Jeszcze chwila i będą Bieszczady:))) Nie mogę się doczekać i uzmysłowiłam sobie , że jestem uzależniona nie tylko od kawy, o czym wcześniej pisałam, ale także od wyjazdów, gdziekolwiek, byle coś zobaczyć, czuję taki miły dreszczyk oczekiwania, robię się radosna, bardziej miła dla otoczenia, częściej spoglądam do góry i kolejny raz szepczę "...Boże, kolejny raz dziękuję...". Dziękuję, że mam tę potrzebę poznawania, smakowania i delektowania się widokami, pejzażami, spotykania różnych ludzi, jak to wszystko ubogaca, jak sprawia, że wzrastamy i rozwijamy umysł, a jak wracamy, to te wszystkie megaproblemy przed wyjazdem to tak naprawdę błahostki...:)
Ten tydzień był dosyć obfity w pracę, musiałam skończyć kilka moich małych "dzieł", jestem zadowolona, bo udało się bez stresu, czy poprawek wszystko skończyć, co sobie zaplanowałam:)
Chciałam Wam przedstawić dwie miłe panie, tzn. dwa stojaki na biżuterię:)
Do sklepu "U Magdalenki" pomaszerowały Anioły....niech strzegą od złego:) Anioły są malowane ręcznie, to wiadomo, ale w ruch poszła i bejca, i serwetki, i pasta strukturalna, i złocenia srebrne i złote, i tasiemki, koronki, serduszka i gwiazdki ze sklejki, i perełki w płynie, no tylko transferu zabrakło;)
Serducho - zawieszka, już nie mogło się doczekać transferu;) To także udało mi się zrobić:)
I na koniec komplecik "słonecznikowy":)
A chciałam jeszcze pokazać małe stworzonko, które mnie rano powitało, gdy otworzyłam drzwi...patrzyłyśmy dość długo sobie w oczy, pozwoliła nawet, bym poszła po aparat, i zrobiła fotkę. Wciąż "badałyśmy się", do czasu gdy na horyzoncie pojawił się nasz kotek Simba, który niestety pokazał nam swoje drugie oblicze:( Osoby o słabych nerwach niech przejdą do kolejnych rozważań;)
Najpierw mój poranny gość.
No a teraz to drugie oblicze naszego Simby. Pomimo, że młody kociak, to okazało się, że jest rasowym drapieżnikiem. Dla dzieci to był szok, były łzy, i pytania, jak taki mały kotek wie, jak się poluje.
Może od początku. Od rana Simba przesiadywał na wysokim świerku, podstawialiśmy nawet drabinę, by go ściągnąć. A on i tak kolejny raz wchodził.
Teraz już wiem, że po prostu jego koci nos coś tam wywęszył. Po jakimś czasie nagle wkoło drzewa zaczęły krążyć dwa piękne zielone ptaki, wydaje mi się, że to był trznadel, choć tak dobrze się nie znam, podlatywały bardzo blisko, przy tym krzyczały niemalże, siadały na gałązkach, to było coś niesamowitego, teraz wiem, że to mama i tata chcieli ratować swoje młode przed naszym młodym barbarzyńcą;)
Pewnie się domyślacie, co było dalej:( Simba zrobił to, co mu jego instynkt koci podpowiadał. Tak właśnie wygląda równowaga w przyrodzie. Dziwne jest tylko to, że podchodziłam tyle razy do tego świerku i w ogóle nie słyszałam młodych, dopiero już na końcu, na dole, z Simbą:(
Dla dzieci to był szok, nie mogły pojąć, że ich malutki kotek jest według nich bestią, nawet wprowadziły mu jakąś karę, tzn. zabrały zabawkę-myszkę. Mechanizm myślenia dobry: zły uczynek - kara...ale usiadłam z nimi i poopowiadałam trochę o przebaczeniu. Bo przecież w naszym świecie, świecie dorosłych, często właśnie tak jest: zły uczynek, kara...ale i przebaczenie:) Pewnie jak dorosną, same tego doświadczą, na razie wracają myślami do małych trzech ptaszków, które latają, na pewno latają, ale już gdzie indziej....
Jakoś ostatnio kręcę się wokół tematu aniołów, to chyba dzięki Tobie Gabrysiu:) Więc dziś też książka, i właśnie o aniołach. Książka stara, ale piękna, magiczna, baśniowa, cudowna. Jestem przekonana, że w większości znacie ją, bo i autorka popularna, i sama książka też.
Autorka to: Dorota Terakowska, a tytuł: "Tam gdzie spadają Anioły".
