"Pij tam, gdzie pije koń. Koń zepsutej wody nie będzie pił. Pościel zaścielaj tam, gdzie kładzie się kotka. Jedz owoc, który je robak. Spokojnie bierz grzyby, na które siada meszka. Sadź drzewo tam, gdzie ryje się kret. Dom stawiaj na tym miejscu, gdzie wygrzewa się żmija. Studnie kop tam, gdzie w upał gnieżdżą się ptaki. Kładź się i wstawaj z kurami, a złote "ziarno" dnia będzie twoje. Jedz więcej zielonego, a będziesz miał mocne nogi i serce wytrwałe, jak u zwierza. Częściej pływaj, a będziesz czuł się na ziemi, jak ryba w wodzie. Częściej patrz w niebo, a nie pod nogi, i myśli twoje będą jasne i lekkie. Więcej milcz niż gadaj, a w duszy twojej zapanuje cisza, i duch będzie pokojowy i spokojny. "
Jesteśmy częścią natury i od lat człowiek żył z nią w zgodzie. Ona człowieka żywiła, chroniła, ubierała i poiła. A mądrości ludowe nie brały się z niczego. Człowiek przyrodę obserwował i w zasadzie nie potrzebował ani zegarka, ani kalendarza.
Współczesny człowiek już wygląda inaczej, wyposażony we wszystkie możliwe gadżety, ulepszacze i przyśpieszacze....goni i ma dziesiątki spraw do załatwienia. Życie we własnym tempie zaczyna być sztuką. To paradoks czasów współczesnych.
Patrzę z podziwem na naszych braci mniejszych, czy zwierzęta przypadkiem nie są mądrzejsze od nas? Nasza kotka równo o 20 czeka przy misce bo wie, że czas na kolację. Ze wzruszeniem przypominam sobie psa z mojego rodzinnego domu, który o 15 wychodził na drogę i czekał na moich rodziców, którzy o tej godzinie wracali z pracy. Niesamowite:)))
Więc ja, nie goniąc, nie myśląc tylko o tym, czy się opłaca, czy nie, a dużo osób o to pyta, dalej robię swoje. I wciąż czerpię z tego niezwykłą satysfakcję, wyszukuję starocie, czyszczę, szlifuję i ozdabiam. Jeśli w życiu pojawiają się takie okoliczności, że możesz zajmować się tym, co jest pasją, nawet zawodowo, to dlaczego nie korzystać. Słyszę zbyt wiele narzekania, że jutro znów do pracy...Ja też idę, ale z radością patrzę na listę zamówień, które chcę przygotować w tym tygodniu. Tak, jestem szczęściarą, ale z wielką pokorą patrzę na czas, gdy nią nie byłam, idąc do pracy np. w niedzielę do wielkiej galerii handlowej, brrrrr...Te same, niedzielne twarze, te same znudzone kobiety, kupujące kolejną parę butów, by po prostu lepiej się poczuć. Pamiętam siebie z tamtych czasów, dziwiących się, że ludziom chce się chodzić po centrach handlowych, gdy ja tymczasem marzyłam o tym, by położyć się na trawie i patrzeć w niebo. Na szczęście ten czas za mną. Teraz jest inaczej, jest cudownie:)
Pokażę teraz, co ozdabiałam w ostatnim czasie.
Najpierw kufer dla Radzia, który obchodził swoje pierwsze urodziny.
Szafka na klucze, które miała pasować do przedpokoju z elementami szarości.
Zegar dla miłośnika Londynu:
Stary gazetnik, który pomalowałam w turkusowym kolorze i ozdobiłam pastą strukturalną i szablonem.
I mobilny stolik, który wymagał uzupełnienia ubytków i sporo pracy.
