wtorek, 24 lutego 2015

Zestaw dla dziewczynki, c.d.:) Baśń o Złotej Rybce i wiosenni goście ogrodowi:)

Taka ciocia to skarb! Mam nadzieję, że tak pomyśli Oliwia dla której przygotowałam zestaw dla lalek: stolik i krzesełka można zobaczyć TUTAJ, a dziś zdjęcia łóżka i szafy:)









Dla mieszkających we Wrocławiu, czy okolicach chciałam polecić Wrocławskie Centrum Twórczości Dziecka, które zaprasza na warsztaty artystyczne, spektakle dla dzieci, Teatr Bąbli - pierwsze spotkanie z teatrem dla dzieci w wieku 1-3 lat, warsztaty dla szkół i przedszkoli. Można wziąć także udział w ciekawym projekcie: Teatr dla Trzech Generacji - to warsztaty teatralne dla dzieci, rodziców i dziadków.
Mnie osobiście bardzo odpowiada dobór tematyczny spektakli dla dzieci. Zazwyczaj są to baśnie, które zostają na długo w pamięci dziecka, a szczególnie mądrość płynąca z każdej baśni.
Wybraliśmy się na "Baśń o złotej rybce"...każdy zna tę historię o skromnym rybaku, jego chciwej żonie i spełniającej życzenia rybce. To uniwersalna opowieść z pozytywnym przesłaniem. Dzieci uświadamiają sobie, jak zgubne może okazać się pragnienie posiadania i zaniedbywania więzi rodzinnych.
Morał płynący z baśni to jedno...ale zachwyciła nas także magia różnorodnych form teatralnych. Wykorzystano bowiem niekonwencjonalne rozwiązania sceniczne, połączono teatr cieni witrażowych z teatrem dużych form lalkowych.


Twarz każdego aktora kryła się pod wielką maską, bardzo dobrze oddającą  wyrazem twarzy cechy danej postaci.  Gra świateł, piękna nuta melodyczna sprawiły, że pomimo skromnej scenografii na scenie ciągle się coś działo, a widzowie, szczególnie ci najmłodsi, nie nudzili się wcale.
Dzieci z zachwytem przyglądały się kukiełce złotej rybki, która oświetlona mieniła się wieloma kolorami, a jej tiulowe płetwy powiewały podczas poruszania się po scenie.
Jak dobrze było znaleźć się choć przez tę godzinę w krainie baśni....:)

A na koniec zdjęcia moich kolejnych gości ogrodowych....pozdrawiają Was kolorowe szczygły:)))




Wiosnę obserwujemy także na drzewach:)


A na koniec pokażę Wam fotkę z zeszłego roku, trochę niewyraźna, bo byłam w takim szoku, że po prostu pstryknęłam fotkę i stałam nieruchomo...ona też;) Taki widok miałam w odległości ok. 4 m o drzwi wejściowych, ciekawe czy odwiedzi mnie w tym roku:)


piątek, 20 lutego 2015

Magdalena Rochoń, grajek z Malty i Pokój - miejsce szczęścia czy więzienie?

Malarstwo to bardzo szeroka przestrzeń, w której każdy znajdzie coś dla siebie. Od tysięcy lat człowiek malował i będzie to robił do ...końca świata, nie chciałam tak napisać, bo zrobi się smutno:/ To może tak...malarstwo będzie istniało, dopóki będą rodzili się ludzie z takim własnie talentem i po drugiej stronie będą tacy jak ja, czyli ci, którzy uwielbiają malarstwo oglądać:)))
Skąd taki patetyczny wstęp?;) Od jakiegoś czasu przyglądam się malarstwu współczesnemu, a dokładniej sztuce Magdalenie Rochoń. Ma ona w swym dorobku ok. 450 obrazów, które zdobią prywatne galerie w kraju i zagranicą (m.in. w Niemczech, Norwegii, Belgii, Kanadzie i USA). Maluje farbami olejnymi, akwarelami, sięga także po akryle i pastel.  Najczęstszym tematem jej prac jest kobieta, malarka próbuje pokazać uczucia zamknięte w pięknej, kobiecej duszy i jej ciele.