Przepiękna powieść, mądra, ciepła i ciekawa. Autorka mówi o rzeczach, które dotyczą wszystkich, zarówno dorosłych, jak i dzieci. Któż z nas nie zastanowił się choć raz nad "zakrętami losu", nie stanął przed problemem choroby i śmierci, nie przeżył konfliktu rozumu i wiary?
Powieść jest próbą przedstawienia złożonych relacji pomiędzy złem i dobrem, między porządkiem boskim i ludzkim, między człowieczeństwem i boskością.
Do mnie przemawia szczególnie jeden aspekt powieści, chodzi o główną bohaterkę, małą dziewczynkę, na którą rodzice nie zwracają uwagi, nie wierzą jej. Terakowska zwraca uwagę na to, że dziecko ma także coś ważnego do powiedzenia, wystarczy tylko poświęcić mu chwilę i posłuchać.
Poznajemy Anioła Dobrego- Ave i Złego - Vea, są bliźniakami, walczą i się kochają. Jest to książka dla tych, którzy wierzą, chcą wierzyć, albo nigdy nie wierzyli w istnienie aniołów, po lekturze można zainteresować się angelologią, tak jak ojciec Ewy, głównej bohaterki, człowiek racjonalny, twardo stąpający po ziemi. Ale pewne zdarzenia powodują, że zaczyna wierzyć w inne byty...sam się sobie dziwi, w co zaczyna wierzyć.
Jest jeszcze babcia Ewy, kochana kobieta, która jako jedyna wierzy w to, że Ewa zgubiła swojego Anioła Stróża, potem pojawia się białaczka, zagubione pióro, i inne trudne historie...Warto przeczytać, uprzedzam o potrzebie zakupu pudełka chusteczek higienicznych. A więc:
...Ty zawsze przy mnie stój....
Długi ten post wyszedł, ale przez najbliższy tydzień jestem poza siecią, jakoś tak mam, chyba jestem "starej daty", bo dla mnie wypoczynek to z mediów tylko książka;))))) Zapasy książkowe zrobione, podzielę się wrażeniami z podróży i z przeczytanych książek:) Póki co, życzę Wam dobrego tygodnia, dużo pozytywnej energii i piękna obok, czy to w książce, czy w roślince, a na pewno w drugim człowieku:))) Pozdrawiam.
Już chciałam iść spać, a tu jeszcze niespodzianka. Czytałam z zapartym tchem ten przed urlopowy post.
OdpowiedzUsuńMój Teodorek tez kiedyś przyniósł zdobycz w zębach, której nie zauważyłam. Dopiero po czasie ... zwisające resztki mysiego ogona...brrrr
Biedne dzieci, taką dostały drastyczną lekcję od życia,żal mi ich. Jednak instynkt - to silna sprawa - prawda? Ja mam zawsze zdanie, że w stosunku do zwierząt obowiązuje jednak zasada ograniczonego zaufania („ mój piesek nie gryzie- proszę się nie bać.”..)
Cudne są Twoje opisy książek Moniko.
Teraz widzę, że trzeba umieć opowiedzieć o książce i Ty to potrafisz. Dowód na to już leży w mojej biblioteczce :-)
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i niecierpliwie będę czekała na opowieści z Bieszczad.
Pięknego odpoczynku Wam życzę
Witaj Gabrysiu:) Dziękuję za te cudne słowa, polecam książki, które mnie urzekły, ale wiem także, że każdy z nas inaczej odbiera pewne rzeczy, i opinie na temat książek mogą być różne, ale my wrażliwe dusze mamy podobny gust;)
UsuńBieszczady - bajkowe, spokojne, uległe, dzikie, magiczne...można wymieniać i wymieniać...Było cudnie:) Pozdrawiam
Piękne te Twoje anioły :) I jak dobrze, że wypuściłaś je w świat - będzie choć trochę lepszy :)
OdpowiedzUsuńKiedy człowiek spotyka się z naturą, to zawsze pojawia się konflikt. Bo chociaż my także należymy do natury, to jednak jej nie pojmujemy do końca - dwa światy.
Ogromnie spodobało mi się to jak rozmawiałaś z dziećmi o przebaczeniu. To chyba ważniejsza lekcja życia niż ta, gdy oczy otwierają się na prawdę o naturalnym funkcjonowaniu każdego zwierzęcia. Bo myślę, że zobaczyć coś, czego i tak się nie zmieni to po prostu to w końcu zobaczyć (nawet, jeśli to niezbyt miłe, ale i z tego składa się życie), a doświadczyć tego, że mam na coś wpływ, że mogę zrobić coś przy pomocy swojej woli i rozumu to mocne i dobre przeżycie. I właśnie ono ma możliwość zmieniać serca czyli pozwolić im się rozwijać, ubogacać, a o to także chodzi w wychowaniu.