Kolejna szafka nocna w kolorze wrzosu:)
I kufry z ciekawą zawartością;) Czasami szukamy oryginalnego prezentu na ostatnią chwilę, bo np. nie chcemy kupować kolejnego storczyka;)
Wygląda jak walizka...a w środku niespodzianka;) Któż nie lubi czerwonego wina i cukierków;)))
Kolejna praca to toaletka z lusterkiem, ozdobiona motywem fiołków:)
I kolejna toaletka, dla pewnej osiemnastolatki, która przecież wciąż pozostaje dziewczynką;)
Tabliczki z imionami dla trzech siostrzyczek:)
I taca dla miłośniczki folku:)
Na koniec chciałam Wam polecić coś do popłakania i pośmiania się:)
Nie pamiętam, bym jakoś ostatnio płakała przy czytaniu książki. A jednak nadszedł taki czas.
To moje kolejne spotkanie z Lucindą Riley i jej kolejną książką. To: "Róża północy".
Książka absolutnie piękna, mądra, odsłaniająca przed czytelnikiem życie wewnątrz wspaniałych pałaców indyjskich maharadżów, a także w majestatycznych angielskich rezydencjach.
Powieść jest wielowątkowa, opowiada historię rodziny, na czele której stoi stuletnia Hinduska, Anahita Chaval. Bohaterka w dniu swoich setnych urodzin przekazuje prawnukowi manuskrypt, w którym opisuje historię swojego życia. Młody Ari Malik, skoncentrowany na pracy i karierze, chowa babcine opowieści do szuflady. Po latach, spełniony zawodowo, ale rozczarowany życiem osobistym, sięga po wspomnienia babci. Podąża tropami tajemnic przeszłości, trafia z upalnych, kolorowych Indii do ponurej i mrocznej rezydencji Astbury w angielskim hrabstwie Devon. Tam poznaje jej tajemniczego właściciela i ...gwiazdę filmową...
W książce zachwyciły mnie opisy życia w Indiach, interesujące są także stosunki indyjsko - angielskie, Kraje te łączy bardzo wiele. Kolonizacja i nie tylko....
Kiedy płakałam? Wiadomo...gdy miłość jest tak mocna, że aż nierealna i cóż...cieszę się, że żyję w tych czasach, gdzie nieważne jest pochodzenie, status społeczny i nacja.
Książki Riley są niezwykłe, to nie tylko historie ludzi, ale świetna okazja, by poznać zwyczaje panujące w innych krajach czy kulturach. Za tydzień zaczynam urlop, kolejne książki Riley czekają. A przy dużej ilości wolnego czasu coś czuję, że je pochłonę;)))
To było coś do popłakania. A teraz do pośmiania się:)
Film. Już dość dawno powstał i pewnie część z Was go widziała, ale ja z pewnością obejrzę go jeszcze raz. To komedia "Pod słońcem Toskanii".
W zasadzie chciałam obejrzeć ten film, ponieważ cały czas aranżuję nasz ogród i kilka motywów zapożyczyłam z Toskanii. Jestem zachwycona krajobrazami tej krainy.
Film to Toskania, kobieta po rozwodzie, romantyczni aczkolwiek niestali w uczuciach Włosi i polska ekipa remontowa:) Ubaw po pachy!
Historia Frances (znakomita Diane Lane) opowiada o tym, że szczęście można znaleźć nie tylko w wielkim mieście, ale także na prowincji, pośród prostych i zwykłych ludzi. Ich poczciwość i pogoda ducha pozwala kobiecie znów uwierzyć w siebie i znaleźć energię do życia.
Cieszy też fakt, że ekipa budowlana z Polski jest przedstawiona w dobrym świetle, jeden z nich jest nawet profesorem literatury i Frances rozmawia z nim o Miłoszu.