I tak powstał kufer z motywem kobiety właśnie z obrazów malarki. Zastanawiałam się nad tym, jak pomalować dolną część kufra. Pomyślałam, że warto sięgnąć po technikę tepowania, która daje efekt "poruszenia". I tak zrobiłam:)))







Jakiś czas temu dostałam od siostry piękną widokówkę z Malty, przedstawiającą uroczego grajka:)


Widokówki zazwyczaj wykorzystujemy jako zakładki do książek lub zbieramy je w pudełku:) Kiedyś miałam taką pasję, ciekawe, czy są dzieci, które zbierają jeszcze widokówki? Aha, ale czy są jeszcze tacy, którzy je wysyłają? Tutaj jestem tradycjonalistką i kartki wysyłam, ale i lubię je dostawać:)))
No i co z tą kartką z grajkiem, bo już tradycyjnie ciągnie mnie w rozmyślanie o życiu....;)
Przygotowałam ramkę z drewna, pomalowałam na biało, bo to mój ulubiony kolor, miejscami przetarłam ramkę i wykorzystałam jeszcze dekory do ozdobienia:)





I jeszcze coś z literatury ...Dziś książka trudna, kilka lat temu ją przeczytałam, wracałam do niej i ją odkładałam. To książka z tych, które trzeba "przetrawić". Ale jest niesamowita!


" Dziś mam pięć lat. Wczoraj wieczorem, jak kładłem się spać w Szafie, miałem cztery, ale gdy budzę się po ciemku w Łóżku, już mam pięć, abrakadabra. Wcześniej miałem trzy, dwa, jeden, potem zero.
- Miałem kiedyś poniżej zera?
- Hmm? - Mama przeciąga się szeroko.
- Tam w górze, w Niebie. Miałem minus jeden, minus dwa, minus trzy lata?
- E, nie, odliczanie zaczęło się dopiero, jak śmignąłeś na Ziemię.
- Przez Okno w dachu. Cała byłaś smutna, zanim ci się przytrafiłem w brzuszku.
- To ty tak twierdzisz. - Mama wychyla się z Łóżka, żeby włączyć Lampę, a ona robi wszędzie widność szszust....."

Tak zaczyna się ta książka. Narratorem jest chłopiec, który ma pięć lat. Styl narracji to typowo dziecięcy język, pełen błędów składniowych i gramatycznych, ale nie jest infantylny. Przemyślenia chłopca, jego logiczne myślenie, mądre uwagi i komentarze dotyczące jego sytuacji zachwycają.

Dla Jacka Pokój jest jego całym światem. To tu się urodził, to w nim się bawi i uczy wszystkiego z Mamą. Na noc Mama układa synka do snu do szafy, w razie, gdyby przyszedł Stary Nick. Dla chłopca Pokój jest domem, dla Mamy więzieniem, w którym została zamknięta przed siedmioma laty przez psychopatę Nicka. Dzięki ogromnej determinacji, pomysłowości i bezgranicznej matczynej miłości udało się jej stworzyć dla synka namiastkę normalności. Niestety, ciekawość chłopca rośnie z wiekiem i Mama zdaje sobie sprawę, że Pokój nie wystarczy mu na długo...
Kobieta jest dla mnie bohaterką, to naprawdę sztuka wytłumaczyć niewinnemu dziecku, że jego szczęście  wyrosło na  gruncie zła....porwanie, zmuszanie do seksu, nieplanowana ciąża...
Synek chce Mamę chronić...marzy dla niej o wolności, której on nie zna, a ona pamięta...Opowiada mu o niej. Rodzi  się plan...ucieczka.
Ale co dalej? Czy chłopcu uda się dostosować do świata, który go przeraża? Co dzieje się w głowie małego dziecka? Czy nie będzie chciał wrócić do Pokoju, w którym czuł się tak bezpiecznie i miał Mamę tylko dla siebie? A Mama...jak ona udźwignie wolność....? Czy ją udźwignie?
Gdy kończymy tę fascynującą książkę, zostajemy z wieloma pytaniami na kilku płaszczyznach: psychologicznej i socjologicznej w szczególności.
Dwie rzeczy mnie zachwyciły najbardziej: opisana siła i wartość macierzyńskiej miłości, i przedstawione studium psychiki uwięzionego człowieka. 
Zastanowimy się także nad żmudnym wyzwaniem resocjalizacji, którą muszą podjąć rodzice, lekarze i psycholodzy, psychiatrzy i pedagodzy. Droga powrotu do społeczeństwa, ponowna adaptacja albo przystosowanie się zupełnie nowych warunków to niezliczone trudności i ciężka praca.
Zachęcam do lektury i życzę dobrego weekendu:)

niedziela, 15 lutego 2015

Drugie życie staroci i bajki dla dorosłych:)


Jakiś czas temu ktoś wyszperał taki zestaw dla dziewczynki do zabawy. Długo leżał na strychu, był zakurzony i bardzo samotny....Jestem osobą, która na przedmioty stare, zakurzone, nikomu niepotrzebne patrzy z miłością. Uwielbiam dawać im "drugie życie". Moja wyobraźnia, baaaardzo duża zresztą, podpowiada mi, że "stary - nowy" przedmiot odpowiada uśmiechem. Niech tak będzie.
Zestaw składa się ze stolnicy, wałka, którego zabrakło na poniższym zdjęciu, ale musiałam go ostro szorować, pałki do mieszania i łyżki.