Piękna, dobra i pokoju na czas wypoczynku Moniko :)
Jak zwykle mądre słowa Basiu...Z wszystkim się zgadzam! Dziś dotarła do mnie Twoja książka i to jeszcze z dedykacją od Ciebie:) Dziękuję, dziękuję, dziękuję!!! Sprawiłaś mi wiele radości, jestem bardzo ciekawa książki, recenzja na pewno na blogu się znajdzie:))) Pozdrawiam
UsuńZ przyjemnością pooglądałam i poczytałam..smutno się trochę zrobiło ,ale przecież Simba okazał to co ma w naturze....dzieciom pewnie trudniej przejść z tym do porządku dziennego ale Ty Moniko-Mama na pewno doskonale sobie poradziłaś z ukojeniem ich "rozpaczy"
OdpowiedzUsuńNie rozpisuję się jedynie życzę Ci dobrego wypoczynku...masz rację jak odpoczywać to bez ograniczeń (np. komputer,internet) jedynie nałóg czytelniczy możesz wziąć ze sobą...liczę na wieści po powrocie.......
UDANEGO LENIUCHOWANIA!
Jestem Grażynko już na Dolnym Śląsku, u siebie, ale wciąż mam przed oczami Wasz piękny region, i już tęsknię...Brakło czasu na wszystko, tyle chciałam jeszcze zobaczyć, ale widocznie mam tam jeszcze wrócić:))) Było tak pięknie....ehhh;)
UsuńTeż się stęskniłam za górami. Bieszczady mamy z mężem w planach od dawna, ale póki co jeszcze tam nie dotarliśmy. W tym roku planujemy mały wypad nad morze i mam nadzieję, że naszej Kruszynce się tam spodoba:)
OdpowiedzUsuńTurkus i brąz to świetne połączenie, aniołki są prześliczne, a książkę Terakowskiej muszę w końcu przeczytać...
Przyjemnego wypoczynku, dobrej pogody i wielu cudownych wrażeń!
Pozdrawiam.
Witaj Kornelio:) Tak, góry , czy to nasze Sudety i Karkonosze, czy Tatry, czy własnie Bieszczady pozwalają je oglądać godzinami, dostojne, dumne i pewne siebie trochę straszą, a jednocześnie zapraszają...Dziękuję za życzenia, tak pięknie mi życzyłyście wszystkie, że i odpoczęłam, i pogoda dopisała, choć było chwilami deszczowo, i wróciłam pełna wrażeń i nowej wiedzy:)
UsuńWam także pogody i radości płynącej razem z Waszą Kruszynką, sama wiem, jak takie rodzinne wypady cementują związek, pozdrawiam:)))
Wspaniałe te Twoje dzieła, a już w szczególności serduszko i aniołki!;)
OdpowiedzUsuńWitaj Amando:))) Dziękuję za miłe słowa, uwielbiam ozdabiać te aniołki, z kawałka drzewa można wyczarować ślicznego Anioła Stróża:) Pozdrawiam
UsuńAle u Ciebie ANIOŁOWO...Fajne te anioły..
OdpowiedzUsuńDla mnie nr 1 to oczywiście to śliczne serducho, takie w moim guście- przecierki i transfer. Jakby było z mojego domu... I wieszaczek manekin świetny! Pozdrawiam cieplutko.:)
Witaj:)))) Tak, ja też uwielbiam te serduszka, i przecierki:) Pozdrawiam!
UsuńMała poprawka,te ptaki to dzwońce😊
OdpowiedzUsuńA dziękuję za poprawkę! Właśnie, właśnie...nie do końca te zakrzywiony dziubek mi pasował do trznadla, teraz już wiem, że to dzwoniec:))) Pozdrawiam Gościa:)
UsuńUrocze prace:) Jak było w Bieszczadach?
