piątek, 29 sierpnia 2014

Kuferek z różami, chrzest Franciszka i "Motyl"

Witam wszystkich wieczorkiem:)
Jest mi trochę smutno, bo oglądałam Janowicza, uwielbiam jego tenis i charyzmę, i niestety przegrał. I okazuje się, że co drugi post wyskakuje jakieś moje uzależnienie;) No właśnie, uwielbiam tenis, niestety tylko oglądać, bo o graniu nie ma mowy, może na emeryturze;) A tak na poważnie, to jeśli ma być jakiś mecz tenisowy, który mnie interesuje, to nie przeszkadzają mi naczynia w zlewie, przestawiam spotkania, wszystko idzie na bok;) Tak po prostu mam. Uważam, że jest to piękny, bardzo inteligentny sport, który się wspaniale ogląda, bo np. walki w klatkach z pięknem i inteligencją jak dla mnie nie mają nic wspólnego...oczywiście, jeśli któraś z Was ma inne zdanie, ja to w pełni szanuję:)
No tak, miało być o kuferku, a wyszło o tenisie;) Poniżej kuferek dla Marii, który zamówiła u mnie osoba, którą poznałam na tym blogu. Więc dla mnie podwójna radość! Poza tym to już drugi raz, bo wcześniej z Gabrysią było podobnie:) Dziewczyny, bardzo dziękuję Wam za zaufanie, dla mnie to niebywały zaszczyt, że zdecydowałyście się u mnie zamówić kuferki. Co prawda, przez moje problemy z kręgosłupem, muszę trochę zwolnić z pracami, ale dla mnie to jeszcze większa motywacja do tego, by ozdabiać i pracować:)))
A kuferek na biżuterię wygląda tak:





A druga praca to obrazek - pamiątka Chrztu Świętego. Ojciec chrzestny chciał oprócz prezentu w postaci pieniędzy, jeszcze coś innego, oryginalnego, a co będzie małemu Franiowi przypominało tę chwilę i będzie pamiątką na lata:) Tym bardziej, że Franiu mieszka z rodzicami w Norwegii.




I jeszcze na koniec piękna książka, którą przeczytałam jakiś czas temu, a która ma miejsce w moim sercu chyba na zawsze. Bo dotyczy choroby, z którą być może przyjdzie nam się zmierzyć. Przepraszam od razu te osoby, które wolą coś lżejszego, takie książki też czytam, ale generalnie uwielbiam ciężkie tematy, do kina też wolałam pójść na "Różę" czy na "W ciemności" niż na komedię, no jakoś tak mam, że lubię sobie pociągać nosem od czasu do czasu. 
Więc dziś "Motyl", autorka Lisa Genova -autorka amerykańska i doktor nauk medycznych w dziedzinie neurobiologii.


Jest to bardzo poruszająca historia, opowieść o kobiecie sukcesu, Alice Howland, która w wyniku choroby Alzheimera, stopniowo traci swoje myśli i wspomnienia, ale odkrywa też, że każdy nowy dzień przynosi jej inne spojrzenie na miłość i życie.
 Alice jest dumna z życia, ma 50 lat, jest wykładowcą psychologii na Harvardzie, jest ekspertem znanym w środowisku na całym świecie w zakresie lingwistyki oraz żoną odnoszącego sukcesy męża i matką trójki dzieci. Coraz częściej zdarza się jej tracić pamięć i orientację, lekarz stawia diagnozę, która zmienia jej życie, neurony w jej głowie zaczęły obumierać, ale cały proces odbywał się zbyt cicho, by mogła go usłyszeć. Ciało Alice nie było w stanie jej ostrzec, że umiera...
Dla mnie interesujące było to, jak czasami lekarze wszelkie sygnały organizmów wrzucają do jednego worka...stres, zmęczenie, gonienie, menopauza, przecież Alice była kobietą spełnioną, dbającą o siebie, uprawiała jogging codzienne, z czasem traci tożsamość.  Wyobrażacie sobie zapomnieć, jak się nazywamy, co kochamy, a czego nie lubimy? Alice przestaje poznawać swoje dzieci, które potem nawet w jej obecności ustalają pewne fakty niby z nią, ale tak naprawdę tylko w jej fizycznej obecności...bo Alice z nimi nie ma...
Ratując resztki tożsamości, resztki siebie, tworzy folder w komputerze o nazwie "Motyl".
Alice walczy, jest dla mnie herosem, nie poddaje się, próbuje zachować godność w obliczu nieobliczalnej choroby. Zakończenie, jak dla mnie kapitalne, piękne, wzruszające...:)
Ale myślę, że mało się mówi o tej chorobie, a jak już, to mamy przed oczami osoby w podeszłym wieku, czasami opieka nad nimi to horror, bo te osoby gubią się we własnym domu, zresztą z Alice było podobnie.
Jej najsilniejsza broń, piękny umysł, staje się więzieniem, nagromadzona wiedza, pamięć zaczynają znikać, a mózg powoli gaśnie, rodzina nie wierzy, współpracownicy nie wierzą, ale jednak choroba jest faktem....
Książka napisana prostym , przejrzystym językiem, bez żadnych terminów medycznych, które mogłyby nas zniechęcić, wiem, tematyka przeraża, bo chyba każdy z nas nie wyobraża sobie, by z dnia na dzień wszystko zapominać, gubić się w dobrze znanej mapie mieszkania, ale przykład Alice dowodzi, że ta choroba nie wybiera, dopada po prostu. Z każdą chorobą jest tak, że im więcej wiemy na jej temat, to łatwiej nam się zmierzyć z nią, ba, może nawet pokonać. Trzeba w to wierzyć! Zawsze!

