Całkiem niedaleko od nas znajduje się miejscowość Moszna z pięknym, bajkowym zamkiem. Od zawsze wzbudzał on krańcowe emocje: dla jednych jest kiczem, a dla innych Disneylandem;)
Może niektórzy z Was nawet nie słyszeli o miejscowości Moszna, więc wspomnę, iż leży ona na południe od Opola i znajduje się na starym szlaku komunikacyjnym łączącym Prudnik z Krapkowicami.
Z zamkiem wiąże się wiele ciekawostek. Interesujące jest to, iż w zamku znajduje się 365 pomieszczeń, a więc tyle, ile jest dni w roku, i ma 99 wież - tyle, ile majątków miał niegdyś właściciel pałacu.
A historia zaczyna się w 1866 roku, kiedy to miejscowość kupił Hubert von Thiele - Winckler z Miechowic, człowiek niezwykle bogaty, najbogatszy w całych Prusach.
Sam Winckler nie osiągnąłby wiele, gdyby nie jego teść, postać kontrowersyjna - Xavier Winckler.
W wielkim skrócie napiszę historię owego Franza, bo myślę, że warto zapoznać się z kilkoma faktami z jego życia.
Urodził się niedaleko Ząbkowic Śląskich. W wieku szesnastu lat zaczął pracować jako górnik. Po siedmiu latach poślubił córkę inżyniera kopalni "Maria" w Miechowicach, to podniosło jego status.
Para miała dwie córki, a Franz został pełnomocnikiem właściciela kopalni, Franza Arezina. Czyli jak dziś powiedzielibyśmy, nasz bohater robił karierę;)
Ale w życiu są radości, ale dla równowagi są i smutki. Tak było też w życiu Franza. W 1831 roku umiera właściciel kopalni, a epidemia zabiera Franzowi żonę i starszą córkę. Zostaje sam z dwuletnią Valeską.
Wdowiec nie poddaje się...Zarządza dobrami pozostawionymi przez Arezina i po kilkunastu miesiącach został mężem wdowy po Arezinie, niezwykle pięknej osoby, zwanej Różą Śląską.
W tamtych czasach to był prawdziwy skandal. Arystokracja była zbulwersowana!
Zwykły zarządca i bogaczka małżeństwem? Poza tym ona starsza od niego o 14 lat? Nie podobało się to wielu...
Winckler z dnia na dzień stał się bogaczem, ale że był bardzo przedsiębiorczy, nie poprzestawał na tym. Majątek chciał pomnażać. W 1839 roku kupił małą wieś Katowice, do której poprowadził linię kolejową. To był strzał w dziesiątkę. Winckler się bogacił, pożyczał pieniądze rządowi...i w 1840 roku otrzymał tytuł szlachecki. I wszystko mogło być pięknie, ale jedenaście lat później wybrał się do słoweńskich jaskiń, gdzie zginął w bardzo dziwnych sposób. Jego ciało przywieziono w potrójnej, zalutowanej trumnie. Nigdy już nie dowiemy się, jak zginął Winckler, ale myślę, że wrogów mógł mieć sporo. Zazdrość prowadzi do najgorszych i ohydnych rzeczy.
Niedługo umiera Róża. Majątek - sześć milionów talarów, przypada Valesce. Zostaje ona żoną porucznika, Huberta von Thiele - Wincklera, o którym wspominałam na początku.
I tak właśnie Moszna trafiła w ręce Wincklerów. W miejscu obecnego pałacu stał inny, mniej okazały, ale plany były ambitne. Pałac miał być siedzibą rodziny. Hubert był sprytny i pomnożył majątek wielokrotnie. Założył też majorat obejmujący trzydzieści trzy posiadłości ziemskie, które miały z pokolenia na pokolenie przechodzić w całości na najstarszego syna.
Hubert i Valesca mieli ośmioro dzieci. Najstarszy, Franz Hubert odziedziczył wszystkie majątki i kopalnie. Otrzymał tytuł hrabiego i rozpoczął budowę pałacu, który właśnie współcześnie możemy podziwiać.
Franz kazał wykonać właśnie 99 wież, bo tyle miał majątków. Gdyby miał sto majątków, musiałby utrzymać garnizon wojska, więc poprzestał na dziewięćdziesięciu dziewięciu;)
Skąpstwo? Z pewnością.
Jego marzeniem było ściągnięcie do zamku cesarza. W parku, przyległym do zamku stworzył nawet sieć kanałów, po których pływały gondole, kazał poprowadzić linię kolejową łączącą Mosznę z resztą świata. Wreszcie Wilhelm II przyjechał....Potem za rok jeszcze raz, na wielkie polowanie, Ustrzelono wtedy 2839 sztuk zwierzyny.
Cesarz był zachwycony Moszną i zapytał Franza Huberta, jak udało mu się stworzyć takie cudo. Ponoć zapytany odpowiedział, że pomógł mu sam Szatan...i na dowód tego, obok kaplicy zamkowej kazał wystawić figurę diabła. Przetrwała do II wojny światowej..aż pobożni miejscowi w końcu ją rozebrali.
