Nie mogę doczekać się Bożego Narodzenia. Z roku na rok jestem spokojniejsza i jakby dojrzalsza. I wiecie co, chyba trafiam w dobre miejsca, bo nie widzę jakiegoś szczególnego przedświątecznego wariactwa. No może jeszcze jutro się przekonam;) Albo jutro to dopiero się przekonam;) Ale tak dużo się mówi o tym wszechobecnym pośpiechu, nerwach towarzyszących przygotowaniom świątecznym, że należy się zastanowić, gdzie leży przyczyna.
Może to kwestia organizacji i umiejętnego planowania? Przecież od tygodni wiemy, że będzie Boże Narodzenie, więc warto wcześniej pomyśleć o tym, że będą kolejki. I tutaj genialnie sprawdza się lista zakupów, z sukcesywnie wykreślanymi, zakupionymi produktami.
Jak wiecie, uciekam od supermarketów i dziękuję losowi, że u pani Krysi kupię jaja, w małej rzeźni u zawsze miłych i uśmiechniętych ekspedientek, dobre mięsiwko, i u Pana Warzywko (jak nazywają go nasze dzieci) świeże warzywka. Lubię ten swojski klimat, gdzie wszyscy się znają, doradzają i uśmiechają. A że parę złotych wyjdzie drożej...niestety, czasami w supermarketach łapiemy się na tym, że kupujemy kompletnie zbędne rzeczy. Ale to tylko obserwacje, każdy robi zakupy tak, jak lubi i gdzie mu się podoba:)
Wiecie co, lubię jeść ryby, nawet bardzo, ale kompletnie nie rozumiem, dlaczego jeszcze spotykamy sprzedaż żywych karpi? Po co ten karp pływa w domu przez kilka dni w wannie? Może to drażliwy temat, ale ja chciałabym zrozumieć:((( Po co męczy się te biedne zwierzęta jeszcze przez to przetrzymywanie w domu?:( Mam nadzieję, że takich sytuacji będzie już coraz mniej.
W pracowni grudzień to przede wszystkim kuferki:) Przygotowałam ich sporo w tym miesiącu.
A to ramka na zdjęcia w kształcie łódki:)
Grudzień to także przygotowywanie szopek. Przygotowałam dwie, jedna z różnych rodzajów makaronów, a druga drewniana.
Tradycyjnie, po przeczytaniu książki dzielę się z Wami opinią na jej temat. Tak będzie i tym razem.
Za mną piękna historia z elementami powieści gotyckiej. To "Milczący zamek", autorka to: Kate Morton.
Główną bohaterką powieści jest Edie, starająca się odszukać ślady dzieciństwa swojej mamy, która w czasie II wojny światowej została ewakuowana z Londynu do rodzin na wsiach, gdzie było bezpieczniej. Trafia do zamku, należącego do pisarza Raymonda Blythea, autora baśniowej opowieści o Człowieku z Błota.
Edie odwiedza zamek, w którym mieszkają trzy starsze siostry, córki pisarza. To bliźniaczki Percy i Saffy oraz Juniper. Starsze siostry przez większą część życia opiekowały się Juniper, która po stracie narzeczonego w 1941 roku popadła w szaleństwo.
Zamek ma w sobie wiele tajemnic, zagadek, dochodzi w nim do dziwnych sytuacji. Zapoznajemy się też z opisem obłędu, do czego może doprowadzić i jak wiele zniszczyć.
Smutno się robi, gdy pomyślimy o ewakuowanych dzieciach, rozdzielanych z rodzinami, no i o wielu przerwanych karierach i niespełnionych marzeniach, wojna to wszystko zabrała.
Książkę czyta się dobrze, "zostaje" w głowie, uczy pokory i przypomina, że my w naszych czasach naprawdę nie mamy na co narzekać. Wystarczy się wczuć w rolę tych matek, którym zabierano dzieci i wywożono do nowych rodzin, często nie zobaczyły już swoich pociech. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie tego bólu i traumy. A jednak te kobiety musiały z tym żyć.
Polecam tę książkę, a przez wolny czas świąteczny będę czytać m.in. "Zapomniany ogród", też autorstwa Kate Morton. Myślę, że będzie równie piękna:)
I jeszcze zachęcam do obejrzenia pięknej i bardzo mądrej bajki. To " Sekret księgi z Kells".
Tematyka bajki jest niezwykła. Jej twórcy sięgnęli po wierzenia i legendy celtyckie sprzed 12 stuleci. Akcja toczy się w IX wieku, a bohaterem jest młody chłopak Brendan, bardzo radosny i ciekawy świata. Opiekuje się nim wujek, Opat Cellach. Broni on swoich ludzi przed najazdem "ludzi z północy", a są to Wikingowie. W bajkowej animacji przedstawienie są jako czarne postacie z rogami i czerwonym oczami.
Opat chcąc chronić swoich ludzi, nakazuje budować mur. Pewnego dnia, przyjeżdża do Kells brat Aidan, który przywozi dziwną księgę. Od tej pory życie Brendana się zmienia, musi sprzeciwić się wujowi i wyjść poza mury. Nie będę zdradzać, co działo się dalej, bo może ktoś będzie chciał obejrzeć.
Ta historia nie jest do końca wyssana z palca, taka księga istnieje i jest jednym z największych skarbów Irlandii. Do Kells trafiła ze względów bezpieczeństwa w okresie najazdów Wikingów. Jest to Ewangeliarz, artystycznie ilustrowany i zdobiony przez wybitnych iluminatorów. Współcześnie jest podzielona na cztery tomy i udostępniona zwiedzającym.
Baśń jest naprawdę piękna i aż zastanawiam się, że przy użyciu tak niewielu środków, twórcom udało się osiągnąć taki efekt. Niesamowite!
Na koniec pragnę wszystkim Wam złożyć życzenia pięknych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia:) Niech te świąteczne dni upłyną Wam w miłej atmosferze, niech towarzyszą Wam piękne tematy w rozmowach i odpocznijcie także, dbajcie o siebie, delektujcie się tą niezwykłą atmosferą, jaka nam towarzyszy przy Bożym Narodzeniu:)))
Pozdrawiam serdecznie i żegnam się zdjęciem mojego dzielnego ciemiernika, który tak pięknie nam zakwitł na tegoroczne Boże Narodzenie:)))