W ruch poszła benzyna lakowa, papiery ścierne, farby, lakiery, trochę pasty postarzającej, bo chciałam zachować charakter "nadgryzienia zębem czasu", dołożyłam wstążeczki, kojarzące się z warkoczykami dziewczynek i nasza dziewczynka może cieszyć się nową "zabawką", nie chińską;)



Ostatnio było dużo serduszek, dziś jeszcze jedno,,,Ale bardzo ważne. To serduszko ma pomóc w przezwyciężeniu kryzysu w związku...Mocno wierzę w to, że się uda. Jedno z Was tutaj zagląda...gdy przyszłaś po to serduszko, myślałam, że mi pęknie serce, tak bardzo chciałabym pomóc. Ale niewiele mogę, to, co będzie dalej, zależy od Was. Musicie się zmierzyć z tym, co czujecie, nazwijcie to, a przede wszystkim rozmawiajcie więcej. Trzymam kciuki, bardzo mocno!


I zakładki do książek, które przygotowałam dla wspaniałej osoby, która pomaga wielu przejść przez trudy życia w szkole, a oprócz tego ma świetny gust w ubieraniu, zawsze przyglądam się z uznaniem:)





Jakoś tak kręcę się w tym poście wokół psychologii i uczuć, bo i o porzuceniu (wyżej było o porzuconym przedmiocie), ale przecież człowiek też może czuć się podobnie, osamotnienie, porzucenie to coś strasznego. Wspominałam o ludziach, którzy nie mogą się dogadać, o miłości, braku zrozumienia drugiej strony i siebie.
Każdy z nas ma lepsze i gorsze momenty, nie jestem wyjątkiem, ale gdy przyjdą gorsze dni chwytam za książkę, chodzi o tę na ostatnim zdjęciu. Często do niej sięgam. Nie jest to nudny poradnik na temat zakamarków ludzkiej duszy,napisany trudnym językiem, takich mamy mnóstwo na półkach w księgarniach. 
Ta książka napisana jest inaczej, składa się z baśni, które jak wiadomo są mostem między realnym życiem, a tym, co jest ukryte wewnątrz człowieka. Baśnie są pełne symboli, które są dla wszystkich zrozumiałe, tak jest i w przypadku tej pozycji, dzięki temu na dużo głębszym poziomie przynosi nam zrozumienie i może rozwiązanie problemów.
Każda baśń kończy się rozmową Autorek, o których zaraz słów kilka, w której padają odważne pytania i niezwykłe odpowiedzi. Inspirują one do odkrywania naszych tajemnic. Warto im wyjść na spotkanie, by pozwolić sobie na pełne, ciekawe i szczęśliwe życie.
W książce przyjrzymy się kolejny raz historii Kopciuszka, zastanowimy się gdzie jest miejsce, w którym czujemy się kochane i szczęśliwe. Czy jest ono w naszym sercu? Bo od serca powinno się zacząć, w nim musi się znaleźć przyzwolenie na siebie.
Urzeka baśń o pracowni jubilera...o diamencie, który odnalazł w sobie resztkę siły, by zajaśnieć wewnętrznym światłem tak, aby człowiek nie miał wątpliwości, co do tego, że jest szlachetnym kamieniem.
Jest historia o Ostrydze, o złym Smoku, o Kamieniu, o zagubionym Misiu, o Jeżyku i Piłeczce...i wiele, wiele innych:)
Autorki: Agnieszka Kozak i Aneta Pietrzak są psychologami, pedagogami, nauczycielami akademickimi, coachami, a przede wszystkim MAMAMI, co często podkreślają. Agnieszka o swojej Marysi mówi jako o niezwykłym cudzie życia:)
Obie zachwycają się ludźmi, którzy potrafią się cieszyć z życia, swoimi talentami, tym kim są i jacy są, ludźmi, którzy potrafią obdarować radością wszystkich, których spotykają w podróży, jaką jest życie.
Agnieszka i Aneta piszą:

" Wszystko, co robimy, czego się podejmujemy, każda myśl i każdy talent w nas złożony są jak cegły - tylko od nas zależy, czy użyjemy ich do budowania murów, które odgrodzą nas od ludzi i od miłości, czy użyjemy ich do budowania mostów, które pozwolą czasami przejść do drugiego człowieka".
Zgadzam się w 100 %!!!


środa, 11 lutego 2015

Św. Walenty i Viktor Venerdi....o miłości.