Dobrej nocy:)))

25 komentarzy:

  1. Moniko,tak to jest ten kuferek,który mam w realu przed oczami.....jeszcze raz dziękuję.
    Tę książkę "Motyl" już od jakiegoś czasu poszukiwałam ,ale cieszę się ,bo jest w naszej dukielskiej bibliotece więc ją przeczytam niebawem.Mimo tego ,że też czytuję książki tzw."lżejsze" np. ostatnio zauroczyła mnie książka "Młyn nad Czarnym Potokiem" Anny Szepielak..ale częściej wolę te jak nazywasz cięższe tematy....niż te tylko do śmiechu...
    I przecież nie można udawać ,że w naszym życiu tylko się śmiejemy....pewnie każda z nas wolałaby aby tak było.Nie wiem czy czytałaś coś Charlesa Martina,ja właśnie skończyłam "Piorun i deszcz"....polecam i będę ciekawa Twojego zdania po przeczytaniu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, znam Charlesa Martina, nawet mam w domu "Kiedy płaczą świerszcze", "Maggie", "Umarli nie tańczą", piękne książki, magiczne i bardzo mądre. Chętnie sięgnę po "Piorun i deszcz", podzielę się obserwacjami:) Pozdrawiam Grażynko:)

      Usuń
    2. Moniko,ja tylko chcę przekazać ,że wczoraj kuferek dotarł do Marii (pan na poczcie mówił ,że będzie w W-wie w piątek a tu nawet za wcześnie ,ale...)w każdym razie Maria moja zachwycona bo i jak twierdzi -kolory jej....i taki w stylu jak miał być retro,a ja jeszcze w jedną przegródkę włożyłam ładne korale....więc jest zachwycona.....ja też,a i Ty myślę ,że możesz czuć się dobrze....czego Ci życzę i to nie tylko z tego powodu....

      Usuń
    3. Grażynko, bardzo się cieszę, wydawałoby się, że będzie trudno coś przygotować dla osoby, której się nie zna, ale jak widać udało nam się sprawić, by Maria była szczęśliwa:) Bardzo dziękuję za zaufanie i życzenia, Tobie I Twojej rodzinie także wszystkiego dobrego....:))))

      Usuń
  2. Od razu Moniko mówię, że Motyla przeczytam NA PEWNO.
    Szkoda,że tak późno się dowiedziałam o tej książce. Mój Tata zmagał się z Alzheimerem i my zresztą też razem z nim. Z tego co piszesz, ta książka pewnie pomogła by mi inaczej spojrzeć na to wszystko....ale przecież nie wiemy co jeszcze przed nami.
    Dziękuję Ci z całego serca za polecenie Motyla.
    Kuferek przecudowny, a pamiątka chrztu tak mnie wzruszyła...- cudeńko :-)))
    Teraz już wiem, że przed każdą uroczystością w sprawie prezentu najpierw należy się z Tobą skonsultować.
    Przesyłam cudowne promieni słońca, które mnie obudziły i mam nadzieję, że zostaną z nami przez cały następny tydzień :-))))
    Oszczędzaj kręgosłup, ja tez ostatnio odpuściłam wieczorne siedzenie przy komputerze- tylko kładę się, żeby miał szansę odpocząć. A na leżąco można książki czytać :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem w stanie sobie wyobrazić Wasz wielki ból związany z Tatą, koniecznie przeczytaj "Motyla", to może być trochę jak otwarcie rany, ale po przeczytaniu będzie i refleksja, i dobre wspomnienia:)
      Polecam się z pamiątkami, i zapraszam do konsultacji;)
      Tak, z kręgosłupem nie ma żartów, rehabilitacja przede mną:) Ściskam Gabrysiu:)