Kolejny Winckler, który odziedziczył majątek to Klaus, rozrabiaka i hulaka. Stał się jednym z największych posiadaczy ziemskich na Śląsku. Miał trzy żony i mnóstwo kochanek. Dochodziło nawet do samobójstw zakochanych kobiet, były w ciąży, a swawolny Klaus nie chciał uznać dzieci. Jedna rzuciła się z okna wieży, inna ponoć powiesiła na dębie koło pałacu...
Nie wiemy, ile jest w tym prawdy, bo niektóre źródła podają, że hrabia był bezpłodny.
Umarł w 1937 roku na sifilis w aurze wstydu i niepochlebnej pamięci. Rodzinny majątek zadłużył i sprzedawał, co się tylko dało.
Pod koniec wojny do majątku przywieziono meble i wystrój z pałacu Wincklerów z Berlina . I niestety równocześnie do Moszny wkroczyli Rosjanie...Możemy się domyślać, co zostało z piękna, jakie było w majątku.
Po wojnie w pałacu odbywały się szkolenia Służby Bezpieczeństwa, potem w 1972 roku znajdował się tu Ośrodek Leczenia Nerwic. I wiele słyszy się o duchach krążących po pałacu, m.in. guwernantki z Anglii. Zawsze ponoć powtarzała, że po śmierci chce, by ją pochować w jej kraju. Wincklerowie nie uszanowali jej woli i pochowali na wyspie, ale w parku w Mosznej. Od tamtej pory w pałacu straszy...;)
Pałac ma niezwykłą historię a także piękny park, w którym można spacerować.
Poza tym można w nim spędzić noc, i to niejedną;) Jest także restauracja i kawiarnia, sauna i Hrabiolandia, czyli sala zabaw.
Cyklicznie odbywają się też różne wystawy i konferencje, Moszna tętni życiem:)))
Pozdrawiamy serdecznie i chcemy już takiej pogody, by okulary ze zdjęcia nosić;) Jeszcze trochę, jeszcze chwila i powiemy: "Jaskółka i pszczółka lata, znakiem to wiosny dla świata";)))
Monia
Moniko, kolejną piękną wycieczkę nam zafundowałaś :) Dziękuję za przybliżenie historii zamku. Muszę się tam kiedyś wybrać i sprawdzić, czy straszy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i życzę miłej niedzieli :)
Dziękuję Kochana:) Zamek jest naprawdę bajkowy i spokojnie można zaplanować tam cały dzień. Przy pogodzie nawet piknik przy zamku zrobić:) Pozdrawiam:)
UsuńŚwietna historia, nigdy tam nie byłam. Fajnie by było spędzić tam noc, choć znając siebie jak tylko coś by skrzypneło postawiłabym cały zamek na nogi ;).
OdpowiedzUsuńNa pewno by coś skrzypnęło, jak to w starych zamkach;) Ale myślę, że warto się tam wybrać:) Pozdrawiam Gosiu:)
UsuńMonika,Moszna jest także niedaleko od nas!!!!!!!!!!! No widzisz, może byla okazja żeby się spotkać! Pozdrawiam ciepło,co u Ciebie? Sylwia
OdpowiedzUsuńCześć Sylwia:) No widzisz, nie pomyślałam nawet. Następnym razem na pewno Cię odwiedzę. U nas ok, wiesz jak jest, czas leci, choć zaklinam go, by się zatrzymał choć na chwilę;) Dajemy radę, czasami zaciskamy zęby, ale ogólnie slow life. Nie wariujemy;) Ściskam i mam nadzieję do zobaczenia:)
UsuńJeśli tam straszy i taka ciekawa historia, to na pewno muszę zwiedzić, zresztą kiedyś już o nim czytałam, ale jak to w trasie , czasami jest nie po drodze. Nie szkodzi, wszystko przed nami:-)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla turystycznej rodzinki:-)
Witaj Asiu:) Historia zamku jest niezwykła. Zaplanuj sobie kiedyś wycieczkę w te rejony. Można też pojechać do Prudnika, to stara, historyczna miejscowość. Można odwiedzić Głuchołazy, to malutka miejscowość, ale malowniczo położona u Podnóża Gór Opawskich. No i stąd już bardzo blisko do czeskich Jeseników z Pradziadem i innych czeskich miejscowości turystycznych.
