Obiecałam sobie, że nie będę pisać na tym blogu o dwóch sferach, o polityce, bo się na niej nie znam, i o religii, bo uważam, że to prywatna sprawa każdego z nas...ale nie da się do końca odciąć szczególnie od polityki...a szczególnie, gdy cierpią ci najmniejsi, czyli dzieci. Nie ogarniam swoim rozumem tego, co się dzieje dziś, np. w Syrii, płaczę oglądając i słuchając takie kawałki, jak poniżej...nasze dzieci też płaczą.To śmieszne, jak potrafimy się zamartwiać rzeczami tak błahymi i banalnymi, a tam gdzieś, w końcu na tej samej planecie, giną bezbronne dzieci. Oczywiście, wiem, że nic nie mogę zrobić, ale w obliczu takich nieszczęść w innych krajach doceńmy to, że żyjemy w wolnym od wojen kraju, tak strasznie narzekamy, na pogodę, na PKP, na kolejki u lekarza, na dzieci, na sąsiada i teściową...To tak mało istotne!
A co z naszymi dziećmi? Czy je uwrażliwiamy na cierpienie? Czy nie ma takiego słowa w naszym słowniku? Czy wszystko ma być leight? Bez stresu, z przyjemnościami, a bez obowiązków? Cieszmy się życiem, doceńmy je, szanujmy innych, a przede wszystkim siebie, i czasami posłuchajmy też trudnych tekstów, niech przyjdzie refleksja: "Mam szczęście, jestem zdrowy, mam rodzinę, mam pasje, dobrą pracę, mam stabilizację"....bo gdzieś tam, ktoś, tego szczęścia nie ma.....
https://www.youtube.com/watch?v=skKa63lWB4A
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz