Dziś chciałam pokazać kilka dekoracji wykonanych w tym tygodniu. Gabrysia, wspaniała poetka, znawczyni duszy człowieka i wszelkich dolegliwości ciała, zamówiła zestaw dla swojej kuzynki, która jest bardzo ważną dla niej osobą, człowiekiem o wielkim sercu.
Nie znam Basi, to imię tej osoby, więc przygotowałam 2 komplety, po to, by Gabrysia miała większy wybór. Jestem ciekawa, czy zgadniecie, który został wybrany:) Gabrysiu, jeśli to będziesz czytać, to nie podpowiadaj proszę, zobaczymy, jak rozłożyły się głosy:)
W skład zestawu wchodzi 4 - komorowa herbaciarka i serwetnik.
Drugi zestaw:
Inna osoba poprosiła mnie o wykonanie krzyża do salonu, troszkę innego niż wszystkie, ten jest ażurowy, pomalowałam go na brązowo i ozdobiłam konturówką w kolorze starego złota.
Powoli należy się przygotowywać do kiermaszy świątecznych, więc podjęłam pierwsze próby wykonania anielskich zawieszek.
Wiara, a więc jak powiedział Goethe :"...jest miłością do tego, co niewidoczne; ufnością w to, co niemożliwe i nieprawdopodobne."
Nadzieja, jak mawiał Dante: "...przychodzi do człowieka wraz z drugim człowiekiem".
I Miłość, w tym miejscu kolejny raz na tym blogu podam mój ulubiony cytat o miłości, pochodzi z "Syzyfowych prac" Żeromskiego:
"Gdybyś kiedyś we śnie poczuła, że oczy moje już nie patrzą na ciebie z miłością, wiedz, żem żyć przestał...:
I ostatnia praca....dla osoby, która kocha koty:))) Trzy obrazki z śmiesznymi motywami tych kochanych zwierzątek.
A więc dumna mama z kociętami:
Groźny kocur, polujący na myszy;)
Oraz kotek - śpioszek:)
To wszystkie moje prace z ostatnich dni. Chciałam Wam jeszcze polecić kolejny raz dobry i jak zwykle u mnie - trudny film. Wczoraj, gdy mąż emocjonował się MMA i tymi klimatami, ja włączyłam sobie film, do którego przymierzałam się od dłuższego czasu, może go widziałyście, bo powstał w 2012 roki, nosi tytuł " Polowanie". Jest to dramat duński, z świetną rolą Madsa Mikkelsena, aktora, który ma to coś, nie wiem, czy to jego wspaniałe usta w nietypowym kształcie, czy lekko rozmarzony wzrok, czy ogólnie gra aktorska, a może wszystko razem, w każdym bądź razie zaliczam go do moich ulubionych aktorów.
Dramat opowiada o wąskiej społeczności, która żyje jak w rodzinie. Wszyscy sobie pomagają, odwiedzają się, bawią się razem, mają wspólne pasje, dbają o siebie, imponuje mi ten obraz. Sąsiad ma klucze do mieszkania drugiego sąsiada, wspólnie czują się odpowiedzialni za dzieci swoje i innych, na chrzestnych wybiera się przyjaciół,którzy podchodzą bardzo poważnie do tego wyróżnienia. Wydawałoby się...idylla, nic nie może zakłócić rytmu życia mieszkańców.
Jeszcze jedna ważna rzecz...cechą małych społeczności jest to, że wszyscy się znają i sobie pomagają, ale w przypadku plotki, nabiera ona niewyobrażalnego rozmiaru i często osoba, czy osoby, które padają ofiarą plotki zostają wykluczone ze wspólnoty, bardzo ciężko jest "odkręcić" pomówienie, "łatka" zostaje przyszyta.
Głównym bohaterem jest nauczyciel, pracujący w miejscowym przedszkolu, który po rozstaniu z żoną, chce być dobrym ojcem dla syna - 15-latka. Kocha on ojca nad życie, i jak się okaże, pozostanie jednym z niewielu, którzy staną po stronie taty, który zostanie oskarżony.
Lukas - nauczyciel, przyjaźni się z większością mieszkańców, a szczególnie z Theo, ojcem dorastającego syna i dziewczynki - Klary, która odegra kluczową rolę w filmie. Klara obdarzona wielką wyobraźnią wymyśla rzecz, która się nie wydarzyła, a rzuciła cień na nauczyciela. Zostaje oskarżony o molestowanie, wyrzucony z pracy, pobity, wykluczony...Kochająca się społeczność nagle nienawidzi, spirala oskarżeń się rozpędza...Emocje biorą górę, wszystko zostaje wyolbrzymione, nikt nie chce pomóc. Kilkakrotnie powtarzane zdanie Dzieci nigdy nie kłamią tłumaczy w jakiś sposób zachowanie dorosłych. Ale czy rzeczywiście tak jest?
Film dotyka trudnych tematów, ale myślę, że warto się z nimi zmierzyć, zobaczyć, jak szybko z przyjaciela można stać się zbrodniarzem, bardzo ciekawe są odczucia towarzyszące obserwoawaniu Klary, ja osobiście miałam mieszane uczucia, chociaż wiedziałam, że to tylko dziecko, były momenty, gdy patrzyłam na nią jak na wyrachowaną manipulantkę, i o to chyba chodziło reżyserowi.
Wiele pytań rodzi się po obejrzeniu tego filmu, przede wszystkim jak interpretować zakończenie...jak daleko sięga dziecięca wyobraźnia....czy za każdą osobę, którą dobrze znamy, możemy gwarantować na 100 %...co się dzieje z dziećmi, które są świadkami rozmów dorosłych, pytań jest wiele, ale ja osobiście lubię właśnie tak...jest "THE END", a ja dalej "jestem w filmie".
Jedynym minusikiem jest dla mnie to, ale wynika to z mojego patriotyzmu, że w roli pomocy w kuchni w przedszkolu, która zakochuje się w Lukasie, niestety ląduje z nim od razu w łóżku, obsadzono emigrantkę z Polski....smutne to bardzo, bo przecież nie tylko Polki jeżdżą na popularny "zmywak". Tutaj jednoznacznie pokazano własnie tę Polkę tak: zmywak, łatwa,klejąca się do mężczyzn, nie znająca języka....ale bardzo ładna, więc niech to będzie jakieś pocieszenie;)
Rozpisałam się o tym filmie, ale warto go zobaczyć, a tak na marginesie, jak oglądałam ten film i przysłuchiwałam się językowi duńskiemu, to naprawdę chylę czoła przed osobami, które nauczyły się tego języka:) Masakra;)
W ostatnim poście pisałam o naszej wyprawie do Zoo, więc byliśmy, zwierzaczki Was pozdrawiają i zapraszają, jeśli będziecie we Wrocławiu:)
Odwiedziliśmy jeszcze Muzeum Archeologiczne i Muzeum Militariów. Gratka dla naszych dzieci, miłośników wszelkich wykopalisk na ogrodzie, tzn. według nich wszystko jest kością dinozaurów;) Natomiast Dominik przeżywa teraz etap zainteresowania wojną, to chyba normalne w tym wieku, więc pośród militariów czuł się znakomicie:)
Dobrego tygodnia Wam życzę!!!