      Św. Walenty....cóż, przez setki lat był czczony jako orędownik ciężko chorych, szczególnie epileptyków i zarażonych dżumą...a współcześnie świętego wchłonęła różowa powódź serduszek;)
No cóż, Walentynki to po prostu marketingowe święto, ale jeśli chociaż jakaś część społeczeństwa powie sobie w tym dniu "Kocham Cię" częściej niż zwykle, jeśli restauracje, sale kinowe, kluby i teatry będą pełne radosnych ludzi, to ja jestem za! A może w tym roku będzie przełom, może od 14.02. Walentynki będą także każdego następnego dnia? Marzenie ściętej głowy? Myślę, że nie:) Przecież tak naprawdę od każdego z nas zależy, ile razy w ciągu dnia powiemy bliskiej osobie o naszym uczuciu, nie musimy czekać do lutego następnego roku;) A więc życzę Wam i sobie, Walentynek każdego dnia! 
Poniżej symbole miłości -  serduszka:)














Mam raczej pogodną rodzinkę, ale przygotowałam zawieszkę z napisem, gdyby komuś zrzedła mina;)


Było dużo serduszek, dużo słów o miłości...to jeszcze piękny miłosny wiersz, który mnie bardzo urzekł. Poeta - Viktor Venerdi, rocznik 1989, reprezentuje młode, polskie pokolenie poetów.
Pisze pięknie o miłości, tożsamości, przebaczeniu i cierpieniu.
http://www.victor-venerdi.pl/poezja-polska.php

gdy spłynę po Twoim poliku


gdy spłynę po Twoim poliku
nie ocieraj mnie
chcę płynąć dłużej niż cały świat

gdy deszczową nocą będę pukać w szybę
otwórz mi swoje oczy
nie chcę błądzić po cudzych snach

a gdy będę porywać Ci parasolki
lub zrywać z głowy kapelusze
to wtedy goń mnie
goń mnie głęboko
po wszystkich kartkach
ulicach
wspomnieniach

a ja właśnie tam –
na skraju Twej twarzy
będę czekał na Ciebie


sobota, 7 lutego 2015

Nie dałam się chorobie;) Paryż, podróże ...na lustrach i ptasia miłość;)


     Jeszcze wczoraj o tej porze myślałam tylko o tym, by położyć się do łóżka. Miałam wrażenie, że wszystko dookoła jest  "be", a dla mnie, urodzonej optymistki, taka postawa to rzadkość. Głowa bolała, nogi zbyt ciężkie, ale się nie dałam. Wieczorem nalałam gorącej wody do wanny, wiem, że nie wolno się kąpać w tak wysokiej temperaturze, ale ja uwielbiam prawie wrzątek;) A potem o godz. 21, jak nigdy, poszłam spać. Zawsze wyznawałam zasadę, że sen to dobry lekarz...na problemy, na sprawy, które w danej chwili ciężko rozwiązać, na zły humor, a także na chorobę, szczególnie jej początki. I tak było w moim przypadku. Dzisiaj tryskam energią, jestem "sobą", ku uciesze męża i dzieci:)
    Dziś prace z ostatnich dni i kilka fotek moich gości ogrodu:)))) Już wiecie, że jesteśmy wielkimi miłośnikami ptaków. Dokarmiamy je, rozpieszczamy, a one z wdzięcznością przylatują do nas i pięknie śpiewają, być może coś nam przekazują;)

      Basia Smal, pisarka, autorka bloga http://czterdziestkatoniegrzech.blogspot.com/, poprosiła mnie o przygotowanie prezentu dla  córki na urodziny. To miało być lustro. Basia tak dokładnie  opisała cechy osobowości, zainteresowania córki, że z motywem nie było kłopotu. Paryż to miasto, które kocha, więc ten motyw wybrałam do ozdabiania:)




Przy okazji ozdobiłam jeszcze jedno lustro, bo myślałam także o motywach związanych z podróżowaniem. To lustro jest mocno postarzane i być może znajdzie niedługo właściciela.



Przy okazji jeszcze ozdobiłam obrazek z sielskim domkiem, mooooocno postarzany:)


No i kilka fotek moich gości:)

Nie pokazywałam jeszcze pana kosa:


Koleżanka sroka z ze zdobyczą w dziobie:)


Jeszcze raz mój ulubiony rudzik:)


W pojemniki po jogurtach wrzucamy gotowane ziemniaki, okruchy chleba, ziarna, płatki owsiane, rodzinki, zalewamy rozpuszczonym smalcem i zawieszamy na sznurku. Jak widać smakuje!



I kule, kupowane i na bieżące opróżniane:)


I jeszcze jedna fotka, ten widok mnie tak rozczulił, że musiałam to uwiecznić na zdjęciu. Nie zdążyłam ustawić dobrze ostrości, bo bałam się, że zakochani czmychną. Ptasia miłość;))))



Dobrej niedzieli Wam życzę:)))