UsuńPozdrawiam Asiu:)))
Parę razy już planowaliśmy wypad do Mosznej - teraz mnie zachęciłaś Moniu już na całego
OdpowiedzUsuńGabrysiu, koniecznie. Jestem pewna, że powstałby wiersz o Mosznej i o guwernantce z Anglii, co to na wyspie chciała być pochowana:))) Wiosna przed nami, na pewno warto się wybrać w te okolice:)
UsuńPozdrawiam:)
No wiesz co Moniko. Piękne miejsce -ta Moszna.A jaka wiąże się historia. Przykre ,ze po różnych zawirowaniach historii nie jest już tak czarowne miejsce. Ale te historie z duchami i nie tylko ,o których piszesz to już dla mnie dodatkowa zachęta do odwiedzin tamtych stron.Co roku staramy się z koleżanką z liceum jeszcze jeździć w jakieś miejsce w Polsce na kilka dni. Byłyśmy już w Busku Zdroju,Sandomierzu,Lublinie,Nałęczowie, Lanckoronie, Kalwarii Zebrzydowskiej i Wadowicach. Może właśnie przyszedł czas na miejscowość Moszna...kto wie..w każdym razie zachęciłaś mnie bardzo.
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo Grażynko, że Cię zachęciłam do przyjazdu w te strony:) Myślę, że warto. Bardzo fajne wypady z koleżankami, super, tak trzymać. W takim razie życzę Wam wielu wspaniałych, wspólnych wycieczek po naszym pięknym kraju:)
UsuńPozdrawiam:)
Monia, ja jestem zauroczona i opowieścią i pałacem. Kolejny raz żałuję, że nie znam tamtych rejonów naszego kraju, co zamierzam zmienić jednak, bo kusisz pięknie i zdjęciami i świetnym, zachęcającym opisem :)
OdpowiedzUsuńPolecam Kasiu ten region. Wiem, że masz duszę wędrowca, więc weź pod uwagę to piękne zamczysko i jego okolice. Pozdrawiam:)
UsuńPięknie opisujesz historię zamku. Przeczytałam z zainteresowaniem. Pozachwycałam się zdjęciami, ale czuję niedosyt. Lubię takie miejsca i być może i tam zawitam. Dziękuję za wspaniały fotoreportaż.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że zrobiłam za mało zdjęć. Ale to był tak fajny dzień, że nie zawsze myślałam o pstrykaniu;)
UsuńZachęcam do odwiedzenia Opolszczyzny:)
Pozdrawiam:)
Od kilku lat się zbieram, żeby odwiedzić ten zamek ;) w zeszłym roku udało się z Krakowem, to może w tym roku uda się z Moszną:)
OdpowiedzUsuńTo trzymam kciuki, by się w końcu udało;) Wszystko przed nami:) Pozdrawiam:)
UsuńUwielbiam Twoje posty wycieczkowe :) Zawsze czuję się jakbym tam była :) Byłabyś świetnym przewodnikiem !!!
OdpowiedzUsuńBo zawsze chciałam nim być;)))) Z wykształcenia jestem magistrem turystyki i rekreacji, kocha podróże, mam niesamowite potrzeby poznawcze;))) I lubię się dzielić swoimi przeżyciami:) Pozdrawiam Aguś:)
OdpowiedzUsuńAleż niesamowita historia tego zamku !? Zamek i ogród to piękne miejsce, ale jak dotąd jeszcze tam nie byłam. Dziękuję za wirtualną wycieczkę i piękną opowieść :))
OdpowiedzUsuńTak, historia zamku jest niezwykła. Warto się tam wybrać:) Ściskam Ulu:)
UsuńHaha Wiedziałam, że gdzieś zobaczę ten zamek. Byłam tam w urodzinki i zobaczysz to samo u mnie. hehe Mam nadzieję, że nie będziesz się nudzić. Opublikuje post nieco później. :D
OdpowiedzUsuńWiele się dowiedziałam o tym miejscu dzięki Tobie, zobaczyłam też, jak tam jest latem i jak wygląda wnętrze. Bardzo miło mi się czytało i oglądało. Powspominałam sobie. Pomyśleć, jak to ludzie się mijają, a ja mam nadzieję, że kiedyś Cię uściskam serdecznie. :)
Na pewno nie będę się nudzić, zawsze świetnie piszesz:) Z przyjemnością zajrzę do Ciebie.
UsuńZamek robi wrażenie i warto go odwiedzić o każdej porze roku.
Dokładnie tak z tymi spotkaniami....mijamy się często znając się chociażby z sieci. Też liczę na takie spotkanie:)))
Pozdrawiam Aguś:)
Byłam, widziałam i nawet nie pamiętam, czy dałam posta:-))) ale się zachwyciłam, a warto tam pojechać gdy zakwitną rododendrony- jest ich mnóstwo i ogromne!
OdpowiedzUsuńZgadza się, warto szczególnie w okresie kwitnienia rododendronów się tam wybrać. Na pewno jest cudnie:)
UsuńCieszę się, że zwiedziłaś Mosznę:))) Piękne miejsce:)
Ściskam Basiu:)
Great post. Very interesting. :)
OdpowiedzUsuńMaybe folow for follow ?
http://goldeeenboy.blogspot.ba/
Thank you:)
UsuńTo jest piękne miejsce, że mnie tam jeszcze nie było :) coś z tym trzeba zrobić :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie, koniecznie:))) Jest co oglądać:) Pozdrawiam:)
Usuń