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Cóż, było za krótko po prostu:((( Kopalnia historii, kultury i wiedzy. Chcę napisać o tym, co widziałam. Mam nadzieję, że mi się uda, bo wiadomo jak wygląda życie w realu zaraz po powrocie;) Pozdrawiam
UsuńWitam :) Dziękuję za wizytę u mnie na blogu, miło mi bardzo. Mamy podobne zainteresowania i pasje. Książkę pt Tam gdzie spadają anioły czytałam również :) Pozdrawiam Iwona
OdpowiedzUsuńWitam:) Cieszę się, że zajrzałaś do mnie, pasje, jak widać, łączą:))) Pozdrawiam
UsuńNo wreszcie do Ciebie dotarłam! Zajęło mi to trochę czasu, ale niestety mam go ostatnio bardzo mało na przyjemności. W tym, że zostanę tu na dłużej utwierdziła mnie dodatkowo książka, którą tu opisujesz (choć oczywiście to tylko taki figiel losu). Kiedyś, dość dawno temu, czytałam ją i szczególnie zapamiętałam ten wątek o wyborach drogi i o sytuacjach, które sprawiają, że nasze życie toczy się tak, a nie inaczej. Ostatnio dość często myślami wracałam do tej lektury, bo staciłam kogoś bliskiego, kto był dla mnie takim trochę Aniołem. Myślę, że takich ludzi spotykamy na codzień. Przychodzą, sprawiają, że nasze życie staje się lepsze, a potem idą dalej, by przynosić radość komuś innemu, w innym życiu i w innym świecie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Ojej, jak pięknie napisałaś...tak, zgadzam się, ja też spotkałam i wciąż spotykam takie osoby, oby ich jak najwięcej w naszym życiu:) Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam:)))
UsuńMoniko ,czy ja mogę już coś przybliżyć odnośnie prezentu dla mojej Marii?
OdpowiedzUsuńKolory -lubi prawie wszystkie ,ale jak przyznaje się lubi pomarańczowe w różnych odcieniach,czerwone także ale też granatowy,szary, więc resztę pozostawiam Tobie....a widząc to co do tej pory pokazałaś jestem spokojna o efekt.
O ile byłoby to możliwe -czy mogłabyś do końca sierpnia ,albo w pierwszym tygodniu września? Nie wiem nawet czy już wróciłaś z odpoczynku w Bieszczadach.....więc o ile możesz .......odezwij się...dziękuję
Witaj Grażynko jeszcze raz:))) Dziękuję za podpowiedzi, już mam pewne pomysły:) A więc robimy taką szkatułę 6-komorową na biżuterię dla Marii? To będzie taka wielkość i kształt jak dla Karoliny - przyszłej synowej Gabrysi, wiesz, o którą mi chodzi? Taka niebieska z niezapominajkami:) Jak tylko dasz mi znać, to powoli zabieram się do pracy, zdążymy na pewno:) Oj, Grażynko, w jakim pięknym regionie mieszkasz...:))) Wrócę tam na pewno, i do Dukli zajrzę, tak bardzo chciałam pałac zobaczyć...Ale niestety za krótko byliśmy, zdecydowanie za krótko:) Pozdrawiam Grażynko:)))
OdpowiedzUsuńMoniko,tak 6-komorowa będzie dobra.Ta z niezapominajkami dla Gabrysi bardzo mi się podobała więc kształt i wielkość są dobre.Tak jakoś wymyśliłam aby znalazły się tam kolory-pomarańczowy i pasujące do niego....a motyw liczę na Ciebie ....W każdym razie o ile trzeba daj znać i namiar to prześlę Ci pieniądze (podaj kwotę doliczając koszty przesyłki).
OdpowiedzUsuńA jak chcesz na adres mailowy mogę Ci przesłać kilka zdjęć z ostatniego mojego wyjazdu w piękne miejsce na Słowacji...no bo do przejścia w Barwinku mamy tylko 18 km.
Ale nie musisz o ile nie chcesz...taka tylko propozycja z mojej strony...a masz rację ,że mieszkam w pięknym regionie- właściwie przyjeżdżając z Mazowsza w te strony najpierw zakochałam się w widokach bieszczadzkich...a później dopiero była całą reszta.....
A jak Będziesz w Dukli liczę na możliwość wypicia filiżanki kawy lub herbaty-po prostu zapraszam....już teraz
Dobrze Grażynko, będzie z kolorem pomarańczowym, fajnie się składa, bo teraz też przygotowywałam zestaw z pomarańczowym, na dniach będzie na blogu. Koniecznie wyślij mi te fotki, uwielbiam polecane i sprawdzone miejsca:) Mój adres: m_radwan@op.pl.
OdpowiedzUsuńI dziękuję za zaproszenie, na pewno skorzystam w przyszłości:) Biorę się do pracy powoli, pozdrawiam cieplutko:)))
Śliczne prace wszystkie. Anioły cudne.
OdpowiedzUsuń