam Grażynko:)
UsuńMi do gusty przypadło niebieskie pudełeczko:-) A deseczki mistrzostwo, zdradź nie je nabyłaś i jak zrobiłaś? Jakich preparatów użyłaś, będę wdzięczna za odpowiedz, gdyż przymierzam się również do zrobienia takich deseczek:-) decoevi@onet.eu
OdpowiedzUsuńTak, ja też mam słabość to tego niebieskiego pudełeczka:) Napisałam do Ciebie @, uwielbiam wykonywać takie różne obrazki, teraz chcę wykonać z widokami europejskich miast:) Zobaczymy jak wyjdzie:) Pozdrawiam
UsuńSporo ciekawostek tu dzisiaj u Ciebie.
OdpowiedzUsuńTeż zgadzam się z autorką tego artykułu. Nie jestem zwolenniczką piętnastu zajęć pozalekcyjnych... Lepiej niech będą jedne, ale faktycznie takie, które dziecku sprawia frajdę. Ważniejsze, żeby znaleźć czas dla dziecka, wpajać mu odpowiednie wzorce, być dobrym przykładem, a nie zrzucać wychowanie dziecka na sztab obcych ludzi. A kupę się najzwyczajniej w świecie wyrzuca i nie powinniśmy dać się zwariować!
Film i książkę chętnie poznam.
Zgadzam się z Tobą w 100 %, ale powiem Ci, że zauważam, że tak myślących coraz mniej, ludzie pędzą, mają po kilka etatów, i myślą, że markowe ciuchy, tablety, czy inne gadżety, a także zajęcia z obcymi ludźmi zastąpią MIŁOŚĆ...nigdy tak się nie stanie. Jeśli tego nie zmienimy wychowamy, ale to chyba za piękne słowa, może bardziej wypuścimy w świat osobę świetnie wykształconą, ubraną, mówiącą w kilku językach, ale nie potrafiącą kochać..a cóż warte życie bez miłości, nic, po prostu nic. Pozdrawiam Kornelio:)
UsuńOj, tak. Miłość zdecydowanie jest najważniejsza.
UsuńRównież gorąco pozdrawiam!
CUDA!!!!!!!!!!!!!!!! z przyjemnością ogląda się Twoje prace!
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję, i wzajemnie, i wzajemnie...z chęcią do Ciebie zaglądam:) Pozdrawiam
UsuńMoniko - tyle napisałam i mi " zżarło" :-( W wielkim skrócie - pisałam o tym ,że życzę Tobie radosnego zabiegania wrześniowego, bo czas szybko mija i ani się obejrzysz, jak dzieciaczki rozejdą się po świecie, a wrzesień będzie cichy i…nudny:-)
OdpowiedzUsuńI jeszcze pisałam, że prace- jak zwykle przecudne i znów tak pięknie zachęciłaś mnie do szukania książki i filmu.
Dziękuję…i teraz robię od razu - kopiuj- w razie powtórnego zniknięcia :-))) Pozdrawiam cieplutko
Oj, Gabrysiu, znam temat, ostatnio pisałam u Basi, i też byłam przekonana, że został komentarz, ale zniknął, jakiś błąd techniczny.
OdpowiedzUsuńDziękuję za życzenia radosnego zabiegania, powoli sytuacja jest opanowana, czas szybko leci:) Książka piękna Gabrysiu, taka dla nas:))) Bo mamy podobne gusta czytelnicze:)
Pozdrawiam Gabrysiu:))))
Piękne prace zrobione z wyczuciem i smakiem. Artykuł przeczytałam. Ciekawy bardzo. W ogóle coś się dzieje dziwnego na tym świecie. Kobiety za dużo od siebie wymagają. Chciały by wszystko mieć dzieci, prace,męża sukcesy i to wszystko same. Chcą pokazać, że wszystko potrafią same bez niczyjej pomocy. Kiedyś to było normalne, że były babki, ciotki, siostry każdy pomagał jeden drugiemu. Teraz kobiety pracują, żeby mieć na opiekunkę. Po co mieć dziecko skoro opiekuje się nim obca kobieta. Film na pewno obejrzę w wolnej chwili. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą, kobiety współczesne zbyt dużo wymagają od siebie, mogą dużo, ale czasami przesadzają, obserwuję takie kobiety czasami i widzę potworne zmęczenie i brak radości. To smutne bardzo. Ja kiedyś właśnie zrezygnowałam z pracy zawodowej, pomimo wielu fajnych perspektyw, ale nigdy nie żałowałam tamtej decyzji. Dziękuję każdego dnia za tę możliwość, pracy w domu i możliwości wychowywania własnych dzieci:) Pozdrawiam
UsuńMasz rację :) Czas poświęcony własnym dzieciom jest bezcenny. Pozdrawiam
UsuńPiękne rzeczy robisz, a jeszcze piękniej piszesz. Zdolna i mądra z Ciebie kobieta. Ja też nieraz dumam nad dzisiejszym wychowywaniem dzieci. W tym wszechobecnym pędzie do doskonałości w każdej dziedzinie jest coś strasznego...A przecież dzieci powinny również po prostu żyć i cieszyć się życiem. Mam to szczęście, że kiedy patrzę na swoje dzieci, to pękam z dumy. Wyrosły na ludzi, którzy wiedzą, co ważne, a co nie. Ale są przez to również trochę "poza światem"...
OdpowiedzUsuńLubię do ciebie zaglądać - Uczta dla ciała i dla duszy. Pozdrawiam cieplutko.:)
Dziękuję za te piękne słowa, jaka tam mądrość?! Po prostu z wiekiem mam wrażenie, że człowiek dojrzeje i myśli same przychodzą do głowy:)
UsuńDokładnie tak samo uważam, nie zabierajmy dzieciom dzieciństwa, przecież zwykła zabawa na podwórku rozwija najpiękniej. Ale zauważyłam też, że ludzie są trochę leniwi, wolą zapłacić, niż samemu poczytać dziecko o kosmosie np.:) A druga sprawa to prestiż i snobizm w czystej postaci. Gratuluję wspaniałych dzieci, są Twoją dumą, to taka kwintesencja naszego poświęcenia:) Pozdrawiam i zajrzę zaraz do Ciebie, rzuciła mi się w oko jakaś piękna lampa;)))))) Pozdrawiam:)
Przepiękny komplecik z ziołami:) Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję, cieszę się, że się podoba:) Pozdrawiam cieplutko:)
UsuńŚliczne prace! Zdolna jesteś. :)
OdpowiedzUsuńJestem, co prawda, nastolatką i dzieci mieć nie zamierzam, ale artykuł z ciekawości przeczytałam. ;) A to mnie rozbawiło: "Kupa to jest cząstka dziecka tożsamości, dziecka dzieło. Nie możesz mu pokazać braku szacunku i po prostu jej wyrzucić" - naprawdę ktoś wygłasza takie tezy? Trudno mi w to uwierzyć, to musi być hiperbola. ;)