Nie jest to jakieś ambitne kino, bo przecież nie zawsze musi tak być, czasami trzeba może, a podczas urlopu koniecznie, nalać sobie czerwonego wina i włączyć własnie film tego typu, który pozwala uwierzyć w to, że są ludzie, z którymi jest nam po prostu dobrze, za którymi tęsknimy i przy których nieważny jest stan konta, posiadany samochód, czy zarezerwowany bilet do tropików;)
Ileż ludzi szuka dziś normalności, ileż masek spada i odsłania prawdziwe oblicza ludzi, którym pędzący świat nakazuje sztuczność i konieczność dostosowania się. To droga donikąd. Ewentualnie do samotności i smutku. To nie moja droga. I tak, jak kiedyś powiedziała moja koleżanka Asia: "Monia,ty z twoimi ideałami to gatunek wymarły". Nie zgadzam się z tym, znam kilka takich dinozaurów;)))
Pozdrawiam Was serdecznie, życzę udanych wakacji i urlopów, a żegnam się zdjęciem pięknego pomarańczowego księżyca, który mogliśmy obserwować niedawno. Bo tak, jak mówił św. Serafin:" Częściej patrz w niebo, nie pod nogi..."
Monia:))))
Moniko, jak zawsze zachwycasz cudownymi pracami, metamorfozami ale i przemyśleniami. Cytat bardzo piękny i taki prawdziwy :) Ja właśnie zaczynam urlop. Mam zamiar leżeć na trawie i patrzeć w niebo :) I trochę nadrobić zaległości w czytaniu :) Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci słonecznego urlopu! I patrz w niebo, tak fajnie się wtedy myśli i marzy:) Pozdrawiam serdecznie:)
UsuńMoniczko moja piękna... wszystko co tu dziś przeczytałam tak bardzo przypomina mi mnie samą.
OdpowiedzUsuńW pewnym sensie jesteśmy podobne do siebie, kocham życie i nie chcę już nigdzie pędzić... nawet pracę w galerii znam doskonale.
Toaletka z fiołkami, mobilny stolik i cała reszta - cudowne :)
Muszę Ci powiedzieć, że właśnie w blogowym świecie znalazłam wiele pokrewnych dusz:) Często poranionych, przeczołganych przez życie, ale też wyznających podobne wartości, często czujących podobnie:)
UsuńEhhh, ta praca w galeriach, jeszcze w niedzielę, brrr.....
Dziękuję za miłe słowa, ściskam:)
W moim przypadku, muszę się pilnować, by częściej patrzeć pod nogi! :)))
OdpowiedzUsuńJakże mądre rady przekazał nam ów pustelnik - przecież to recepta na szczęśliwe życie! Takie proste, a jak głęboką prawdę zawierają w sobie.
Cudownie napisałaś o tym, że doceniasz to jak teraz żyjesz, co robisz i jak wygląda Twój świat. Nie wszystko musi się opłacać (oczywiście w pracy zawodowej powinno) ;) ale jest coś jeszcze - to właśnie radość i pasja, z jaką wykonuje się swoją pracę, to że chce się to robić, że sprawia przyjemność, to jest ta cegiełka dorzucana (a nie zabierana) do naszego codziennego szczęścia!
Prace, jak zawsze różnorodne i tematycznie i kolorystycznie i gabarytowo! :)) Super! Te skrzyneczki na wino są świetnym prezentem. I ta lawendowa szafeczka urocza!
A zdradź w końcu, gdzie Ty taką obłędną ścianę masz, bo nie wytrzymam! :))
Uściski
Dużo mądrych rzeczy napisałaś, zgadzam się ze wszystkim:) Wszyscy musimy się pilnować, by patrzeć pod nogi:)
UsuńA ściana...to tło fotograficzne. Choć białą cegłę mam też na ścianie za telewizorem, na klatce schodowej i w przedpokoju, ale ciężko byłoby robić tam zdjęcia;)
Pozdrawiam wakacyjnie:)
Ach, to piękne tło i takie prawdziwe.:)
Usuń:)))
UsuńGazetnik ma cudowny kolor. Zawsze podziwiam u Ciebie różnorodność prac i wzorów. Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję Holly:)
UsuńWitam w Klubie szczęśliwców do którego i ja należę 😀 Wiesz że regularnie śni mi się moja była praca ? Nie dalej jak dziś w nocy znów miałam ten koszmarny sen. Powiedzonka rewelacyjne, niektórych nie znałam. A Pod słońcem Toscanii oglądam średnio raz w miesiącu . Gdybys Moniu chciała zwiedzić TEN dom i z autorką się spotkać w październiku - pisz do mnie dam Ci kontakt na cudny wyjazd. Buziaki
OdpowiedzUsuńNapiszę, napiszę, zaintrygowałaś mnie:) A sny o pracy...o tak, mogą być to niezłe koszmary;) Szczęśliwa Monia pozdrawia szczęśliwą Gabrysię;)
UsuńSame śliczności tutaj widzę, choć chyba najbardziej urzekł mnie gazetnik po prost jest genialny:). Jestem ciekawa jak uzyskałaś taki ciekawy efekt na mobilnym stoliku, skąd w ogóle pozyskujesz takie skarby:)?