      Usuń
  3. Piękne róże Moniko :) Niezwykle urokliwe.
    Mnie przy takim temacie, który porusza zaprezentowana przez Ciebie książka, zawsze przychodzi do głowy pytanie o to, co jest naprawdę i rzeczywiście ważne. Wiedza, która "ucieka" z głowy, podobnie pamięć (można tu jeszcze dodać - uroda, umiejętności itd.) jak się okazuje nie stanowią o tym, kim jest człowiek. Bo on mimo tego "uciekania" nadal jest i to wbrew pozorom jest sobą, chociaż w tym momencie kimś, komu ubywa stałych dotąd "elementów" (to jak powolna amputacja nogi czy ręki). Tak często opieramy swoją wartość (i cudzą przy okazji) o takie elementy, które jak widać mogą zniknąć.
    W moim widzeniu świata i ludzi wartość człowieka leży głębiej niż jego świadome postrzeganie.
    Dbaj o siebie, proszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie to ujęłaś Basiu, takie historie dają do myślenia, co tak naprawdę jest ważne w życiu i w drugim człowieku:) Oby zawsze wystarczało sił, by widzieć tę wartość człowieka bez względu na jego stan. Pozdrawiam Basiu:)

      Usuń
  4. Kuferek śliczny. Róże i koronki - to się zawsze sprawdza. Obrazek będzie piękną pamiątką.
    Muszę się przyznać - oglądam walki na ringu. Z wielkim zaangażowaniem. Kiedyś pasjonowały mnie zapasy, teraz walki MMA, nie przepuszczam żadnej walki Khalidova. To nie jest samo bicie wbrew pozorom. Ale rozumiem, skąd bierze się taki pogląd. Niestety, stereotyp troglodyty na ringu jest silny. A szkoda, bo jest tam wielu wrażliwych, inteligentnych facetów, chociaż prostaków też. Ale to jak w życiu.
    Pozdrawiam cię , kochana, serdecznie. Pięknie piszesz o książkach.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to chylę czoła przed Tobą:))) Bo ja jakoś nie mogę się przekonać do tych walk, chociaż mąż ogląda namiętnie i nie raz mnie woła, jak jest jakaś dobra sytuacja. Ale ja jakoś nie bardzo;)
      Dziękuję za słowa uznania w zakresie prac i polecanych książek:) Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Bardzo nostalgiczny kuferek stworzyłaś i reszta prac też urzekająca! Po powrocie zdobędę polecaną książkę bo interesująco ją promujesz:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Małgosiu, warto przeczytać tę książkę, jak dla mnie jest piękna! Dziękuję za miłe słowa:)

      Usuń
  6. Przepiękny jest ten kuferek, uwielbiam takie cuda ;)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Przepiękna pamiątka na chrzest :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Do książki "Motyl" nie musisz mnie przekonywać, bo od dawna mam ją w planach.
    Tenisem się za bardzo nie interesuję, ale w zeszłym roku kupiliśmy sobie z moim bratem rakiety i zamierzaliśmy regularnie grać. Zagraliśmy raz (bawiliśmy się świetnie), po czym zaszłam w ciążę i już bałam się ryzykować. W tym roku raczej też nam się już nie uda. Może w przyszłym będziemy mieli więcej szczęścia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytaj Kornelio koniecznie, świetnie napisana i fajnie się czyta:)
      Ja też gdzieś w zakamarkach duszy chciałabym zacząć grać, ale na razie za mało czasu, może jak dzieci podrosną;) Pozdrawiam

      Usuń
    2. Mam nadzieję, że Ci się to kiedyś uda. Również pozdrawiam!

      Usuń
  9. Sliczny kuferek. A ten Aniolek przeuroczy. To bedzie wspaniala pamiatka

    OdpowiedzUsuń
  10. kuferek bardzo mi się podoba, książką mnie zaciekawiłaś i muszę ją przeczytać, pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Przepięknie wykonana praca!!! jestem zachwycona:)

    OdpowiedzUsuń
  12. W takim razie daj znac jak juz przeczytasz ;)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Z miłą chęcią, to byłoby fajne nowe doświadczenie ;) Bardzo cieczy mnie, że komuś podoba się to co robię, dziękuję ;)

    OdpowiedzUsuń