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa:) A takie perełki udaje mi się znaleźć na http://www.retromania.com.pl/.
UsuńPozdrawiam:)
Z wielką przyjemnością do Ciebie zaglądam :)
OdpowiedzUsuńPrace jak zawsze cudowne. Świetnie odnawiasz meble! A ten mobilny stolik jest kapitalny!
Dziękuję Aga i pozdrawiam:)
UsuńPrzepiękne wszystkie prace!!! Wspaniale się prezentują!!! Serdecznie pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńcudne prace! pozdrawiam z Kuźni Upominków:)
OdpowiedzUsuńO, fajna nazwa, zajrzę do Kuźni na pewno:) Pozdrawiam:)
UsuńMoniko, prewnie jest cos prawdy w tych słowach Sw.Serafina, chyba musze patrzec wyżej niż dotychczas...podziwiam Twoje arcydzieła i kolorystykę odważną stosowana przez Ciebie...no dzisiaj kolor rządzi...pozdrawiam i zycze uroczych wakacji:))
OdpowiedzUsuńDziękuję Bea:) Lubię kolor, jak wiesz zresztą i kajam się, bo po napisaniu każdego posta przypominam sobie, że miałam pokazać Twoje poduchy!!! Wciąż zachwycają moich gości:) Dziękuję Ci jeszcze raz:)
UsuńDo urlopu dni odliczam:) ściskam:)
Jak zawsze ogrom przepięknych prac. Wszystko jak z bajki.
OdpowiedzUsuńDziękuję Gosiu:)
UsuńMasz niesamowity talent:)) zazdroszczę:))
OdpowiedzUsuńKocham to, co robię:) Dziękuję za uznanie i pozdrawiam:)
UsuńOjojoj !!! Tyle różnorodnych kuferków, szafeczek, półeczek i szkatułek ?! Zachwycające wszystkie !!! Turkusowy gazetnik cudny ! To, co piszesz - przywraca mi wiarę w ludzi i w samą siebie, bo czasem gdzieś się gubię w tym wielkim świecie...pośród krnąbrności i zawiści ludzkiej. Dziękuję :))
OdpowiedzUsuńFilm "Pod słońcem Toskanii" poleciła mi kiedyś moja bliska i serdeczna...p., ale dotąd go nie obejrzałam. Teraz to już muszę koniecznie !!! Uściski serdeczne posyłam :)))
Ulu kochana, ja też się gubię i absolutnie nie potrafię dostosować się do ogółu. Kiedyś bardzo się tym przejmowałam, teraz trochę popłaczę i patrzę w niebo, jak radzi św. Serafin:)
UsuńA film koniecznie obejrzyj:))) Dla pięknych krajobrazów i zwyczajnego pośmiania się:) Ściskam Kochana:)
Każda z prac ma coś w sobie. Przepiękne ;)
OdpowiedzUsuń:)))
UsuńO łaaaa! Ile cudownych prac :) Jestem pod wrażeniem :) Aż miło się ogląda takie cudeńka :)
OdpowiedzUsuńmikaglo.blogspot.com
Dziękuję za wizytę i miłe słowa:) Zajrzę do Ciebie, jestem ciekawa o czym piszesz:)
UsuńCytat przygarniam w całości, bo wiele w nim prawdy :-)
OdpowiedzUsuńNiestety, nie każdy ma szczęście łączyć pracę zarobkową z radością tworzenia, ja zwykle żartuję, że musiałabym dopłacać, by niektórzy w ogóle zechcieli czytać książki ;-)
Film znam, sympatyczny i optymistyczny:-)
Pozdrawiam serdecznie:-)
Prawda, że piękny ten cytat? I taki prawdziwy....
UsuńMasz rację z tym łączeniem pracy zarobkowej z radością tworzenia, ale wiesz co, praca w bibliotece to było zawsze moje marzenie:)
Ściskam:)
Piękny tekst,i świetne pracę:) Mój blog narazie zalega cisza,mamy przejściowe mam nadzieję kłopoty syna z jego zdrowiem.Strasznie mnie to wszystko stresuje,wieczorem padam,nie mam siły pisać.Ale bardzo miło do Ciebie zajrzeć.Pozdrawiam ciepło.Sylwia
OdpowiedzUsuńSylwia, zmartwiłaś mnie synkiem...Wierzę, ba, jestem pewna, że to minie. Nie ma innej opcji! Czekam na nowe posty, rzadko piszesz, ale jak już napiszesz, to jest o czym myśleć:) Pozdrawiam i otaczam modlitwą Twoją rodzinę. Będzie dobrze:)
UsuńPiękny tekst,i świetne pracę:) Mój blog narazie zalega cisza,mamy przejściowe mam nadzieję kłopoty syna z jego zdrowiem.Strasznie mnie to wszystko stresuje,wieczorem padam,nie mam siły pisać.Ale bardzo miło do Ciebie zajrzeć.Pozdrawiam ciepło.Sylwia
OdpowiedzUsuńŚwietna robota a w niebo spoglądam często. Dzieją się tam różne cuda, co między innymi pokazałam w moim ostatnim poście.
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie, z radością do Ciebie zajrzę:) Uściski:)
UsuńZgadzam się z tymi mądrymi słowami, tak właśnie powinniśmy żyć.
OdpowiedzUsuńFilm znam, ale po książkę koniecznie sięgnę.
Twoje prace Moniko są jak Twoje życiowa mądrość, piękne, od serca, ciepłe i promieniejące radością.
Basiu, dopiero teraz odpisuję, bo wróciliśmy z urlopu i mam wielkie zaległości blogowe. Książkę polecam, na urlopie przeczytałam jeszcze dwie książki tej autorki. Napiszę recenzję, bo warto po nie sięgnąć. Ściskam Basiu, tak dawno nie byłam u Ciebie, muszę nadrobić zaległości:)
UsuńMoniko o pracach nie będę się powtarzać...piękne i tyle-takie smakowite,pełne "kolorów" takich jakie spotykamy naokoło.Film jest mi znany ,ale szczerze przyznaję ,że chyba mam go wśród tych ...do obejrzenia.Pewnie teraz szybciej się zabiorę za to. Tej autorki w naszej bibliotece mamy tylko jedną książkę ("Dom orchidei") ale o tej "Róży Północy" słyszałam i jestem zachęcona...pozdrawiam Cię z Dukli.
OdpowiedzUsuńGrażynko, sięgnij po "Dom orchidei", na pewno warto. Pisałam wyżej w odpowiedzi na komentarz Basi, że przeczytałam kolejne książki tej autorki:) Chyba każda jest dobra:)
UsuńNiedługo napiszę:)
Może jestem nudna, ale na temat Twoich prac mogę powiedzieć tylko jedno PIĘKNE. Tak jesteś teraz szczęściarą i ja też, ale ja trochę za późno. Nie narzekałam, że idę do pracy, bo to dawało utrzymanie mojej ukochanej rodzince. Zawsze wiedziałam, że robię to, czego nie lubię. Ale dobro moich dzieci, że mama jest o krok było priorytetem. Teraz spotkała mnie nagroda i tyram w swoim ogrodzie jak dzik. Jaka to jest przyjemność tak blisko natury, ptaków zwierząt. I choć niekiedy trudno pozbierać kości ja i tak cieszę się jak dziecko. Pozdrawiam:):):)
OdpowiedzUsuńZnam ten ból krzyżowy po pracy w ogrodzie;))) Dziś, po urlopie nie wiedziałam od czego zacząć, czy od zamówień, czy od mycia okien, czy od ogrodu;) Wszystko jakoś pogodziłam;) U nas burza....
UsuńJak zawsze zachwycasz!
OdpowiedzUsuńI ilość jest mega!
Ja zachwycam się toaletką fiołkową i tacą folkową! :)
Dziękuję i pozdrawiam:)
UsuńPo 1. Uwielbiam ten film! Zanim wyszłam za mąż planowałam, że tak właśnie będzie wyglądać moje życie ;) w zasadzie z mężem też może, ale odrobinę inaczej ;) po 2. Mały Człowiek startuje w tym roku do przedszkola i wszyscy zaczynają mnie molestować 'co z pracą?'. Przestałam już mówić, że chcą robić to, co kocham, bo tylko mąż mnie w tym wspiera... Inni pukają się w czoło, że to bez sensu i powtarzają, że muszę iść na etat, żeby wyżyć. Niech sobie gadają! Po 3. Jak zwykle super prace: dopieszczone i oryginalne :) widać, że kochasz to, co robisz :)
OdpowiedzUsuńKochana...jak Cię rozumiem! Ileż razy moi znajomi pukali się w czoło, pewnie teraz też się pukają, ale wiesz co....mam to w nosie. Pukali się, gdy wybraliśmy życie w Polsce, a nie w Niemczech, pukali się, gdy rezygnowałam z pracy w fajnym biurze handlowym, by zająć się wychowaniem syna, pukali się, gdy kupiliśmy działkę nie na wypasionych osiedlach, tylko na "zadupiu", jak to się kolokwialnie mówi....ale wiesz co, ja jestem szczęśliwa własnie tu, na "zadu...", w Polsce i robiąc to, a przy tym zarabiając (oczywiście nie od razu), co kocham i czym się pasjonuję:)
UsuńŚciskam Cię, doskonale rozumiem i trzymam kciuki, żeby żaden zły język nie podciął twych pięknych skrzydeł:*
Dziękuję i gratuluję podjęcia życiowych decyzji. Widzę, że łączy nas więcej, niż mi się wydawało ;) pozdrawiam i ślę pozytywną energię ;)
UsuńDziękuję i też wysyłam dużo optymizmu i dobrych wibrów, jak to powiedział ostatnio mój znajomy;))
UsuńTak, w przestrzeni blogowej znalazłam wiele pokrewnych dusz...:)))
piękne projekty choć moje serce i tak skradł mobilny stolik <3
OdpowiedzUsuńDziękuję, tak, ten stolik sam w sobie jest niezwykle oryginalny:) Pozdrawiam:)
UsuńKolejna porcja świetnych prac :)
OdpowiedzUsuń:)))
UsuńPodziwiam cudeńka stworzone Twoją ręką. Gustowne i ze smakiem. Takie, które chciałoby się mieć i to na dodatek wszystkie. Polecane przez Ciebie film i książka nie są mi znane - może wakacje będą dobrą porą aby się z nimi zapoznać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wakacyjnie ;)
Pozdrawiam wakacyjnie:) Dziękuję za miłe słowa, a książkę i film polecam:)
Usuńspodobało mi się pudełko dla Radzia, rozwijam a tu takie zatrzęsienie prac. Już mam swoje ulubione :D toaletka i taca to moje faworyty, uwielbiam wzory folklorystyczne <3
OdpowiedzUsuńWitaj, ja też je lubię, nawet bardzo:) Dziękuję, że zajrzałaś do mnie:) Pozdrawiam:)
UsuńAch, znów tyle pięknych prac do podziwiania!:):) Zachwyciłam się szczególnie ziołową herbaciarką i podkładkami! Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńตารางคะแนนลาลีกา